Dzisiaj minęło pięć lat od zawalenia się trzykondygnacyjnego domu w Szczyrku, pod gruzami którego zginęło ośmioro mieszkańców. Nadal nie zapadł prawomocny wyrok w tej sprawie.
4 grudnia 2019 roku o 18.27 dom przy ulicy Leszczynowej w Szczyrku w jednej chwili zamienił się w gruzowisko, pod którym zginęło czworo dorosłych i czworo dzieci – niemal cała trzypokoleniowa rodzina. Siedem minut wcześniej gazociąg przewiercili Marcin S. i Józef D. – pracownicy bielskiej firmy Aqua System, specjalizującej się w przewiertach podziemnych i wykonujący to zlecenie na rzecz firmy Elmaro z Godziszki, której właścicielem jest Roman D. Prace miały na celu doprowadzenie podziemnego kabla energetycznego do nowo budowanych budynków firmy AK Inwestycje przy ulicy Myśliwskiej. Prokuratura wytknęła, że inwestycja była prowadzona metodą przewiertu podziemnego, przy użyciu wiertnicy, a zatem niezgodnie m.in. z decyzją starosty bielskiego, projektem budowlano-wykonawczym i decyzjami burmistrza Szczyrku, które nakazywały prowadzenie tego rodzaju inwestycji metodą wykopu otwartego.
– Jadąc tutaj wczoraj wieczorem wiedziałem, że jest pożar jednego budynku, ale to, co zobaczyłem, to był dramat. Dziś się niestety potwierdził. Jesteśmy w Szczyrku jedną wielką rodziną i wszyscy się solidaryzują w tych trudnych dla nas momentach. Zginęła bardzo lubiana i szanowana rodzina, która kochała sport – mówił nam 5 grudnia 2019 roku burmistrz Szczyrku, Antoni Byrdy.
Nieprawomocny wyrok w tej sprawie zapadł 10 maja w Sądzie Okręgowym w Bielsku-Białej. Odczytał go Paweł Kudelski, przewodniczący składu sędziowskiego. Żaden z sześciorga oskarżonych nie okazał skruchy. Wszyscy bowiem wnosili o uniewinnienie, a podczas trwającego niemal trzy lata procesu przerzucali się odpowiedzialnością i wskazywali palcem te instytucje, które w całym procesie inwestycyjnym miały pośredni udział.
Roman D., którego firma zleciła przewiert, usłyszał najsurowszy wyrok – 6 lat pozbawienia wolności. – Nie mając zamiaru popełnienia czynu zabronionego, jednak mogąc przewidzieć możliwość jego popełnienia, nie zachował ostrożności i sprowadził zdarzenie zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach – czytał przewodniczący. To samo usłyszeli pracownicy Aqua System, czyli operator wiertnicy Marcin S. i jego pomocnik Józef D. Pierwszego skazano na cztery, a drugiego na trzy lata więzienia. Z kolei Jakub K., Ewa K., Marcin K., którzy – w ramach działalności firmy Góral-Gaz z Międzybrodzia Bialskiego – odpowiadali za położenie gazociągu w październiku 2019 roku, usłyszeli wyroki czterech lat i dwóch miesięcy więzienia. Mieli nieumyślnie i pośrednio przyczynić się do katastrofy.
Przypomnijmy, że prokuratura domagała się 10 lat więzienia dla Romana D., 8 dla Marcina S., 6 dla Józefa D. oraz od 5 lat i 2 miesięcy do 5,5 roku dla Jakuba K., Ewy K. i Marcina K. Wyrok nie spełniał więc jej oczekiwań. – Wszyscy oskarżeni zostali uznani za winnych. Natomiast sąd dokonał modyfikacji opisu i kwalifikacji czynu. Wnioskowane kary były zdecydowanie wyższe i nie jesteśmy usatysfakcjonowani – komentowała Lucyna Stebelska, prokurator Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej tuż po ogłoszeniu wyroku w pierwszej instancji.
W ślad za tym, po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku, poszła apelacja prokuratury. – Sąd, tak samo jak my, nie miał wątpliwości co do winy wszystkich oskarżonych. Jednak kary orzeczone w stosunku do oskarżonych nie realizują wniosków prokuratury. Apelację złożyliśmy w więc zakresie orzeczenia o wysokości kar, których nie możemy zaakceptować – mówi prokurator Paweł Nikiel, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.
W dniu ogłoszenia wyroku obrońcy oskarżonych mniej lub bardziej zdecydowanie zapowiadali apelację. Adwokat Marek Krupski, broniący Marcina S., zwrócił uwagę na to, że – wbrew żądaniom prokuratora – sąd nie uznał przestępstw za spowodowane umyślnie. – Jednak, przy naszych wnioskach o uniewinnienie, nie można uznać wyroku za korzystny. Nie ukrywam, że ustne motywy, które sąd wygłosił, nie przekonały mnie do tego, że takiego uniewinnienia nie powinno być. Mój klient jest niewinny, bo nie mógł wiedzieć, że jego działania doprowadzą do przerwania gazociągu. Bo sąd nie wspomniał o tym, że fakt zagazowania tego rurociągu nie był odnotowany na mapach – mówił adwokat Marcina S. – Z tym wyrokiem nie możemy się zgodzić i z całą pewnością ten wyrok będzie musiał zostać zaskarżony – zapowiadał w maju Andrzej Herman, adwokat Romana D.
Andrzej Herman potwierdził potem wniesienie apelacji. Została złożona 31 października, a 4 listopada została przyjęta przez Sąd Okręgowy, po czym trafiła do Sądu Apelacyjnego w Katowicach. – Chcę i muszę być konsekwentny. Wprawdzie sąd zmienił zamiar z umyślnego na nieumyślny, jednak – moim zdaniem – mojemu klientowi nie można przypisać winy nawet w zakresie nieumyślności. Stąd wnoszę o jego uniewinnienie – informuje Andrzej Herman.
Niewykluczone, że proces w drugiej instancji może potrwać w sumie około roku.
Więcej o wyroku w pierwszej instancji z 10 maja piszemy TUTAJ.
Więcej o wniesieniu apelacji piszemy TUTAJ.