Na terenie bielskich skwerów i parku pojawiły się tabliczki z wymownym hasłem „Nie deptać kwiatów”. Postawiono je na zlecenie Wydziału Gospodarki Miejskiej Urzędu Miejskiego w Bielsku-Białej, aby przypominały o konieczności – jak to ujęto – ochrony rabat, kwietników i niedeptaniu ich.
Tylko gratulować urzędnikom zaradności. Jednak jest coś o czym przypomnieli nam nieco starsi Czytelnicy. Otóż nie tak całkiem dawano, w czasach – jak się je teraz określa – „słusznie minionych”, popularne były, widywane w miejskich parkach i na rabatach, tabliczki z napisem „nie deptać trawników”. Były dosłownie wszędzie, a zamieszczane na nich hasło stało się wręcz symbolem zniewolenia społeczeństwa przez tamten ustrój. Ba, ówczesna milicja bez pardonu ścigała tych, którzy ośmielili się rozłożyć w parku na trawniku kocyk czy skrócić sobie drogę, przecinając na piechotę zielony kobierzec. Tamte lata – miejmy nadzieję – odeszły bezpowrotnie do lamusa historii – podobnie jak przepis z kodeksu wykroczeń, który literalnie zakazywał „deptania trawników”.
Gdy urzędnicy ustawiają teraz na obszarach zielonych podobne ostrzeżenia – choć robią to z pewnością z szlachetnych pobudek – u niektórych bielszczan najwyraźniej zapala się czerwone światełko i powracają wspomnienia, budzą się demony z tamtych czasów, gdy za samo tylko wejście na zielony trawnik można było otrzymać całkiem solidy mandat.
A co,że demokracja to wszystko ludziom wolno ? w każdym ustroju na świecie są zakazy i nakazy,bo w przeciwnym wypadku byłaby anarchia.
Niestety, dzięki obecnemu Prezydentowi widać, że komuna powraca.
Nieco inna sytuacja, w starych czasach były trawniki, kwiatów się nie widziało tak powszechnie jak dziś. Tutaj jest tabliczka informująca, że jest to rabata kwiatowa, o szanowanie kwiatów chodzi. Przesada z tymi demonami i zniewoleniem.W dawnych czasach ludzie nie trzymali tak wiele psów jak dziś, trawniki od tej strony były chronione – czy nie powinny być tabliczki: nie zasyrać trawników?.