Od kilku tygodni temat numer jeden na Żywiecczyźnie to pogarszająca się sytuacja Szpitala Żywiec. W działania ratowania placówki bardzo mocno zaangażowany jest senator Andrzej Kalata (PiS), który latach 2014–2023 był starostą żywieckim.
– Czy od 7 października w Szpitalu Żywiec, na trzy miesiące, zawieszona zostanie praca oddziałów I i II chirurgii ogólnej i onkologicznej oraz oddziału chorób wewnętrznych z pododdziałem nefrologii, a także poradni położniczo-ginekologicznej i urazowo-ortopedycznej?
– To pytanie, którego przy dobrej woli Ministerstwa Zdrowia i Narodowego Funduszu Zdrowia, mogłoby w ogóle nie być. Niestety nie wiem czemu i nie wiem za co skazuje się mieszkańców Żywiecczyzny na tułaczkę po szpitalach w innych powiatach. Wspomniane oddziały, których praca ma zostać zawieszona, są jednymi z najbardziej kluczowych w przypadku szpitali powiatowych. Niestety w Katowicach, a zwłaszcza w Warszawie, nie dostrzegają tej katastrofalnej sytuacji. Cała rzecz rozbija się o to, że NFZ nie wypłaca w przyzwoitym terminie nadwykonań, których w przypadku Szpitala Żywiec uzbierało się już 39 mln zł, a co najgorsze ta kwota stale wzrasta! Obawiamy się, że do końca tego roku urośnie aż do 60 mln zł! A przecież trzeba z czegoś na bieżąco płacić pensje lekarzom, pielęgniarkom i innym pracownikom, już nie mówiąc o opłatach za media, dla dostawców leków i sprzętu. Jeśli NFZ nie chce wypłacić tych pieniędzy, to niech powie głośno i wyraźnie, aby Szpital Żywiec nie robił więcej nadwykonań. Niech mają na tyle odwagi, aby powiedzieć, żeby nie leczyć wszystkich pacjentów i odsyłać z kwitkiem co trzeciego chorego! Szpital chce tylko te pieniądze, które im się należą, bo przecież wykonano leczenie pacjentów. Jak nadwykonania będą płacone po kwartale, chociaż moim zdaniem powinny być co miesiąc, a nie po 12-15 miesiącach, to placówka da sobie radę. Szpitale, które działają na ostro, jak w Żywcu, nie powinny być dotknięte jakimiś pomysłami typu ryczałty czy plany niedostosowane do liczby przyjmowanych pacjentów. To powinno tak funkcjonować, że jeżeli szpital przez trzy lub cztery miesiące pokazuje, że ma tych pacjentów więcej, to po czterech miesiącach ten plan powinien iść w górę. Tak ten system powinien działać.
– Skąd się bierze problem nadwykonań i, jak wynika z danych, mocno zwiększonej liczby pacjentów?
– To też kwestia, która bardzo mocno bije po Szpitalu Żywiec. Gdy funkcjonował jeszcze stary Szpital Powiatowy w centrum Żywca, to ogromna rzesza mieszkańców nie korzystała z jego usług, a leczyła się w szpitalach poza Żywiecczyzną. Wpływ na to miały fatalne warunki sanitarno-techniczne w starym szpitalu. Chcieliśmy wybudować nowy szpital i stworzyć dobre warunki, by mieszkańcy Żywiecczyzny leczyli się na miejscu. I ogromne rzesze pacjentów powróciły do leczenia w Żywcu. Przykładowo w ostatnich latach swojej działalności stary szpital miał rocznie ponad 60 tys. pacjentów. Z kolei w 2022 roku udzielono pomocy dla ponad 120 tys. osób, a w 2023 roku – 146 tys. Tylko w pierwszym półroczu tego roku nowy szpital przyjął już 65 tys. chorych! Sęk w tym, że NFZ wyznaczył plany i limity do leczenia chorych na poziomie starego szpitala. Tymczasem wzrost jest ogromny, ale tego już nie uwzględniono. Stąd, mówiąc w wielkim skrócie, biorą się nadwykonania. Nie wiem, czy to wszystko mam odbierać jako działania polityczne? Czy to sabotaż, aby mnie zniszczyć, bo miałem odwagę upominać się o większy ryczałt? To totalnie błędne myślenie, bo te działania prowadzą do braku dostępu do służby zdrowia! Szkodzi się mieszkańcom Żywiecczyzny!
– Z informacji, jakie pojawiają się ze strony NFZ, wynika, że jednak ryczałt dla Szpitala Żywiec stale rośnie?
– To prawda, ale nie na tyle jak w innych placówkach, co dla mnie jest całkowicie niezrozumiałe. Nie idzie to proporcjonalnie do wzrostów kosztów utrzymania i narzucanych odgórnie podwyżek. Ale z ostatnich danych NFZ wynika, że Szpital Żywiec będzie jedyny wśród okolicznych szpitali, gdzie w 2024 roku zamiast więcej, będzie mniej pieniędzy i to aż o 13 proc. W sumie o ponad 23,5 mln! Skąd tak nierówne traktowanie szpitala? Czy pacjenci z Żywiecczyzny zasługują na mniej? Wspólnie z dyrekcją Szpitala Żywiec i starostą żywieckim Adrianem Midorem postanowiliśmy nie siedzieć po próżnicy i zacząć konkretnie oraz stanowczo działać. Do akcji włączył się burmistrz Żywca Antoni Szlagor, włączają się kolejni samorządowcy. Stąd też nagłośnienie problemu. 16 września radni powiatu żywieckiego podjęli apel do premiera Donalda Tuska i minister zdrowia Izabeli Leszczyny w sprawie dramatycznej sytuacji szpitala. Chcemy, by pod tym apelem pojawiły się podpisy mieszkańców i 18 września rozpoczęliśmy zbiórkę podpisów w Żywcu i na Żywiecczyźnie. Apel z podpisami – mam nadzieję, że będzie ich kilka tysięcy – prześlemy do premiera i minister zdrowia. Apelujemy też do mieszkańców Żywiecczyzny, aby wysyłali e-maile i dzwonili do Śląskiego Oddziału Wojewódzkiego NFZ w Katowicach podkreślając, że chcą mieć szpital w Żywcu i leczyć się w nim, na miejscu, w swoim powiecie! Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby szpital w Żywcu pozostał! Jednak do tego potrzebujemy wsparcia naszych mieszkańców, o co jeszcze raz proszę!