BBTS pokazał swoje najlepsze oblicze. Gdyby bielszczanie grali tak zawsze, pukaliby teraz do bram PlusLigi.
Norwid Częstochowa przyjeżdżał do Bielska-Białej w roli faworyta, jako trzecia drużyna tabeli, a wraca jak dobrze trafiony bokser. Podopieczni Radosława Panasa z tak dysponowanymi bielszczanami nie mieli szans, potrzebowali cudu, ale cuda dzieją się pod Jasną Górą, a nie pod Szyndzielnią (ani pod Dębowcem).
Pierwszy set nie zapowiadał takiej dominacji gospodarzy, gra toczyła się punkt za punkt, ale do czasu, kiedy na zagrywkę wszedł Oleg Krikun. Rosyjski bombardier zniszczył przyjęcie gości i chyba zupełnie odebrał im ochotę do gry. Pierwszy set zakończył się pogromem.
W kolejnych setach podopieczni Pawła Gradowskiego utrzymywali kilkupunktową przewagę i zanosiło się na łatwe zwycięstwa, ale rywale grali do końca i końcówki były nerwowe. Ale – jak napisano powyżej – BBTS w takiej formie przegrać po prostu nie mógł.
MVP został Krikun, nie mogło być inaczej, ale wszyscy uczestnicy tych zawodów zasłużyli na wyróżnienie (a trener Gradowski wystawił inny niż ostatnio skład). Młody Wiktor Nowak rozgrywał jak weteran, w zdobywaniu punktów pomagali Krikunowi Tomasz Piotrowski i Bartosz Cedzyński, Bartosz Firszt wrócił po kontuzji, a nie było po nim widać żadnej przerwy w grze, swoje robili Sebastian Adamczyk i Kajetan Marek.
BBTS Bielsko-Biała – Exact Systems Norwid Częstochowa 3:0 (25:11, 25:23, 25:23).
BBTS: Nowak, Firszt, Cedzyński, Krikun, Piotrowski, Adamczyk, Marek (l) oraz Skotarek, Oniszk.