Po pierwszych kolejkach spotkań w klasie okręgowej wydawało się, że potyczka Niwy z Tempem zdecyduje, która z drużyn zostanie mistrzem jesieni, a już na pewno mocno się do tego tytułu zbliży. Późniejsze kłopoty białczan sprawiły, iż dzisiejszy mecz miał dla nich jeszcze większy ciężar gatunkowy.
Kontuzja Bartłomieja Pająka sprawiła, że podopieczni Krzysztofa Wądrzyka przestali zdobywać bramki. Przed tygodniem z powodu nieskuteczności ulegli Brzezinie Osiek. Wyjazd do Nowej Wsi nie wróżył niczego dobrego, gdyż lider kroczył dotąd od wygranej do wygranej. I dziś został nieoczekiwanie zatrzymany. – Jestem zadowolony z remisu bo przerwaliśmy serię Niwy. Niemniej szkoda straconych dwóch punktów. Nadal szwankowała skuteczność. Mogliśmy odrobić sporą część strat – zauważył po meczu Mariusz Sałaciak, kierownik Tempa. Swoich sił z rzutów wolnych kilkukrotnie próbował Łukasz Rupa, dwa razy strzelał Michał Puzik, a soczyste uderzenie Mateusza Balcera zostało zablokowane. Pozostałe strzały, podobnie jak ten oddany przez Jakuba Smagłę były zbyt lekkie by po nich piłka znalazła drogę do siatki. – Uczymy się grać bez Bartka. Ale to trzeba czasu. Rywale bez strzału w światło. Dwa razy uderzali obok. W obronie zatem nie było źle – puentuje zawody obrońca Tempa Krzysztof Bryła.
Niwa Nowa Wieś – Tempo Białka 0:0