Modelarstwo pokochał dokładnie 56 lat temu. Zdobywa laury mistrzostw świata, a tytułów mistrza Polski już nie może się doliczyć. Medali, pucharów i dyplomów gromadzi na… kilogramy. Jednak nie realizuje tylko osobistych celów. To właśnie on sprawił, że Bielsko-Biała jest mekką modelarzy. Dzisiaj – znowuż z sukcesami – skupia się na szkoleniu nowego pokolenia mistrzów modelarstwa.
Początki pachnące rybą
Leszek Góra pochodzi z podwadowickiej Choczni. Tam się wychował, choć uczył się w Andrychowie i Bielsku-Białej. Jego pasja do modelarstwa zrodziła się 56 lat temu. – Zajrzałem wtedy do sąsiada, niedawno zmarłego Józefa Szczura. Zobaczyłem, że buduje i skleja coś z papieru. Miał u siebie egzemplarze legendarnego już czasopisma „Mały Modelarz”. Dał mi dwa okręty podwodne do złożenia – ORP Orzeł i USS Nautilus – pamięta to jak dzisiaj.
Początki dla dwunastolatka zdecydowanie nie były łatwe, bowiem dostępne materiały raczej utrudniały zadanie, niż ułatwiały. – W instrukcji tych pierwszych modeli wyczytałem, żeby używać klejów rybich. Po tym, jak mój tata, Emil, kupił tę brązową substancję, to w domu było czuć intensywny zapach ryb, ale klej za bardzo nie kleił. I jeszcze brudził papier – śmieje się Leszek Góra.
Mimo to chłopak z Choczni złapał bakcyla i sklejał kolejne modele. Postawił na modelarstwo kartonowe, wymagające szeregu precyzyjnych zdolności, a nie plastikowe, w którym większe znaczenie ma ich malowanie. – W modelarstwie kartonowym sztuką jest już wycięcie i odpowiednie uformowanie elementów. Następnie ich precyzyjne dopasowywanie, połączenie klejem, wmontowanie i prace „kosmetyczne” – trzeba bowiem na przykład wyretuszować krawędzie, aby model jak najbardziej przypominał swój pierwowzór – opisuje pasjonat. W jego domu zaczęły rosnąć stosy „Małego Modelarza” – czasopism i gotowych modeli. Wtedy młodzież fascynowała się militariami, więc powstawały kolejne samoloty, śmigłowce, czołgi i okręty. Co ciekawe, „Małego Modelarza” mieszkaniec Bielska-Białej kupuje do dziś.
Smykałka do precyzyjnych prac i techniczne zacięcie miały swoje odzwierciedlenie w codziennym życiu. Po skończeniu technikum w Andrychowie Leszek Góra rozpoczął studia w filii Politechniki Łódzkiej w Bielsku-Białej i był w gronie jej pierwszych absolwentów. Po zakończeniu nauki na tej uczelni odebrał dyplom numer trzy Wydziału Mechanicznego. W 1973 roku zatrudnił się w FSM-ie, gdzie pracował 43 lata, a półtora roku temu odszedł na zasłużoną emeryturę. – „Po drodze” ożeniłem się, urodziło się troje dzieci, ale pasja nadal trwała. Gdy syn się rodził, to budowała się „Santa Maria” Krzysztofa Kolumba. Syn jest już po czterdziestce, a „Santa Maria” nadal stoi na mojej półce – prezentuje statek.
Wyjście z cienia
W 1990 roku bielszczanin ze swoimi modelami wyszedł z cienia. – Przy ulicy Filarowej po raz pierwszy uczestniczyłem w zorganizowanym tam konkursie modeli. Przywiozłem swoje i – ku mojemu zdziwieniu – powygrywałem. Jak się okazało, wstydziłem się je pokazywać, a nie były takie złe! – uśmiecha się. – Jestem człowiekiem, który nie potrafi – jeśli nie skleja modeli – usiedzieć na miejscu. Stwierdziłem, że po co mam jeździć na takie konkursy gdzieś daleko, skoro można takie zorganizować w Bielsku-Białej – dodaje. Od tego momentu ruszył proces, który z Bielska-Białej uczynił jedno z najważniejszych miast na modelarskiej mapie Polski. Zaczęło się od kółka modelarskiego w Szkole Podstawowej nr 1 i niewielkiej wystawy. Kolejnym krokiem była organizacja pierwszego konkursu modeli kartonowych w 1992 roku. Kółko modelarskie przekształciło się w LOK-owski Klub Modelarzy Kartonowych „Modelik”. Bielscy modelarze zaczęli uczestniczyć w ogólnopolskich konkursach i nawiązywać kontakty. Leszek Góra zaczął być znany w środowisku jako uznany modelarz, sędzia i organizator. Z czasem bielskie konkursy gromadziły już przeszło dwieście modeli, więc trzeba je było przenieść do Domu Żołnierza. Gdy przybyło ich jeszcze kilkaset, władze Bielska-Białej udostępniły Bielskie Centrum Kultury.
