Sport Sucha Beskidzka Wadowice Oświęcim

Tempo lepsze od Halniaka

Około 400 widzów zjawiło się w niedzielne popołudnie na stadionie w Białce. Tłumy ściągnęły gminne derby, w których miejscowe Tempo podejmowało makowskiego Halniaka.

Jak mecz, meczowi nierówny, tak są derby obok których kibice przechodzą obojętnie, jak i te, które elektryzują całe środowisko. Bez wątpienia do tych drugich należą potyczki makowian z białczanami. Nie może być jednak inaczej. Wszak to nie tylko walka o prym w gminie, choć od tego sezonu szyki Halniakowi i Tempu będzie chciało pomieszać Naroże. Piłkarze obu ekip znają się jak łyse konie, a kilku z nich grywało tak w Białce, jak i Makowie. Ponadto szkoleniowcy też jedni chleb z obu pieców.

Zanim kibice na dobre się rozsiedli lub zajęli miejsca wokół ogrodzenia gospodarze posłali piłkę do siatki, ale arbiter bramki nie uznał. I nie pomył się. Słusznie orzekł, że Mateusz Balcer, który zmienił lot piłki po strzale Michała Puzika był na pozycji spalonej. Jednak co się odwlecze to… Zaledwie minutę później Tempo wywalczyło rzut różny. Paweł Kozieł posłał piłkę w pole karne, a tam dopadł do niej Krzysztof Bryła, ale Łukasz Kobiałka zdołał odbić uderzoną głową futbolówkę. Piłka trafiła jednak pod nogi Michała Puzika i zrobiło się 1:0. Na 2:0 podwyższył Dariusz Szymoniak. I gdy wydawało się, że do przerwy nic się nie stanie wielkiego, niestety stało się. W polu karnym białczan niefortunnie upadł Paweł Kaczmarczyk, doznając jak się wydaje bardzo poważnego urazu ręki. Sędzia przerwał grę na blisko kwadrans, by poszkodowanego z pola gry zabrała karetka.

Po zmianie stron nadal stroną dominującą byli gospodarze, którzy w 57 min. powinni prowadzić 3:0. Ładnym strzałem popisał się Dariusz Szymoniak, ale Łukasz Kobiałka zdołał zmierzającą pod poprzeczkę piłkę dotknąć palcami i zbić na słupek. Ale i to nie powinno go uratować, gdyż futbolówka wróciła pod nogi Szymoniaka. Tyle, że odbiła się mało fortunnie dla napastnika miejscowych i ten nie zdołał wyprowadzić zabójczego ciosu, a jedynie dotknął piłkę i tę ostatecznie Kobiałka złapał.

Goście najczęściej szukali swoich szans w kontratakach. Po jednym z nich mieli rzut wolny, ale strzał w środek bramki, choć silny nie mógł zaskoczyć Marcina Kopra. Bramkarz Tempa zachował natomiast dużo zimnej krwi gdy wybiegając niemal do połowy boiska uprzedził Patryka Burligę, który po otrzymaniu prostopadłego podania już szykował się w myślach do pojedynku sam na sam.

Losy meczu definitywnie rozstrzygnęły się w 84 min. Do posłanej na wolne pole piłki dopadł niezwykle szybki Mateusz Balcer, ściął z nią ostro w pole karne. Łukasz Kobiałka usiłował ratować sytuację, ale jedynie sfaulował Balcera. Kibice domagali się czerwonej kartki dla makowskiego bramkarza, ale arbiter zgodnie z przepisami nie wymierzył gościom podwójnej kary. Zatem „tylko” żółtko i rzut karny, którego na gola zamienił Grzegorz Pacyga. – Derby są nasze. Białaczko debry są nasze – zaczęli donośnie skandować kibice Tempa. – Nie ma co gadać. Wróciłem do gry i zaczyna iść – cieszył się schodząc do szatni Dariusz Szymoniak, który rozegrał pierwszy mecz po wyleczeniu kontuzji. 

Tempo Białka – Halniak Maków Podhalański 3:0 (2:0)

Tempo: Koper, Sz. Marek, Bryła, Szymoniak (od 70 min. Lenik), Puzik (od 82 min. Wróblewski), Ł. Balcer, M. Balcer, Bielarz, Jędrzejczyk (od 87 min. Mentel), Pacyga (od 90 min. Drobny), Kozieł

Halniak: Kobiałka, Kaczmarczyk (od 43 min. Burliga), Krauz, Gruca, G. Antosiak, Zajda (od 60 min. Gurman), Sz. Bobek (od 80 min. Chorąży), Krystian Burliga (od 80 min. Bryndza), Łukawski, M. Antosiak, J. Bobek

Autorem fotoreportażu jest Wojciech Ciomborowski

 

google_news