Wydarzenia Bielsko-Biała Czechowice-Dziedzice

Skarb Państwa kontra Czechowice-Dziedzice

Prokuratoria Generalna – w imieniu Skarbu Państwa – wytoczyła proces gminie Czechowice-Dziedzice. Domaga się zapłaty prawie dwóch milionów złotych. Chodzi o nieodpłatne przejęcie wodociągów od tyskiej spółki, znajdujących się na terenie Czechowic-Dziedzic. Władze gminy zapewniają, że sięgnęły po zrujnowane wodociągi tylko dlatego, by je remontować i zatrzymać wzrost cen. I że nie powinny być za wypełnianie swych obowiązków tak surowo karane.

Pozew przeciwko czechowickiej gminie został złożony 14 listopada zeszłego roku w Wydziale Cywilnym Sądu Okręgowego w Katowicach. – Skarb Państwa domaga się zapłaty na swoją rzecz kwoty 1 420 342,85 złotych z ustawowymi odsetkami w związku ze zbyciem przez gminę Czechowice-Dziedzice części majątku skomunalizowanej spółki Rejonowe Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji Tychy SA – informuje Sylwia Hajnrych, rzecznik prasowy i radca Prokuratorii Generalnej. Odsetki wynoszą już około 400 tysięcy złotych, więc od gminy żąda się 1,8 miliona. A czas biegnie i wkrótce ta kwota może już sięgać okrągłych 2 milionów złotych. – Już w samej zasądzonej kwocie jest nieścisłość, bo należność główna wynosiła milion. Będziemy się dowiadywać, skąd się wzięła suma o 400 tysięcy złotych wyższa – mówi Marian Błachut, burmistrz Czechowic-Dziedzic. Prawdopodobnie wynika to z faktu, że wzięto pod uwagę inne wyceny majątku tyskiej spółki, bo było ich kilka, ale – wedle władz miasta – powinna się liczyć ta ostateczna, na bazie której przejmowano majątek RPWiK.

Zaskoczenie

Władze gminy wydają się być zaskoczone pozwem, który dotyczy sprawy sprzed ponad trzech lat. Tłumaczą, że przez ten okres było niemal zupełnie cicho wokół tego tematu. Sprawa ma początek ma jeszcze w latach dziewięćdziesiątych minionego wieku. – Niegdyś wodociągi i inne podobne instytucje były własnością Skarbu Państwa. Gdy powstały samorządy, to intencją władz było, by im je przekazywać. Nasza gmina przejęła na przykład komunikację miejską i energetykę cieplną, ale nie udało się z wodociągami. Pozostały one w gestii RPWiK z Tychów – spółki Skarbu Państwa, która obsługiwała dwanaście gmin – wprowadza burmistrz Błachut. – Gdy zostałem burmistrzem, przejęcie wodociągów było jednym z moich głównych celów. Za czasów mojego poprzednika też podejmowano takie próby, ale nieudane. Pszczynie i Goczałkowicom udało się przejąć majątek, ale nie nam. Szkoda, bo nie mielibyśmy dzisiejszych komplikacji – dodaje.

Po co Czechowicom-Dziedzicom była ta walka o wodociągową niepodległość? – Mieliśmy same problemy. Mieszkańcy borykali się z ciągłym wzrostem cen wody. Straty wody rosły, bo wodociągi nie były dostatecznie remontowane. Naszym założeniem było przejęcie wodociągów po to, abyśmy sami mogli o nich decydować. Samodzielnie decydować o nakładach finansowych na remonty i samodzielnie kreować politykę cenową. Dzisiaj mogę powiedzieć, że ta decyzja była jak najbardziej trafna – cena wody została „zamrożona” w 2013 roku, a wodociągi są systematycznie remontowane, co obniża poziom strat wody. Planujemy wymianę aż 20 kilometrów sieci wodociągowej podczas drugiego etapu budowy kanalizacji na terenie gminy – mówi gospodarz miasta.

Dobra zmiana, ale…

Prokuratoria nie podważa ani intencji władz Czechowic-Dziedzic, ani pozytywnych skutków, jakie przyniosła zmiana właściciela wodociągów, znajdujących się na terenie tej gminy. Spór nie dotyczy też tego, czy cała procedura zmiany właściciela majątku odbyła się prawidłowo. Rzecz tylko w tym, czy gmina – doprowadzając do uszczuplenia majątku RPWiK – była zobowiązana do zapłaty na rzecz Skarbu Państwa 24 procent jego wartości. Jak doszło do zmiany właściciela wodociągów? Zaczęło się w 2007 roku, gdy pomiędzy ministrem skarbu a miastem Tychy została zawarta umowa nieodpłatnego nabycia należących do Skarbu Państwa akcji spółki. Władze tego miasta zobowiązały się wówczas do nieodpłatnego zbycia gminom majątku przedsiębiorstwa, który znajduje się na ich terenie. – Już w tamtym czasie, podczas rozmów z prezydentem Tychów, zastrzegałem najistotniejszą dla nas kwestię, że chcemy przejąć wodociągi i się usamodzielnić. Mieliśmy dżentelmeńską umowę i nikt się temu nie sprzeciwiał – wspomina burmistrz Czechowic-Dziedzic. Następnym krokiem – w 2009 roku – było podpisanie między 10 gminami porozumienie o podziale majątku Skarbu Państwa, z tym że w rękach władz Tychów pozostanie 51 procent udziałów. Czechowice-Dziedzice miały 7,21 procent akcji – majątek warty 4,3 miliona złotych.