Bielszczanin jednocześnie rozwijał swoje umiejętności. Zaczęły przychodzić największe sukcesy, w tym drużynowe mistrzostwa Polski i medale na zagranicznych konkursach. – W Bielsku-Białej zorganizowałem dziesięć konkursów z ogólnopolską i międzynarodową obsadą, dzięki czemu i poziom naszego modelarstwa kartonowego się podnosił – wspomina Leszek Góra.
W 2002 roku bielskie imprezy modelarskie wkroczyły na inny poziom. – Inspiracją dla mnie były wystawy organizowane w Niemczech (Moguncja, Erfurt). Były bardziej show modelarskim. Można tam było znaleźć nawet 2,5 tysiąca modeli we wszelkich formach, również mechaniczne. Robiło to tym większe wrażenie, że w Polsce podobnych przedsięwzięć brakowało – zauważa. Jednak wkrótce na organizowanych w Bielsku-Białej podobnych imprezach pod nazwą „Warsztaty” rozmach był nie mniejszy. Co roku odbywały się weekendowe imprezy, mające formę wystawy, konkursu i spotkań modelarzy. – Sam organizowałem je przez trzynaście lat. Stoisk było 25-30, modelarzy około pięćdziesięciu, a modeli kilkaset. Przez kilka lat przy organizacji tego wydarzenia wspierał mnie Mariusz Baron, który później przejął pałeczkę. Znalazł też kolejnych pasjonatów z grupy „Strefa Marzeń”. Dzisiaj z satysfakcją mogę patrzeć na to, jak dobrze kontynuują to dzieło. Wspieram ich jak mogę. W tym roku zorganizowali już III Międzynarodowy Przegląd Modelarski „Poland Model Show” z ponad tysiącem modeli – chwali kolegów, życząc im kolejnych udanych edycji.
Sędzia i medalista
Mieszkaniec Bielska-Białej odnosił duże sukcesy nie tylko jako organizator działalności klubowej, konkursów, wystaw i warsztatów. Do dzisiaj w całym kraju – jako sędzia modelarskiej klasy pierwszej – ocenia modele. A czasem wybór tego najlepszego dokonuje się dzięki niepozornym szczegółom. Sędzia wspomina, jak niegdyś uczestniczył w ocenie dwóch modeli Kościoła Mariackiego, wykonanych na tak samo wysokim poziomie. Jeden z modelarzy przegrał tylko dlatego, że chorągiewki na jego wieżach „powiewały” w różne strony!
Największym sukcesem Leszka Góry w roli modelarza jest srebrny medal mistrzostw świata „Naviga 1999” za wykonanie 1,25-metrowego pancernika Bismarck. Jego klejenie trwało – bagatela – półtora roku. Dzisiaj model ten stoi na honorowym miejscu w gabinecie prezesa wadowickiego Maspexu – uśmiecha się twórca, który jest wielokrotnym mistrzem Polski. Medale może liczyć na kilogramy, a puchary… na pudła.
Klub „Modelik” istnieje nadal i razem z jego członkami bielszczanin wyjeżdża na około dwadzieścia konkursów rocznie, z których przywozi kolejne laury. – Dziękuję żonie, Jadwidze, która to wszystko znosi i jest wyrozumiała. W końcu nie ma mnie tych dwadzieścia weekendów w roku. A budowanie modeli w domu też zabiera dużo czasu – mówi Leszek Góra. Codziennie po dwie-trzy godziny siedzi przy swoim biurku i tworzy kolejne dzieła. Na koncie ma ich około stu. – Modelarzowi nie trzeba wcale wiele przestrzeni. Wystarczą blat, kleje oraz drobne narzędzia – szczypce, pęsety, narzędzia do wyoblania, lupa i skalpele – wylicza. Niedawno ukończył najmniejszy model w swojej karierze – śmigłowiec firmy Airbus NH90 NFH „Sea Lion”. Patrząc na model wielkości połowy palca trudno sobie wyobrazić, jak można było wyciąć i skleić pięćdziesiąt miniaturowych elementów. Obecnie twórca pracuje nad akcesoriami do pancernika SMS Nassau z pierwszej wojny światowej. Buduje między innymi zestaw artylerii i łodzie ratunkowe w skali 1 do 250.
