Wydarzenia Bielsko-Biała

To on tworzy plakaty Tygodnia Kultury Beskidzkiej. I nie tylko

Fot. Magdalena Nycz

Ze swoim szkicownikiem nie rozstaje się ani na krok. To na jego kartach powstały projekty znanych wszystkim mieszkańcom Podbeskidzia plakatów promujących kolejne edycje Tygodnia Kultury Beskidzkiej. Ich autor – Wiesław Łysakowski – to artysta z ogromną pasją, wielkim talentem i głową pełną pomysłów.

Wiesław Łysakowski z Bielska-Białej od dziesięcioleci tworzy jako twórca niezależny rysunki, akwarele, okładki książek, opracowania graficzne, ilustracje dla wydawnictw czy logotypy dla firm. Obecnie jako creative director oraz senior graphic designer związany jest z agencją reklamową Grupa Firmamental.
Jednak jego ulubionym środkiem wyrazu jest plakat. – To olbrzymia baza metafor, skrótów i przenośni. Za pomocą plakatu mogę podkreślić wartość danego wydarzenia – mówi. – Plakat jest dla mnie najbardziej uniwersalnym i przede wszystkim wymownym środkiem artystycznym. Mogę za jego pośrednictwem coś wykrzyczeć, coś opowiedzieć, albo zasygnalizować swoje poglądy. Mam dzięki niemu ułatwiony kontakt z odbiorcą, bo przecież obszar działania plakatu to przede wszystkim przestrzeń publiczna.

Bielszczanin wykonuje plakaty dla różnych instytucji, galerii sztuki czy fundacji – promujące imprezy kulturalne, wydarzenia ekologiczne czy konkursy – w dużej mierze odbywające się w naszym regionie, ale nie tylko. – Pomysłu na konkretny plakat zawsze szukam najpierw w głowie. Jeśli nie kojarzę jakiegoś wydarzenia, czytam o nim i wyszukuję istotne informacje, by natrafić na jakiś impuls. Zawsze staram się znaleźć odpowiedni kod graficzny, który w dużym uproszczeniu wyrazi temat. Moim zdaniem, siła plakatu tkwi w prostocie, a najważniejsza jest tu zasada: im prościej, tym lepiej – mówi.

Czym zaskoczyć w TKB?

Od 2015 roku, z roczną przerwą w 2019, projektuje plakaty dla Tygodnia Kultury Beskidzkiej. Na pierwszym z nich widniały drewniane ptaszki stryszawskie wylatujące z góralskiego kapelusza, rok później na plakacie „wirowały” męskie kapelusze z różnych strojów ludowych, a w kolejnych dwóch latach głównym motywem była tańcząca góralska para. – W 2018 roku tancerzy uchwyciłem bardzo schematycznie, w ten sposób, że ich postacie tworzyły dwie cyfry „5” – poprawnie narysowaną i „odwróconą”. Wszystko dlatego, że była to 55. edycja Tygodnia Kultury Beskidzkiej – wyjaśnia.

W 2020, pandemicznym roku, TKB przyjął formę online. W dwóch wersjach plakatu Wiesław Łysakowski wykorzystał zatem motyw graficznego symbolu Wi-Fi, wrysowując go w góralski kapelusz oraz nad tańczące pary. Niezwykle piękny i subtelny był plakat z roku 2021, z wtopionym w wirującą spódnicę tancerki krajobrazem Beskidów. Na drugiej, analogicznej graficznie wersji, przez Beskidy szedł stary góral z trombitą. – Zwykle przedstawiam organizatorom kilka projektów plakatu, a wybrany zostaje jeden właściwy. Jednak czasem zdarza się, że podoba im się więcej wersji i nie mogąc się zdecydować, wybierają dwie albo trzy, wykorzystując je później wymiennie – mówi.

Podczas kolejnej edycji TKB Wiesław Łysakowski również wykorzystał – ale w stylu bardziej malarskim – motyw górala grającego na instrumencie pasterskim. Natomiast 2023 rok to już zupełnie inny charakter plakatu. – Głównym elementem uczyniłem tu rozetę, wyglądającą nieco jak wschodzące słońce, z wpisaną wewnątrz cyfrą 60, bo była to sześćdziesiąta edycja TKB. – Rozeta nawiązuje do tradycji hafciarskich Beskidów i elementów strojów ludowych, a jej kolisty kształt może się kojarzyć z okrągłą rocznicą TKB. Na plakacie znajdowały się również między innymi narysowane prostą kreską drzewa iglaste, czyli także motyw beskidzki – wyjaśnia autor.

