Pochodzący z Kończyc Wielkich Tadeusz Żyła dwadzieścia lat temu zaczął zbierać monety. Co weekend jeździł po jarmarkach, targach staroci, kontaktował się z innymi kolekcjonerami. Wyszukiwał, sprawdzał, kupował. Jego mała kolekcja powoli się powiększała.
W czasie kiedy on oddawał się nowej pasji, w domu czekała na niego żona Maria. Po jakimś czasie uznała, że – czekając na męża – się nudzi i zaczęła jeździć z nim. – Na jarmarku rozeszliśmy się i każde poszło oglądać samodzielnie. Po chwili wpadła mi w oko łyżeczka z porcelanowym herbem miasta. Pomyślałam, że nie zajmuje zbyt dużo miejsca, a ładnie wygląda. I tak się zaczęło – opowiada Maria Żyła. W tej chwili łyżeczek jest już 9 pełnych gablot! 1580 sztuk skatalogowanych, drugie tyle czeka na policzenie i opisanie. Od monet i łyżeczek przeszli do kupowania nieco większych sprzętów. Aktualnie kolekcja liczy około 20 tysięcy eksponatów i zajmuje ponad 250 metrów kwadratowych. Jest prywatnym muzeum i znajduje się w Jankowicach pod Pszczyną – to „Izba Regionalna Jankowice”. Wszystkie eksponaty można oglądać bezpłatnie, wystarczy się wcześniej umówić. Maria i Tadeusz Żyłowie mieszkają tuż obok i chętnie oprowadzą każdego zainteresowanego.
Co znajduje się w kolekcji? Wszelkiego rodzaju maszyny i sprzęt rolniczy, wozy, sanie, bryczki, kosiarki, kopaczki, cepy czy koryta. Wszystkie te sprzęty znajdują się na ogromnej powierzchni tuż obok ich domu. Reszta kolekcji mieści się w sporym budynku, zajmując kilka jego pomieszczeń. To między innymi monety, zegary różnego rodzaju (ścienne, kuchenne, stojące, pokojowe, kieszonkowe), łyżeczki, banknoty, militaria i różnego rodzaju broń, wypchane zwierzęta, lampy, aparaty, wagi, odważniki, żelazka, maszyny do pisania, radia, telefony, alkohole i różnego rodzaju przedmioty domowego użytku. Każda ściana aż po sufit zabudowana jest gablotami i półkami pełnymi przedmiotów, które pachną historią. Kolekcja rozrosła się do tego stopnia, że właściciele nie są w stanie oszacować, ile rzeczy się w niej obecnie znajduje. – Niedawno próbowaliśmy zinwentaryzować wszystkie przedmioty i robiliśmy im zdjęcia. Nie udało się każdej pojedynczej rzeczy sfotografować i na przykład monetom robiliśmy zdjęcia całymi gablotami. Pojedynczych eksponatów może być więc około 20 tysięcy – wylicza Tadeusz Żyła.
Jak wspomina małżeństwo, chodząc po różnych pchlich targach i jarmarkach, zaczęło im się podobać coraz więcej rzeczy. Kupowali więc kolejne przedmioty, a kolekcja się rozrastała. Są pasjonatami historii, szczególnie tej regionalnej, i w swoim muzeum pragną przekazywać wiedzę o lokalnej przeszłości. Na uwagę z pewnością zasługuje niezwykła kolekcja monet z Drogą Krzyżową. To monety lustrzane, każda w osobnym pudełku. Nigdy nie dotykała ich ludzka dłoń. Z prostego powodu – każde dotknięcie zostawia ślad w postaci odcisku palca. Inne ciekawe zestawy to komplet ze szlakiem solnym (każda moneta ma kawałek soli), bursztynowym czy obrazami Jana Matejki (każda moneta ma cyrkonię). W kolekcji Żyłów znajduje się również najdłuższa na świecie jednotematyczna kolekcja 104 monet z pielgrzymkami Jana Pawła II. – Z okazji każdej z pielgrzymek wybijana była moneta. Co ciekawe, żadna nie została wybita w Polsce – tłumaczy Maria Żyła.