10 maja 2010 roku gminy Czechowice-Dziedzice i Tychy zawarły umowę nieodpłatnego przeniesienia części akcji spółki. – Zgodnie z paragrafem drugim tej umowy gmina Czechowice-Dziedzice zobowiązała się, że w przypadku sprzedaży akcji objętych umową lub ich zbycia w drodze czynności prawnej innej niż sprzedaż, część uzyskanych przychodów, w terminie trzech miesięcy od dnia wpływu należności na konto bądź dokonania czynności prawnej, przekaże na wyodrębnione rachunki funduszy celowych Skarbu Państwa – wskazuje radca Prokuratorii Generalnej. Trzy lata później proces zmiany właściciela wodociągów dobiegł końca. 6 sierpnia 2013 roku nadzwyczajne walne zgromadzenie RPWiK zdecydowało o podziale spółki. Zorganizowana część przedsiębiorstwa (pod nazwą Oddział Eksploatacji Sieci Zakładu Wodociągów i Kanalizacji Czechowice-Dziedzice) została przeniesiona na spółkę Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Czechowicach-Dziedzicach, której jedynym właścicielem jest gmina Czechowice-Dziedzice. – Świadczeniem uzyskanym przez gminę Czechowice-Dziedzice w związku z obniżeniem kapitału zakładowego i unicestwieniem przysługujących jej akcji w spółce dzielonej były udziały w nowo utworzonej spółce PWiK – tłumaczy Sylwia Hajnrych. – Spór sądowy między stronami sprowadza się do tego, czy umowa nieodpłatnego przeniesienia własności akcji z 10 maja 2010 roku, której skutkiem było uszczuplenie majątku spółki RPWiK, rodziła obowiązek przekazania przez gminę Czechowice-Dziedzice określonych kwot na wyodrębnione rachunki funduszy celowych. Jest to spór o prawo. Ogniskuje się wokół tego czy podstawą prawną świadczenia na rzecz Skarbu Państwa są przepisy ustawy z 30 sierpnia 1996 roku o komercjalizacji i prywatyzacji (art. 4c ust. 2) i paragraf 2 punkt 2 umowy nieodpłatnego przeniesienia własności akcji, zawartej 10 maja 2010 roku – puentuje przedstawicielka Skarbu Państwa.

Mamy rację

Władze Czechowic-Dziedzic od początku stoją na stanowisku, że wspomniana ustawa nie dotyczy bezprecedensowej sytuacji, z jaką mamy do czynienia. Burmistrz miał jednak świadomość, że proces wyjścia może wiązać się z ryzykiem wniesienia opłat na rzecz Skarbu Państwa. – Opieraliśmy się na opinii profesora Popiołka z Katowic. Jego kancelaria uczestniczyła w całym procesie legislacyjnym ustawy o komercjalizacji. Wolą ustawodawcy było, żeby samorządy mogły przejmować bezpłatnie majątek Skarbu Państwa po to, by realizować zadania własne gminy, a nie po to, by go sprzedawać. Prokuratoria interpretuje ten przepis zero-jedynkowo, bo nie było tak skomplikowanego przykładu jak nasz. Dlatego proces wyjścia z tyskiej spółki trwał aż cztery lata, by właśnie wykluczyć konieczność zapłacenia 24 procent wartości majątku. My na tym przecież nie zarobiliśmy, tylko jeszcze dokładaliśmy, by remontować te wodociągi. Jednak państwo potraktowało nas tak, jakbyśmy zarobili na tym, że unicestwiliśmy akcje i zostaliśmy z majątkiem. Kancelaria profesora od początku wspiera nas prawnie w tym, że nasz przykład nie podlega tej ustawie. Ten majątek ciągle wypełnia ten sam cel zaspokajania potrzeb ludności. Działamy całkowicie zgodnie z intencją przepisów ustawy o komercjalizacji, jednak ona nie uwzględnia naszej sytuacji – wyjaśnia burmistrz Marian Błachut.

Władze miasta zatrudniły więc tę samą kancelarię, z którą współpracowały podczas procesu „usamodzielniania się” i liczą, że uznani prawnicy zapewnią sukces przed Sądem Okręgowym w Katowicach. – Uważamy, że mamy rację i chcemy tego dowieść przed sądem. Nie zarobiliśmy na tym ani złotówki, a przyświecało nam tylko dobro mieszkańców, co już udowodniliśmy. Gdybyśmy nie mieli argumentów, to podczas przejmowania majątku od razu zapłacilibyśmy główną należność. Wierzymy jednak, że zwyciężą rozsądek i dobre intencje, sąd przyzna nam rację, a przedstawiciele Skarbu Państwa podejdą do tego ze zrozumieniem – podsumowuje szef gminy.

google_news