Wreszcie ostatni plakat TKB, z tegorocznej edycji, to kolejna porcja graficznych niespodzianek dla bystrego oka odbiorcy. Widnieje na nim schematycznie narysowana głowa górala, którego kapelusz jest jednocześnie jedną z wypiętrzających się gór, długie włosy tworzy napis „Tydzień Kultury Beskidzkiej”, a oko „powstało” z poziomo usytuowanej liczby 61, nawiązującej oczywiście do numeru edycji TKB.

Jak to jest tworzyć plakat do tej samej imprezy już po raz kolejny i być ciągle oryginalnym? – Staram się, by każdy plakat na TKB miał inną formę. Zależy mi, żeby co roku zaproponować zupełnie nowe spojrzenie, by kolejne edycje nie stały się nudne. Nie chcę się też zaszufladkować, więc muszę przemówić do widza czymś nowym, świeżym – odpowiada Wiesław Łysakowski.

Okulary Moniuszki i Einsteina

Spośród imprez w naszym regionie, zaprojektował również między innymi plakaty do dwóch edycji Festiwalu Kompozytorów Polskich. Ubiegłoroczna była poświęcona Wojciechowi Kilarowi w 10. rocznicę śmierci. Głównym elementem grafiki artysta uczynił zatem profil głowy tego kompozytora, z nutkami „uciekającymi” z jego włosów.

Natomiast nadchodząca edycja festiwalu, która odbędzie się 10-12 października tego roku, będzie nosiła tytuł „Moniuszko na nowo”. W związku z tym motywem przewodnim na plakacie autorstwa Wiesława Łysakowskiego stały się okulary, będące charakterystycznym atrybutem tego kompozytora. – Spod klapek okularów zza jednego ze szkieł „wyglądają” nutki, a zza drugiego – ulatujące w błękit ptaki, symbolizujące wolność, bo przecież Moniuszko był kompozytorem epoki romantyzmu – wyjaśnia bielski grafik.

Stworzył też plakat do benefisu Stanisława Janickiego, który w swojej materii graficznej jest spójny z plakatami opisanymi powyżej. Oprócz plakatów dotyczących wydarzeń kulturalnych, w pracach artysty pojawia się też tematyka ekologiczna, historyczna czy religijna. – Od wielu lat współpracuję z bielską Fundacją Ekologiczną Arka i często robiłem plakaty na ich wydarzenia ekologiczne, na przykład akcję Rower Pomaga – mówi. Na plakacie tym Albert Einstein ma okulary w kształcie roweru, a pod spodem umieszczony jest wzór E = mc2, w którym literka „c” stanowi równocześnie tylne koło schematycznego jednośladu. Ciekawy jest też plakat z okazji Dnia Czystego Powietrza, na którym komin z dymem tworzy rękawica bokserska „uderzającą” w kłęby spalin, osadzona na sprężynie zbudowanej z rzymskich cyfr.

– Jeśli chodzi o tematykę historyczną, to na przykład w ubiegłym roku brałem udział w konkursie na plakat z okazji 160. rocznicy Powstania Styczniowego. Moja propozycja dostała się do finału i była eksponowana na wystawie w Cytadeli Warszawskiej. Natomiast dla Muzeum Powstania Warszawskiego projektowałem okładkę śpiewnika powstańczego. Z własnej inicjatywy wykonałem plakaty antywojenne po wybuchu wojny w Ukrainie. Prezentowałem je na różnych wystawach – mówi.

Od jakości po miłość

Dużym wyzwaniem jest projektowanie plakatów promujących Międzynarodowy Konkurs Sztuki Złotniczej, organizowany przez Galerię Sztuki w Legnicy. – Co roku konkurs ten ma inny temat – na przykład „empatia”, „iluzja”, „tożsamość”. Plakaciści, którzy biorą udział w konkursie na plakat dotyczący kolejnej edycji, muszą symbolicznie uchwycić to pojęcie w swoich pracach. Słowem kluczem ubiegłorocznej edycji była „jakość”. Wymyśliłem, że wykorzystam znany od dawna sposób sprawdzania jakości kruszcu i narysuję przygryzany diament – mówi artysta. Na konkurs ten nadesłane zostały 263 projekty, a zwycięski okazał się właśnie plakat autorstwa Wiesława Łysakowskiego.

– Nierzadko biorę udział w konkursach, przede wszystkim po to, by się sprawdzić. W jury zasiadają przeważnie świetni twórcy, więc jeżeli zaistnieję w konkursie, jest to dla mnie duże wyróżnienie. Jednak największą frajdę mam, kiedy robię plakaty na wystawy autorskie – dodaje. Jego największe dotychczasowe osiągnięcie to przyznany w ubiegłym roku medal „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”. Jest to odznaczenie nadawane przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego osobie lub instytucji wyróżniającej się w dziedzinie twórczości artystycznej czy działalności kulturalnej. Do odznaczenia tego zgłosił bielskiego plakacistę Regionalny Ośrodek Kultury w Bielsku-Białej, główny organizator TKB.