Interesujące są również zebrane przez jankowickich kolekcjonerów banknoty. Wśród nich banknoty z dwóch najdłużej istniejących księstw – Cieszyńskiego i Pszczyńskiego. I prawdziwa perełka – banknoty z czasów powstania warszawskiego. – Pieniądze te zostały wydrukowane w 1938 roku, zdeponowane w Banku Centralnym, ale nie zdążyły wejść do obiegu, ponieważ w 1939 roku wybuchła wojna i Niemcy zajęli bank. Dopiero w 1944 roku powstańcy go odbili, ostemplowali banknoty i wypłacali jako „pierwszy żołd powstańczy”. Pieczęć jest widoczna na każdym banknocie – opowiada Maria Żyła. Wśród eksponatów można też znaleźć miniatury polskiego bilonu oraz propozycje polskiego euro (z orłem) z 2003 i 2004 roku. Najstarsza w kolekcji jest zaś socha (dawne narzędzie rolnicze stosowane do orki), która liczy niemal 200 lat. Wszystkie przedmioty, które się zepsują czy ulegną zniszczeniu, Żyłowie naprawiają, korzystając tylko i wyłącznie z oryginalnych części. W ich muzeum nie ma miejsca na repliki czy podróbki. Miłość do przedmiotów z bogatą historią jest u nich tak wielka, że część rzeczy znalazła się również w ich domu. Na honorowym miejscu w salonie stoi na przykład zabytkowy zegar szwardzwaldzki. Bardzo nietypowy, bo… stojący. – Szwardzwaldy to zegary kuchenne wiszące. Ten jest unikatowy bo stojący i takiego szwardzwalda nie da się nigdzie zobaczyć, nawet w muzeum. Przywiozłem go kiedyś z Czech, ma grubo ponad sto lat – mówi z dumą Tadeusz Żyła.
Jedno z pomieszczeń w muzeum zajęte jest przez przedmioty związane z Bractwem Kurkowym. To bowiem wielka pasja Tadeusza Żyły, który od lat aktywnie działa w lokalnym bractwie. W 2006 roku zdobył tytuł Europejskiego Króla Strzelców Historycznych w czasie turnieju strzeleckiego w Holandii i jest jedynym Polakiem, który go posiada. – To ogromny zaszczyt. Co trzy lata do jednego z państw zjeżdżają z całej Europy strzelcy historyczni i rywalizują o tytuł króla. Niewiele osób zdaje sobie sprawę, że w Parlamencie Europejskim jest fotel dla Europejskiego Króla Strzelców Historycznych. On nie może tam zabierać głosu, ale jest w ten sposób wyróżniony – opowiada Maria Żyła. Skąd ten rodowity kończanin wziął się w Jankowicach pod Pszczyną? Jak mówi, wszystkiemu winna jest… żona! Był rok 1975 i Tadeusz Żyła był wówczas w wojsku w Pniówku. Wraz z żołnierzami, którzy budowali kopalnię Piast, jeździł niemal codziennie przez Jankowice. – Zatrzymywaliśmy się przy kiosku, który usytuowany był na przystanku autobusowym, żeby kupić gazetę i papierosy. Spodobała mi się dziewczyna czekająca na autobus, żeby dojechać do pracy. Widywałem ją codziennie. Umówiliśmy się na spotkanie, tak poznałem przyszłą żonę i tak się wszystko zaczęło – opowiada. Mimo że to z Jankowicami związał swoje życie prywatne i zawodowe, w rodzinnych stronach bywa tak często, jak to możliwe. W Kończycach Wielkich ma działkę, pasiekę i ule, których często dogląda. – Ja jestem stela i to się nigdy nie zmieniło – podkreśla.
Autorką zdjęć jest Monika Foltyn-Kubera.
Fajne