Ponad dwie godziny trwała akcja służb w wieżowcu przy ul. Sterniczej w Bielsku-Białej. Powodem interwencji był smród spalenizny w klatce schodowej. Do przypalenia posiłku nikt się nie przyznał, a strażacy chcieli mieć pewność, że nikt nie potrzebuje pomocy.
Zgłoszenie zdarzenia wpłynęło z WCPR o godz. 20.23. – Zostaliśmy wezwani do zadymienia w budynku wielorodzinnym, zadymienie miało być najprawdopodobniej na szóstej kondygnacji bloku. Po dojeździe na miejsce zdarzenia rozpoczęliśmy sprawdzanie mieszkań na wszystkich kondygnacjach wieżowca. Sprawdzaliśmy wszystkie mieszkania z tej strony wieżowca, gdzie było czuć smród spalenizny, żaden z lokatorów nie przyznał się do przypalenia jedzenia – powiedział nam ratownik uczestniczący w akcji.
Największą trudnością w tej akcji było to, że część mieszkań jest z różnych powodów pustych, a sąsiedzi nie mają numerów telefonów kontaktowych do właścicieli tych mieszkań czy do rodziny. A jakby tego było mało, to nie wiedzą, czy w danym mieszkaniu ktoś jest, czy nie.
– Musimy mieć stuprocentową pewność, że nikt nie potrzebuje pomocy. Warto podkreślić, że przypalony posiłek również może przyczynić się do tego, że lokator mieszkania utraci przytomność, dlatego jest zasadnicza różnica pomiędzy tym, że drzwi do mieszkania nikt nie otwiera, a tym, że w mieszkaniu nikogo nie ma – podkreślał nasz rozmówca.
W toku czynności wytypowano jedno z mieszkań, w którym mógł się przypalić posiłek. Sąsiedzi najpierw twierdzili, że lokator tego mieszkania jest na leczeniu, ale później nie mieli pewności, czy ta osoba już wróciła z leczenia, czy nie. – Dziś rano w tym mieszkaniu nie było nikogo – stwierdził sąsiad. Po upływie ponad półtorej godziny od rozpoczęcia akcji na miejscu pojawiła się rodzina tego mężczyzny. Po otwarciu drzwi okazało się, że jednak w tym mieszkaniu nikogo nie ma i to nie tam przypalił się posiłek.
– Jeżeli komuś z jakiegoś powodu przypali się jedzenie, przyjeżdża straż pożarna i zaczynają się poszukiwania źródła zadymienia, to ta osoba powinna się przyznać – tak, to u mnie. Za to nie grożą konsekwencje, a dzięki takiemu oświadczeniu możemy uniknąć długotrwałego sprawdzania wielu mieszkań – podkreśla strażak z wieloletnim doświadczeniem.
W tym przypadku nie udało się ustalić, w który mieszkaniu ktoś przypalił posiłek. Najprawdopodobniej naczynie ze spalonym jedzeniem wystawiono na okno lub balkon, i stąd smród spalenizny również obok bloku. W akcji uczestniczyły trzy zastępy straży pożarnej z JRG2, po jednym z JRG1 i OSP Kamienica oraz policja. Akcja służb trwała ponad dwie godziny.
Tylko tak dalej. Jak se ktoś pierdnie, też zrobią akcję.
Idź bądź głupi gdzie indziej