Mieszkaniec Bielska-Białej jak na tacy przekazał policji informacje dotyczące sprawcy kolizji, który zwiał z miejsca zdarzenia. I nie może uwierzyć, że jedyne, co zrobiono przez dwa tygodnie, to trzykrotne przekazanie akt pomiędzy jednostkami.
Do pechowej dla bielszczanina kolizji doszło tuż przed skrzyżowaniem ulic 3 Maja, Zamkowej i Wzgórze. – Jechałem w stronę Szczyrku. Na wysokości „Delicji” kierowca volkswagena polo zmienił pas, wjeżdżając przede mnie, a ja nie zdążyłem zahamować. Myślałem, że zjedziemy z drogi na najbliższym przystanku, ale jego już nie było. Po prostu zwiał – opisuje kierowca.
Zadzwonił pod „112” i zgłosił stłuczkę. Jak relacjonuje, najpierw policjanci kazali mu czekać, a potem poinformowali, że nie przyjadą, a na zgłoszenie zdarzenia ma rok. Ostatecznie zeznanie od niego przyjęto w komisariacie przy ulicy Kamińskiego.
Mieszkaniec sam przeprowadził małe śledztwo. W internecie pojawiły się ogłoszenia o poszukiwanym volkswagenie. W Miejskim Zarządzie Dróg usłyszał, że jest nagranie, na którym widać „polówkę” uczestniczącą w kolizji. – Nie podano mi numeru rejestracyjnego. Zwróciłem się o zabezpieczenie tego nagrania. W tym momencie miałem już wszystkie dane i informacje potrzebne policji do zatrzymania sprawcy tego samego dnia. Dałem im je jak na tacy. Można było w tym momencie nawet ustalić, czy kierowca-uciekinier nie prowadził na przykład pod wpływem narkotyków – wskazuje.
Jakież było jego zdziwienie, gdy usłyszał, że tak prosta sprawa wcale nie jest taka prosta dla policji. – Złożyłem uzupełniające zeznania, po czym usłyszałem, że policjanci mają 30 dni na ustalenie kierującego. Co to był za problem, aby od razu zabezpieczyć auto, a zarazem dowód w sprawie? – dziwi się. – Tymczasem sprawca może sobie spokojnie naprawić uszkodzenia, zanim ktokolwiek się ruszy. Z rozczarowaniem uświadomiłem sobie, że policja po prostu nie pali się do sprawnego pomagania mieszkańcom – rozkłada ręce mężczyzna. Jak dodaje, do tego wszystkiego dochodzi bałagan. – Moja sprawa przeszła już przez trzy jednostki policji! – zauważa.
Na swoim przykładzie mieszkaniec dochodzi do wniosku, że policjanci wolą pójść na łatwiznę i karać mieszkańców za byle wykroczenia mandatami, niż im realnie służyć pomocą w drobnych, ale dokuczliwych i psujących nerwy sytuacjach. – Na Karpackim dwa razy uszkodzono mi samochód. I dwa razy umorzono sprawę. W takich drobnych kwestiach ludzie zostają zostawieni samym sobie. I to nawet wtedy, jeśli sami odwalą za funkcjonariuszy ich robotę… – puentuje mieszkaniec.
Do sprawy wrócimy, gdy policjanci zakończą postępowanie.
W policji jak w porządnym urzędzie, 30 dni na odpowiedź?
Jak rozumiem te typy w policji już nie pracują? Ani zł podatku!
Trzeba poczekać co na to policja, niestety będzie trwało, oby nie porównywać z trwaniem w sądzie – takie czasy.
A kto wymyślił ustawę o ochronie danych osobowych? Więcej pracy dla Policji a nasze dane tak są dostępne.
Bielsko-Biała Biała… wszystko w temacie.
A ty to niby skad jestes
Wozić ze sobą pistolet i wymierzać samodzielnie nie mją na nic czasu jak muszą pilnować miejsca urojone przez małego jełopa od kota tam ich jest setki a nie Polaków.
psychopatom wszystko się z Kaczyńskim kojarzy
Lecz sie