W myśl pierwotnych założeń wyciąg kanapowy w Szczyrku miał być gotowy przed ubiegłą zimą. Tak się jednak nie stało. Czy uda się przed kolejnym sezonem narciarskim?
Pogoda sprzyja realizacji inwestycji, tymczasem można odnieść wrażenie, że na placu budowy niewiele się dzieje. Inwestycja ma już spore opóźnienie, więc wykonawca – tak przynajmniej podpowiada logika – powinien dwoić się i troić, aby w końcu ją zakończyć.
Budowa „kanapy” na Skrzyczne to obecnie największa narciarska inwestycja w Beskidach. Pisaliśmy już o niej na naszych łamach, przypomnijmy więc tylko, ze kosztem około 44 mln zł pochodzących z budżetu państwa stary wyciąg orczykowy obsługujący od dawna trasę zjazdową FIS (to na niej trenują i startują alpejczycy) zostanie zastąpiony nowoczesnym wyciągiem kanapowym. Narciarze czekali na niego od lat. Inwestorem jest Centralny Ośrodek Sportu (COS) w Szczyrku, a przedsięwzięcie jest jednym z wielu związanych z modernizacją infrastruktury narciarsko-turystycznej na Skrzycznem.
Wyciąg – jak wspomnieliśmy – miał być oddany do użytku jeszcze przed poprzednim sezonem narciarskim. Co było przyczyną niedotrzymania tego terminu? Oficjalne stanowisko COS było takie, że głównym powodem były opóźnienia, które powstały na początkowym etapie budowy, a których wykonawcy nie udało się nadrobić przed nadejściem zimy. Nieoficjalnie mówiono natomiast o problemach z dojazdem na położony wysoko w górach plac budowy, a także o osuwisku, które uaktywniło się w trakcie niwelowania zbocza w rejonie dolnej stacji wyciągu.
Tak czy inaczej, na początku grudnia, akurat gdy Beskidach spadło sporo śniegu, a temperatury były ujemne, na Skrzycznem trwały w najlepsze intensywne prace budowlano-montażowe. To wtedy zamontowano przy użyciu śmigłowca osiem z jedenastu podpór wyciągu. Pozostałe trzy – z uwagi na łatwiejszy dostęp – miały być ustawione z wykorzystaniem dźwigu.
W końcu uznano jednak, że – mimo wysiłków – wyciągu nie uda się dokończyć i oddać do użytku przed feriami zimowymi. Zapadła więc decyzja, że prace będą kontynuowane dopiero na wiosnę, przy lepszej pogodzie, tak aby wyciąg był gotowy na kolejny sezon narciarski. Z założenia ma on przewozić tylko narciarzy, więc latem nie jest potrzebny.
Sprawdziliśmy, co teraz dzieje się na placu budowy. Okazuje się, że niewiele. Wszystko wygląda tak, jak w grudniu, gdy prace zostały wstrzymane. Roboty są prowadzone jedynie przy zabezpieczaniu osuwiska (zbocze jest „kotwione” i zabezpieczane siatkami). Nie widać nawet, aby ruszyły prace przy budowie dolnej stacji wyciągu. Nie ustawiono też trzech pozostałych podpór. Czyżby inwestycja napotkała na jakąś kolejną przeszkodę? Czy wykonawca ma problem z wywiązaniem się z powierzonego mu zadania?
Zapytaliśmy o to w szczyrkowskim COS. – Wszystko realizowane jest zgodnie z harmonogramem – przekonuje dyrektor Tomasz Laszczak i tłumaczy, że obecnie wykonawca skupił się na wykonaniu zjeżdżalni. To kolejna nowość i atrakcja, jaką COS szykuje dla turystów. Chodzi o zjeżdżalnię grawitacyjną. Pojawi się ona na hali Jaworzyna na Skrzycznem. Jej konstrukcja będzie składana na zimę i rozkładana latem, bo zjeżdżalnia usytuowana będzie na trasie narciarskiej. W podłożu zamontowane będą na stałe metalowe płyty, do których latem montowane będą podpory zjeżdżalni. Sama zjeżdżalnia to długa i kręta metalowa prowadnica, po której zsuwać będą się w dół saneczki z pasażerami (podobne urządzenie funkcjonuje od kilku lat na górze Żar w Międzybrodziu Żywieckim). W sumie będzie 25 takich saneczek (na górę wciągać je będzie wyciąg). Urządzenie jest właśnie montowane na hali i ma być gotowe – wynika z wypowiedzi dyrektora Laszczaka – w czerwcu lub na początku lipca.
A co z wyciągiem kanapowym? W ocenie dyrektora Laszczaka nie ma zagrożenia, że nie uda się go uruchomić przed zimą. Zapewnia też, że wbrew pozorom prace przy jego montażu cały czas trwają. Między innymi ostatnimi czasy górna stacja była uzbrajana w urządzenia techniczne. Natomiast prace przy budowie dolnej stacji oraz inne duże roboty budowlane będą kontynuowane już niebawem. Usłyszeliśmy, że wykonawca czekał aż dobrze obeschną terenowe drogi gruntowe prowadzące na Skrzyczne. Ułatwi to transport na górę ciężkich elementów konstrukcyjnych i materiałów budowlanych. Firma ma czas do końca września, aby zakończyć inwestycję, a więc jeszcze prawie pięć miesięcy. Dyrektor Laszczak przekonuje też, że osuwisko, o którym było tak głośno, teraz jest zabezpieczane i nie stanowi większego problemu. – Na sezon zimowy wyciąg na pewno będzie uruchomiony – zapewnia Laszczak.
Władze COS zamierzają też jeszcze w tym roku dokończyć modernizację bardzo popularnej wśród narciarzy trasy „Ondraszek” prowadzącej ze szczytu Skrzycznego na halę Jaworzyna. Chodzi o jej górny fragment – nartostrada ma być poszerzona (tak jak stało się na jej dolnym odcinku) i uzbrojona w system sztucznego naśnieżania. W planach jest także uporządkowanie i obsianie trawą hali Jaworzyna. Bo po tym, jak została zniwelowana pod budowę nowego wyciągu orczykowego, trasy narciarskiej oraz zjeżdżalni, wygląda jak jedno wielkie klepisko.