Wiesław Łysakowski projektuje też między innymi okładki książek. Jedną z nich jest grafika tomiku „Miłość”, z fraszkami bielskiego twórcy Jerzego Handzlika. Narysowana za pomocą właściwie kilku kresek stalówka jest tu zarazem kształtem kobiecych nóg i tułowia, a w okolicach intymnych tej schematycznej postaci widnieje małe czarne serduszko… Całość jest niezwykle subtelna i erotyczna zarazem.

Drzewa jak krzyże

Innymi realizacjami bielszczanina są rozsyłane rodzinie, znajomym i zleceniodawcom kartki bożonarodzeniowe i wielkanocne. Na jednej z grafik z okazji tych drugich świąt przedstawiony jest rząd słynnych kamiennych posągów z Wysp Wielkanocnych, „wpatrujących się” w zachodzące na horyzoncie słońce o kształcie… wielkiego jajka.

Jednym z ciekawszych przedsięwzięć był także kilkudziesięciometrowy mural „Ratujmy beskidzkie lasy”, który bielszczanin stworzył kilkanaście lat temu wspólnie z artystą Dariuszem Paczkowskim na fasadzie jednego z zakładów w Warszawie. Obecnie mural ten już nie istnieje. – Namalowaliśmy tam dwie głowy widoczne z profilu, z fryzurami w kształcie irokeza. Jedna z tych postaci była uśmiechnięta i miała włosy przypominające szpaler zdrowych drzew liściastych, natomiast druga uchwycona była w okrzyku rozpaczy, a jej irokez tworzyły obumarłe drzewa iglaste. W tle znajdował się rząd schematycznie narysowanych choinek, a kolejne z nich, rozchodzące się na lewo i prawo, miały coraz mniej gałęzi. Z ostatnich drzew wystawały już tylko dwie kreski odchodzące na boki, przez co drzewa te przypominały krzyż. Mural miał więc bardzo mocny przekaz – opowiada Wiesław Łysakowski.

Od szkicu do efektu

Jak wygląda proces tworzenia plakatu? – Gdy dostaję temat, w mojej głowie od razu – chcąc nie chcąc – snują się myśli, w jaki sposób go przedstawić. Czasami nawet, gdy rozmawiam z żoną, ona pyta mnie nagle: „A teraz co projektujesz?”. Bo mimo że robię coś innego, na twarzy mam chyba wypisane, że w mojej głowie kłębią się już myśli nad jakimś projektem. Tego się nie można pozbyć, to jest silniejsze ode mnie – śmieje się.

Jak przyznaje, jest z pokolenia, które potrafi tworzyć bez pomocy komputera. – Pierwsze koncepcje kreślę w moim szkicowniku. Następnie wybieram którąś z powstałych propozycji – opowiada. – Pracuję głównie manualnie, ale oczywiście posiłkuję się później komputerem, który jest dla mnie jednak tylko kolejnym narzędziem, jak ołówek czy farba. Za pomocą odpowiednich programów skanuję, przetwarzam i czyszczę obraz. Tworzenie plakatu zajmuje mi od kilku do kilkunastu dni, ale potem odkładam go. Wracam do niego po jakimś czasie i wtedy dostrzegam niedoskonałości i szczegóły, które chcę zmienić. Wszystko to trwa zatem w sumie około kilku tygodni. W mojej pracy staram się być perfekcyjny, bo chcę być fair wobec odbiorcy.

Album z ponad 20 lat

Obecnie Wiesław Łysakowski pracuje nad autorskim albumem, który będzie podsumowaniem ostatnich dwudziestu kilku lat jego działalności artystycznej. – Chcę, by znalazły się w nim plakaty bardzo różnorodne, również te propozycje, które nie zostały wybrane jako promujące dane wydarzenie, ale które moim zdaniem również są warte pokazania. O recenzję i słowo wstępne poprosiłem panią Teresę Dudek Bujarek z Muzeum Historycznego w Bielsku-Białej oraz profesora Michała Klisia, w pracowni którego uzyskałem dyplom Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie Wydziału Grafiki w Katowicach. Wydanie tego albumu będzie dla mnie ważnym wydarzeniem i swego rodzaju wizytówką – opowiada. – Publikacja ta będzie promowana przez plakat, który zatytułowałem „Jestem nakręcony”. Wszystkie moje prace nie powstałyby bowiem, gdyby nie to, że jestem nakręcony, czyli działam, pracuję i nie potrafię przestać tego robić. Zacięcie graficzne tkwi we mnie od dziecka, więc pozostaje mi tylko wykorzystywać te umiejętności, które zostały mi dane. Pewną część moich prac można obejrzeć póki co na Instagramie wieslawlysakowski_art – puentuje.

google_news