Biurokracja może sprawić, że Spytkowice nie zdołają skorzystać z dotacji na odbudowę uszkodzonego w czasie powodzi mostu. Aby bowiem dostać pozwolenie na budowę, gmina musi dopełnić formalności zbyt czasochłonnych, by zmieściła się z nimi w wyznaczonym terminie.
W marcu wójt spytkowickiej gminy Mariusz Krystian odebrał promesę na 140 tys. zł w ramach usuwania skutków klęsk żywiołowych. Pieniądze mają być przeznaczone na odbudowę mostku na ulicy Sosienki w Spytkowicach, nad Potokiem Spytkowickim, zwanym też Bachówką. Okazało się jednak, że z powodu nieuregulowanego stanu prawnego drogi niełatwo będzie skorzystać z tych środków. Właściciele wszystkich działek, przez które ulica przechodzi, podpisali wprawdzie oświadczenia, iż zgadzają się na dysponowanie zajętymi przez trakt nieruchomościami na cele budowlane, ale to nie wystarczy, by gmina dostała pozwolenie na budowę. Starostwo Powiatowe w Wadowicach stoi na stanowisku, że najpierw samorząd musi przejąć działki na podstawie decyzji o zezwoleniu na realizację inwestycji drogowej (ZRID).
– To jest czasochłonna procedura, stosowana zwykle przy budowie dróg krajowych i autostrad, więc trudno mi zrozumieć, dlaczego w naszym powiecie wymaga się tego w przypadku zwykłego gminnego traktu. Trzeba wykonać podziały geodezyjne, ustalić wysokość odszkodowań dla mieszkańców i przeprowadzić szereg innych czynności. Może się zatem okazać, że przez nadgorliwość starostwa pieniądze przepadną, ponieważ nie zdołamy zrealizować inwestycji w terminie. Próbujemy znaleźć wyjście z sytuacji, ale dopiero się okaże, czy skuteczne – mówi Mariusz Krystian. A tymczasem most na ulicy Sosienki pilnie wymaga odbudowy. Ma mocno podmyte przyczółki, a jego przęsło jest nadłamane. – Funkcjonuje na słowo honoru. Jest dopuszczony do użytkowania, ale nie pociągnie długo w tym stanie – zapewnia wójt.