Sala i orkiestra już dawno zarezerwowane, fotograf wynajęty, menu ustalone – do wesela wszystko jest gotowe. Gorzej może być z zawarciem związku małżeńskiego, zwłaszcza gdy narzeczeni planują ceremonię cywilną, bo z jakiegoś powodu nie chcą lub nie mogą mieć konkordatowej. Jak się bowiem okazuje, urzędnicy często nie chcą udzielać ślubów w soboty!
Para naszych czytelników z Przytkowic zamierza pobrać się 20 października. Na ten termin udało im się zarezerwować salę weselną, zorganizować orkiestrę i wszystko inne, co potrzebne w ich wielkim dniu. Przygotowania rozpoczęli już półtora roku temu, doskonale zdając sobie sprawę z tego, że aby bez większego trudu dograć wszystkie elementy uroczystości, trzeba to robić na dwa lata przed jej planowaną datą. O samej ceremonii ślubnej zaczęli myśleć dopiero niedawno, przekonani, iż w tym przypadku wystarczy kilkumiesięczne wyprzedzenie.
– Pytałam we wszystkich urzędach stanu cywilnego w rozsądnej odległości od Budzowa, gdzie będzie nasze wesele i prawie wszędzie usłyszałam, że termin dwudziestego października jest nierealny. Z różnych powodów. W Kalwarii Zebrzydowskiej pani mi wprost powiedziała, iż urząd w soboty nie pracuje, a w związku z tym nie udziela tego dnia ślubów. Jedynie w Wadowicach nie dostałam bezpośredniej odmowy, ale też niczego pozytywnego się nie dowiedziałam. Śluby są tam udzielane tylko w jedną sobotę miesiąca, lecz na razie nie wiadomo, która to będzie w październiku. Ustalą to dopiero w czerwcu lub lipcu, a przecież nie mogę czekać w niepewności tak długo – pożaliła się nam przytkowiczanka.
TYLKO ZA TYSIAKA
Skontaktowaliśmy się z urzędami stanu cywilnego na obszarze, który ją interesuje. I rzeczywiście wyszło na jaw, że w niektórych nie sposób pobrać się w sobotę. – To jest dzień, kiedy urząd jest nieczynny. Dlatego ślubu w jego murach możemy udzielić jedynie od poniedziałku do piątku. W te dni nie ma z tym problemu nawet po godzinach pracy. Natomiast w sobotę możliwa jest tylko ceremonia ślubna poza lokalem, za dodatkową opłatą tysiąca złotych – stanowczo stwierdziła Anna Brózda, kierowniczka USC w Kalwarii.
W Stryszowie dowiedzieliśmy się, skąd ta urzędnicza niechęć do łączenia węzłem małżeńskim w soboty. – Odkąd wprowadzono śluby konkordatowe, przestały obowiązywać poprzednie przepisy i od tamtej pory kwestia funkcjonowania urzędów stanu cywilnego nie jest uregulowana prawnie. Dlatego w soboty wszystkie są nieczynne. Wyłącznie od dobrej woli kierownika zależy, czy zdecyduje się udzielić ślubu w dzień wolny od pracy – wyjaśnił szef tamtejszego USC Kazimierz Grzybek. – Przyznam, że zdarzało mi się to robić. Ale kiedy informacja o tym się rozniosła, zaczęli się tutaj zjeżdżać ludzie z całej okolicy, którym nikt inny nie chciał dać ślubu w sobotę. I w końcu ich ilość przekroczyła moje możliwości… Z czasem przyjęła się u nas zasada, że pary, które planują wesele na sobotę, pobierają się w piątek.
CHĘTNIE, ALE NIE ZAWSZE
Kierownik USC w Wadowicach Tomasz Dyrcz przekonywał o swoich dobrych chęciach: – Chociaż urząd jest czynny tylko od poniedziałku do piątku, to jednak raz w miesiącu udzielamy ślubów w sobotę. Robimy to z dobrej woli, by wyjść naprzeciw potrzebom. Ale na razie jest zbyt wcześnie, by określić, w którą sobotę października będziemy mogli pracować. To zależy od różnych czynników, między innymi urlopów. Na koniec niekonsekwentnie dodał, że aby ustalić datę ślubu, pary powinny przychodzić do niego jeszcze zanim zarezerwują salę. Nie umiał jednak wyjaśnić, w jaki sposób mają to uczynić, skoro termin oczekiwania na lokal weselny to około dwa lata, a w USC kilka miesięcy to zbyt długi okres, by wytypować „roboczą” sobotę…
W urzędach w Zembrzycach, Makowie Podhalańskim i Mucharzu usłyszeliśmy, że bez większego problemu można tam zawrzeć związek małżeński w dzień wolny od pracy, aczkolwiek nie zawsze, ponieważ w każdym z nich jest tylko jedna udzielająca ślubów osoba, która w wybranym terminie może mieć akurat inne plany. – Udzielam ślubów nawet w niedziele, jeśli wymaga tego sytuacja, a ja mam czas i przebywam na terenie gminy – zapewnił nas Paweł Paździora, zastępca kierownika USC w Mucharzu.
Czasami dostępność sobotniego terminu zależy nie tylko od dobrej woli szefa urzędu lub jego urlopu, ale i od dodatkowych czynników. Bywa bowiem, że sala ślubów służy również innym celom, na przykład jako siedziba gminnej komisji wyborczej… – Nie wiadomo, czy wybory samorządowe nie odbędą się dwudziestego pierwszego października. Dlatego nie mogę umawiać się, że dzień wcześniej udzielę ślubu, bo może się zdarzyć, że nie będę miała gdzie tego zrobić – tłumaczyła nam Anna Zawiła, kierowniczka USC w Zembrzycach.
JEDNA SIĘ ULITOWAŁA
O dziwo, odkryliśmy jeden urząd, w którym sobota jest preferowanym dniem ślubów. Co więcej, znajduje się on w tej samej miejscowości, w której nasza czytelniczka będzie miała wesele. Ale i tam 20 października jest nierealnym terminem, choć z innych powodów niż gdzie indziej. – Jestem tutaj sama, dlatego ślubów udzielam z reguły w soboty. Gdybym to robiła w powszednie dni tygodnia, to nie byłabym w stanie zająć się osobami, które przychodzą zarejestrować zgon lub załatwić inną sprawę. Niestety dwudziestego października mam akurat ważny wyjazd – powiedziała kierowniczka USC w Budzowie Katarzyna Mosór.
W końcu nad parą z Przytkowic ulitowała się szefowa USC w Suchej Beskidzkiej Edyta Pyka. Wprawdzie i jej nie odpowiadał termin 20 października, ale nie miała serca zostawić narzeczonych na lodzie. – Najpierw obdzwoniłam inne urzędy, z nadzieją, że może jednak znajdę taki, w którym będą mogli się pobrać. Ale w każdym dostałam odmowną odpowiedź. Natomiast u nas prawdopodobnie będą tego dnia złote gody. Postanowiłam jednak, że po uroczystości przyjdę wieczorem do urzędu i dam tej parze ślub – wyznała.