Ledwo trzymał się na nogach, a usiłował prowadzić przez Beskidy 45 dzieci! Pijanego jak bela przewodnika z gór sprowadzali goprowcy, a potem policjanci. To zdarzenie rzuciło się cieniem na całe przewodnickie środowisko.
Rzecz się działa w sobotę, 10 sierpnia, około południa na czerwonym szlaku prowadzącym na Klimczok. Po Beskidzie Śląskim wędrowała grupa 45 uczniów ze szkół podstawowych spoza naszego regionu, przebywających na koloniach. Za dzieci odpowiadały trzy opiekunki, a ponadto 54-letni licencjonowany przewodnik górski, mieszkaniec powiatu bielskiego. Dzieci zauważyły, że ich przewodnik nie dość, że jest pijany, to w dalszym ciągu popija alkohol. Powiedziały o tym fakcie swoim opiekunkom, które wezwały policjantów. Do akcji zaangażowano też – za pośrednictwem numeru ratunkowego 112 – ratowników Grupy Beskidzkiej GOPR. Jak informuje zastępca naczelnika GOPR-u Tomasz Jano, zadanie ratowników polegało na pomocy pijanemu mężczyźnie w dotarciu w rejon Siodła pod Klimczokiem, gdzie przekazano go policjantom. Jak mediom mówił jeden z ratowników, jegomość miał problemy z poruszaniem się nie tylko z uwagi na słuszną wagę, ale też stan upojenia. Nie dziwota – policyjny alkomat pokazał potem prawie trzy promile!
Przewodnik został odebrany – niczym dziecko – przez trzeźwego członka swojej rodziny. Niedługo ma stanąć przed sądem. Roman Szybiak, p.o. rzecznika prasowego bielskiej policji wyjaśnia, że przygotowywany jest wniosek do sądu o ukaranie mężczyzny. Wstępnie przyjęto, że mamy do czynienia z wykroczeniem, polegającym na wykonywaniu pracy w stanie po spożyciu alkoholu.
Nie chlał, tylko było gorąco i nawadniał organizm
Oo a przewodnik u nas w Beskidach jest tak potrzebny jak świni dzwonek. To się chłopina uchloł bo co innego płozostało
Chciał bo go życie wk…..ło.
A co to za słownictwo “chlał”?
Aby dodać atencji artykułowi.