Jesienią 2024 roku sytuacja finansowa Szpitala Żywiec była najważniejszym tematem na Żywiecczyźnie. 7 października zawieszono pracę izby przyjęć, oddziałów chirurgii ogólnej i onkologicznej oraz wewnętrznego z pododdziałem nefrologii, a także poradni specjalistycznych: ginekologiczno-położniczej i urazowo-ortopedycznej. Powód? Tragiczne finansowanie ze strony Narodowego Funduszu Zdrowia. W tym czasie samorządowcy i mieszkańcy wyrazili stanowczy protest przeciwko fatalnemu dofinansowaniu, m.in. poprzez zbiórkę podpisów. Pracę oddziałów wznowiono 6 listopada, a poradni 18 listopada. W kolejnych tygodniach o szpitalu zrobiło się dość cicho. O tym, czy wynika to z rozwiązania problemów i czy mieszkańcy mogą już być spokojni o przyszłość szpitala rozmawiamy z senatorem Andrzejem Kalatą (starosta żywiecki w latach 2014-2023) i starostą żywieckim Adrianem Midorem.
– Co słychać w sprawie Szpitala Żywiec, bo dość dawno nie pojawiały się informacje w tym temacie?
– Starosta Adrian Midor: Szpital cały czas działa, chociaż nie ukrywamy, że sytuacja jest bardzo trudna. Ze strony NFZ nadal nie wypłacono ponad 40 mln zł nadwykonań, z których większość to zaległości za przeprowadzone już rok temu świadczenia medyczne. Przez to szpital ma problemy z bieżącymi płatnościami, w tym ze składkami ZUS. Jesienią było głośno o szpitalu, gdy walczyliśmy o niego zbierając podpisy od mieszkańców pod apelem o pomoc dla placówki. Później rozpoczęły się rozmowy. Dostaliśmy deklarację z NFZ na zwiększenie kontraktu, a obecna cisza wynika z tego, że czekamy na wypełnienie tych zapowiedzi, bo tak naprawdę do teraz NFZ nie zrealizował ich w całości.
Senator Andrzej Kalata: Niektórzy twierdzą, że ze strony dyrekcji szpitala brakuje dobrej woli do kompromisu z NFZ. Ale nic bardziej mylnego. Znakomity przykład to sytuacja z interną, czyli oddziałem wewnętrznym. Przez długi czas dyrekcji szpitala zarzucono zbyt małą liczbę łóżek na internie. Po rozmowach z NFZ dyrekcja placówki zdecydowała się na poszerzenie liczby łóżek. To swojego rodzaju dobry gest wobec NFZ, bo interna to oddział deficytowy. Warto pamiętać, że ta trudna sytuacja finansowa nie wzięła się nagle, ale ciągnie się już od kilku lat. Do 24 września 2020 roku pacjenci leczyli się w starym Szpitalu Powiatowym przy ul. Sienkiewicza, gdzie na oddziałach były ograniczone możliwości i warunki nieprzystające do XXI wieku. Nie jest tajemnicą, że większość mieszkańców Żywiecczyzny decydowała się na leczenie w szpitalach w Bielsku-Białej, Wilkowicach, Bystrej i Suchej Beskidzkiej. Gdy jeszcze byłem starostą, to przeprowadziliśmy analizę, z której wynikało, że aż około 60-70 proc. pacjentów z powiatu żywieckiego leczyło się poza Żywiecczyzną! Otwarcie nowego szpitala zbiegło się nieszczęśliwie z trwającą pandemią Covid-19. W nowym szpitalu utworzono aż 159 łóżek covidowych. To oczywiście ograniczyło liczebność części innych oddziałów. Tak naprawdę normalne leczenie rozpoczęło się w nowym szpitalu dopiero w 2022 roku. Wtedy też mieszkańcy zobaczyli jak diametralnie zmieniły się warunki. W nowym szpitalu są przecież bardzo nowoczesne sale dla pacjentów z toaletami, ale i rozszerzony zakres leczenia. To wszystko spowodowało, że pacjenci zaczęli wybierać Szpital Żywiec. I wtedy nastąpił lawinowy skok w liczbie pacjentów hospitalizowanych w Żywcu. Skok, którego nikt nie był w stanie przewidzieć, ani dyrekcja, ani władze powiatu czy NFZ. Natomiast tzw. plan rzeczowo-finansowy pozostał na poziomie starego szpitala, czyli ze zdecydowanie mniejszą liczbą planowanych osób do leczenia.
