Choć w górach właściwie już wiosna, to i tak ratownicy Grupy Beskidzkiej GOPR mają pełne ręce roboty. Sporo akcji ma związek z dość nietypowymi – można by powiedzieć – zdarzeniami. Chodzi między innymi o zasłabnięcia i inne problemy zdrowotne turystów przemierzających beskidzkie szlaki.
We wtorek po 22:00 do ratowników górskich dotarło zgłoszenie o problemach zdrowotnych 66-letniego turysty przebywającego w schronisku na Leskowcu. Sprawa była poważna, bo mężczyzna uskarżał się na silny ból w klatce piersiowej oraz ogólne złe samopoczucie.
– Na miejsce udali się quadem ratownicy ochotnicy z Sekcji Operacyjnej Wadowice, równolegle z Centralnej Stacji Ratowniczej w Szczyrk wyjechał zespół w górskiej karetce ratunkowej – informują na swoim FB beskidzcy goprowcy. Pierwszy zespół dotarł do schroniska około 22 30. Goprowcy ustalili, że turysta ma objawy zawału mięśnia sercowego i udzielili mu pierwszej pomocy. Chwilę później na miejsce dotarł drugi zespół w górskiej kartce, wzmocniony ratownikami medycznymi z wezwanego do chorego ambulansu pogotowia ratunkowego. Karetka pogotowia dotarła tylko do podnóża góry (Rzyki Jagódki). Mężczyźnie wykonano EKG, które potwierdziło wstępną diagnozę i podano mu leki. Po czym został przeniesiony na noszach do górskiej (terenowej) kartki, którą zwieziono go na dół do Rzyk. Tam został przeniesiony do ambulans pogotowia ratunkowego i odwieziony do szpitala. Działania ratunkowe zakończyło się dopiero o pierwszej w nocy. Poza tym w ciągu minionego tygodnia goprowcy pomagali również turyście z problemami kardiologicznymi na Suchej Górze w Beskidzie Żywieckim oraz osobie z atakiem epilepsji na Magurce Wilkowickiej. Poszukiwali też zaginione osoby w rejonie Malinowskiej Skały, w masywie Pilska i na Babiej Górze.
Powinien zapłacić za akcję. Ludzie mają siedzieć w domach na kanapie tak jak na dobrego niewolnika by wypadało.
Podobno ruch to zdrowie…