Wychowuje młodych
Dzisiaj Leszek Góra realizuje się przede wszystkim w roli instruktora. W Bielsku-Białej wychowuje kolejne pokolenia mistrzów modelarstwa. Od trzech lat prowadzi zajęcia dla dzieci i młodzieży w Domu Kultury w Lipniku, a od roku w „Kubiszówce”. Młodzi mieszkańcy pod jego czujnym okiem budują rozmaite modele, które później zawozi na konkursy. I ma ogromną satysfakcję, że jego podopieczni odnoszą coraz większe sukcesy. – Idzie im coraz lepiej. Maksymilian Solich z konkursu mistrzostw Słowacji w Nitrze przywiózł dwa złote modele. Jego siostra Martyna także jest doceniana na konkursach – cieszy się. Młodzi dopiero co wrócili z Warszawy, z ostatniego w tym roku konkursu o puchar ministra sportu i turystyki oraz prezesa Ligi Obrony Kraju, gdzie z 24 modelami odnieśli kolejny sukces – zdobyli dwanaście medali i zespołowo trzecie miejsce. Można być pewnym, że jeszcze o nich usłyszymy.
Utytułowany modelarz stara się też zaszczepić miłość do papierowych cudeniek wśród swoich wnuków, których ma siedmioro. Julia ze swoim modelem domku i Marcin z modelem wiatraka już zdobyli pierwsze nagrody, które ich bardzo ucieszyły.
Jak szachista
Leszek Góra zachęca do spróbowania modelarstwa. Choć zastrzega, że trzeba mieć do tego smykałkę i wrodzone zdolności techniczne. – Jeśli ma się dwie lewe ręce, to zrobi się dwa „lewe” modele – żartuje. – Modelarstwo rozwija zdolności manualne, która przydadzą się nam podczas całego życia. Rozwija się też wyobraźnia, bo przecież z płaskiej kartki powstaje coś pięknego i wyjątkowego. Pracując nad modelem, uczymy się korzystania z narzędzi i materiałów oraz kształtujemy naszą cierpliwość. Jeszcze nie spotkałem modelarza, który nie potrafiłby samodzielnie poradzić sobie z jakimikolwiek pracami technicznymi związanymi z domem. To po prostu ma się we krwi – wskazuje. Zwraca też uwagę na to, że modelarstwo uczy wyznaczania sobie celów i ich realizacji pomimo trudności i niepowodzeń. Skłania do nieszablonowego myślenia i rozwija spryt. – Trzeba bardzo dużo własnej inwencji, choćby w poszukiwaniu materiałów, aby model przypominał swój pierwowzór. Przecież modele wymagają zrobienia imitacji oszklenia, gumy, drewna, metalu czy na przykład olinowania statku – tłumaczy. W pewnej mierze ta pasja uczy również strategicznego myślenia, bowiem modelarz – jak szachista – musi przewidywać kilka ruchów do przodu. Biorąc pod uwagę to, że detali jest czasem kilka tysięcy, to jest o czym myśleć!
Piękna pasja!
Brawo Leszku jesteśmy z Ciebie bardzo dumni.
Pana leszka znam osobiscie i wszystko co o nim w artykule to prawda . od siebie dodam ze to wspanialy czlowiek poprostu. Leszek kurpiel. Grupa modelarzy z gilowic.
A ta Bielska grupa ” Strefa marzeń ” to jakaś pochodna od “Bielskiej Strefy Modelarskiej ” ? Chyba ze ta Strafa marzeń to Ci co graja w gry a nie modelarze.
To drobna nieścisłość w artykule. Bielska Strefa Modelarska (grupa) spotyka sie w sklepie “Strefa Marzeń”. A pan Leszek to dla nas nauczyciel, mentor i wspaniały kolega. Obyśmy w jego wieku mieli w sobie tyle werwy i pasji co on!
Brawo chłopaki, o Panu Leszku słyszałem, ale nigdy nie pomyślałem że to on zapoczątkował Waszą Strefę. Kawał dobrej roboty, Gratuluję takich ludzi u boku.
Nie do końca Pan Leszek nas stworzył. Bielska Strefa to zupełnie inny twór. Choć większość z nas go zna i szanuje.
Wielki Szacun dla tego Pana