Starosta Adrian Midor: Tu może wyjaśnijmy co to jest plan rzeczowo-finansowy. To plan, gdzie z góry zakłada się liczbę pacjentów w danym roku i w konsekwencji wylicza się ryczałt. Dane założone przez NFZ były dla starego szpitala, a zatem mocno obniżone dla nowego. Większa liczba pacjentów spowodowała przekroczenie planu i powstanie nadwykonań. Ale przecież w nowym szpitalu nie można było powiedzieć do pacjenta, że nie zostanie przyjęty! Bo jak to sobie wyobrazić, aby szpital odmówił ratowania zdrowia i życia! Gdyby ten plan był od początku dostosowany do realiów, to nie byłoby tematu kłopotów szpitala. Po licznych rozmowach z NFZ z ich strony padły deklaracje o zwiększeniu planu rzeczowo-finansowego, ale nie jest to wystarczające i nadal nie rozwiązuje problemu.
Senator Andrzej Kalata: Rozmowy na temat zwiększenia planu nie były i nie są łatwe. Jako starosta spędziłem na negocjacjach dziesiątki godzin. Niestety nie pomagają żadne argumenty i przekonywanie, że liczba pacjentów, która wzrosła to zdecydowana większość mieszkańców powiatu żywieckiego powracająca do leczenia w Żywcu z uwagi na diametralną poprawę warunków. Z tego zaniżonego planu biorą się dzisiaj rekordowe nadwykonania, których żaden szpital w województwie śląskim, a może i w Polsce, nie ma. Gdy wcześniej nadwykonania wypłacano w ciągu roku, to szpital był w stanie funkcjonować. Ale gdy nadwykonania nielimitowane zaczęto wypłacać dopiero po sześciu miesiącach, a limitowane po roku albo i wcale, to problemy zaczęły gwałtownie rosnąć. W przypadku szpitala tych nadwykonań limitowanych uzbierało się już ponad 40 mln zł, a to niestety przełożyło się na zachwianie płynności finansowej.
Starosta Adrian Midor: W efekcie pojawiły się problemy w wypłacaniu pensji dla pracowników. Przez kilka miesięcy lekarze kontraktowi, czyli zatrudnieni na umowy cywilno-prawne, otrzymywali pensje z opóźnieniem i w ratach. Z tego powodu ponad 20 z nich zdecydowało się odejść z pracy. W konsekwencji przez brak lekarzy trzeba było zawiesić pracę izby przyjęć oraz kilku oddziałów i poradni specjalistycznych.
– To zawieszenie przyniosło spore problemy dla pacjentów z Żywiecczyzny.
Senator Andrzej Kalata: To była istna katastrofa! Pacjenci zamiast na izbę przyjęć w Żywcu musieli jeździć na SOR, czyli do szpitalnych oddziałów ratunkowych, w Szpitalu Wojewódzkim w Bielsku-Białej i w Szpitalu Wielospecjalistycznym w Suchej Beskidzkiej. W bielskim szpitalu napływ dodatkowej ogromnej liczby pacjentów spowodował zatory na tamtejszym SOR i tym samym olbrzymie perturbacje.
Starosta Adrian Midor: Pojawił się też jeszcze inny problem: bywało i tak, że znacznie wydłużył się czas oczekiwania na przyjazd karetki do pacjenta na Żywiecczyźnie. Wynikało to z tego, że karetka jechała z pacjentem do szpitala w Bielsku-Białej, ale zdarzało się, że i do placówek na Górnym Śląsku. Tym samym była ona zdecydowanie dłużej zadysponowana, i to przez kilka godzin, poza terenem swojego stacjonowania.
– Jesienią głośno było o kardiochirurgii. NFZ zarzucał, że Szpital Żywiec wykonuje zabiegi, na które nie ma kontraktu.
Starosta Adrian Midor: Dane pokazują, że na Żywiecczyźnie z powodu chorób sercowych śmiertelność jest większa o 6 proc. Dla nas to niezrozumiałe, że szpital jest doskonale przygotowany do operacji i zabiegów kardiochirurgicznych, ma sprzęt oraz odpowiednich specjalistów, i to wysokiej klasy, ale pomimo bardzo dużej liczby pacjentów nie można wykonywać takich zabiegów, bo nie ma na to zgody! Zatem, gdy do Żywca trafiają pacjenci wymagający takiej pomocy, to trzeba ich przewozić do innych szpitali! A wydawałoby się, że to chyba lepiej, gdy pacjent leczy się bliżej swojego domu. Dziwne jest to, że NFZ zapłaci za tego samego pacjenta jeśli będzie leczony w odległych szpitalach na Górnym Śląsku. Niestety strumień pieniędzy zdecydowanie nie idzie za mieszkańcem.
Senator Andrzej Kalata: To po prostu jest niedostosowanie potrzeb do mieszkańców. Kardiologia stanowi 17 proc. ze wszystkich usług medycznych, jakie świadczone są w Szpitalu Żywiec. Gdyby płacono za wszystkie wykonane świadczenia, to nie byłoby problemów finansowych. Inny temat to sprawa Pilotażowej Krajowej Sieci Kardiologicznej, co prowadzono przez cały 2024 rok. Do sieci weszły prawie wszystkie szpitale, które się o to starały. Dzięki temu wykonane procedury medyczne były tam traktowane jako nielimitowane i te szpitale dostały pieniądze w 100 proc. za nadwykonania. Jako jedyny, który nie znalazł się w sieci, był Szpital Żywiec! A takie wejście uniemożliwiła przeciągająca się kontrola ze strony Ministerstwa Zdrowia. Myślano, że w szpitalu naciągane są procedury kardiologiczne, a pacjenci specjalnie ściągani wprost z ulicy! To, że w szpitalu wykonano pewne operacje czy zabiegi kardiochirurgiczne wynikało z faktu, że trafiali tam pacjenci z zawałem, którzy wymagali natychmiastowej pomocy, a każda zwłoka mogła zakończyć się ich śmiercią. Stąd operacje czy zabiegi, o których potem NFZ mówił, że wykonano je niezgodnie z prawem. Jakoś nie liczyło się, że to przecież pacjent jest najważniejszy i można go uratować. Nie mogę zrozumieć dlaczego ogranicza się kardiologię na Żywiecczyźnie.
– A jak obecnie wygląda sytuacja?
Starosta Adrian Midor: Wznowienie pracy izby przyjęć oraz zawieszonych oddziałów i poradni było możliwe dzięki determinacji dyrektor szpitala Małgorzaty Świątkiewicz i postawie pracowników. Po rozmowach z NFZ i obietnicach o podniesieniu planów rzeczowo-finansowych od stycznia 2025 roku dyrektor udało się przekonać lekarzy, by nie składali wypowiedzeń i zgodzili się pracować za niepełne wynagrodzenie, które później zostanie wyrównane.
Senator Andrzej Kalata: Co prawda NFZ podwyższył ryczałt, ale nadal nie jest to dostosowane do realiów i sytuacja jest trudna. Tu przyznajmy, że z dotychczasowych dwóch oddziałów chirurgii ogólnej i onkologicznej pozostał jeden, ale rozszerzono tam liczbę łóżek. Dyrekcja była zmuszona do takiej decyzji po tym jak z pracy odeszła znakomita grupa chirurgów specjalizująca się w operacjach onkologicznych DiLO, czyli tzw. Karty Diagnostyki i Leczenia Onkologicznego, dla osób z nowotworem złośliwym. To bardzo duża strata dla placówki.
– Czego pacjenci mogą się obawiać, gdyby NFZ nie wypłacił nadwykonań nielimitowanych?
Senator Andrzej Kalata: Wtedy może się znacznie wydłużyć czas oczekiwania na planowe badania czy zabiegi. Dla przykładu teraz na kolonoskopię czeka się 1,5 roku, a wydłużyłoby się do 3 lat! W przypadku gastroskopii czas oczekiwania zwiększyłby się z 9 miesięcy do 2,5 roku. Wykonanie endoprotezy stawu biodrowego z 7 miesięcy do 2 lat, a stawu kolanowego z 2 lat do 3,5 roku. Badania rezonansem magnetycznym z 1,5 miesiąca do roku, a tomografia z miesiąca do 3,5 miesiąca. Z kolei pacjent na fizjoterapię ambulatoryjną zamiast 3 miesięcy czekałby 11 miesięcy.
Starosta Adrian Midor: Brzmi to przerażająco, ale to dość realne zagrożenie, gdy NFZ nie przeznaczy odpowiednich środków. Dla nas to całkowicie niezrozumiałe, że jedyną winą szpitala jest fakt, iż przyjmuje pacjentów. Gdyby pieniądze szły za pacjentem to też sytuacja byłaby inna lub gdyby NFZ lepiej płacił za działalność takich oddziałów deficytowych jak izba przyjęć czy oddział wewnętrzny. I tu wracamy do sprawy kardiologii, która jest dochodowa, ale dla Szpitala Żywiec ograniczana. A to pomogłoby w finansowaniu placówki.
– Czy jest szansa, że pacjentów z Żywiecczyzny czekają lepsze i spokojniejsze czasy?
Senator Andrzej Kalata: Mocno w to wierzymy, bo inaczej już dawno byśmy się poddali. Widzimy, że nasze starania mimo wszystko dają jakiś mały kroczek do przodu. Oczywiście zwiększenie dofinansowania nie jest jeszcze na takim poziomie, aby rozwiązać problem.
Starosta Adrian Midor: Dla nas szpital jest perspektywiczny z ogromnym potencjałem. Patrzymy daleko w przyszłość. Doskonałym dowodem na to jest fakt, że jako Starostwo Powiatowe w Żywcu prowadzimy adaptację trzeciego piętra pod potrzeby leczenia pacjentów. Jesteśmy dobrej myśli, że w końcu uda się rozwiązać problem z finansowaniem szpitala. Na koniec chcemy wspólnie z senatorem Andrzejem Kalatą podziękować mieszkańcom za ogromne wsparcie dla nas w tych działaniach, które dodaje nam siły, a ma miejsce praktycznie na każdym kroku.