Tworzy kolejną bajkową rzeźbę, która stanie w Bielsku-Białej. Stara się, jak zawsze, aby niosła za sobą jakąś historię. A sama ma przy tym wiele radości. O tym, czym są rzeźby dla miasta opowiada bielska rzeźbiarka Lidia Sztwiertnia.
– Nad czym teraz pracujesz?
– Wiesz co… nad samochodem. Tworzę konstrukcję pojazdu z bajki i łatwo nie jest.
– To kolejna rzeźba, która wychodzi spod Twojego dłuta, a która jest związana z serią bajek z Bielska-Białej.
– Pierwszą był Pampalini Łowca Zwierząt z hipopotamem. Rzeźba znajduje się dziś nieopodal okrągłego mostku przy ratuszu. Wydziałowi Promocji i Sportu spodobała się chyba moja praca, bo dostałam kolejną propozycję. Zajęłam się więc tworzeniem postaci, które są znane z bajki „Porwanie Baltazara Gąbki”.
– Rzeźba przedstawiająca Smoka Wawelskiego, kucharza Bartoliniego Bartłomieja oraz samochodu, którym podróżują, ma pojawić się w plenerze pod koniec roku. Jak wygląda praca nad nią?
– Zrobiłam wcześniej mały trójwymiarowy odlew. Tak, jak miało to miejsce w przypadku Pampaliniego. To bardzo pomaga zobaczyć to, co można zmienić już w większej skali. Teraz wiem, że smok powinien być łagodniejszy, bo był dobrotliwy. Nie powinien wywoływać złych emocji. Nie będzie mieć zatem wywalonego języka, ale sympatyczny uśmiech. Przy projektowaniu własnych rzeźb nie robię szkiców. Nie są mi potrzebne, projektuję w głowie. W wypad-ku bajkowych scen mam pewne wytyczne, których muszę się trzymać. W animacji wszystkie postacie i przedmioty są płaskie. Nie wiadomo w zasadzie, jak wyglądają z przodu, z półprofilu. W tym przypadku pozwoliłam sobie na zmia-ny związane z samochodem, żeby było bardziej atrakcyjnie. Poza tym zaprojektowałam go tak, aby były dwa miejsca siedzące, taka ławeczka dla małych dzieci. Wymyśliłam także sytuację, która mogłaby się w bajce wydarzyć. Na sa-mochodzie pojawia się mysz, która budzi lęk w kucharzu i zaciekawienie w smoku. Bardzo istotne jest też, by rzeźby były bezpieczne dla najmłodszych, aby miały możliwość wejścia do auta.
– Bielszczanie jednak zauważyli, że brakuje jednej postaci.
– Będzie w przyszłym roku. Tajemniczy Don Pedro, bardziej znany jako Szpieg z Krainy Deszczowców, na pewno się pojawi. Nie było możliwości zrealizowania wszystkich postaci z bajki w jednym czasie. Jest jednak w planach i ma stanąć nieopodal poszukiwaczy przygód z bajki.
– Gdzie powstaje rzeźba? Czy można zobaczyć proces jej powstawania?
– Wolałabym na razie nie ujawniać szczegółów. Konstrukcja pojazdu stoi już u mnie w pracowni. Myślę, że ma dobre proporcje. Całość na pewno zostanie ukończona do końca tego roku. Kiedy zaś pojawi się w miejscu dla niej przygotowanym, to już kwestia warunków pogodowych.
– Ludzie bardzo żywo zareagowali na wieść o kolejnej rzeźbie z cyklu bajkowe Bielsko-Biała.
– To jest bardzo miłe. Sama byłam zaskoczona, gdy słuchałam Antyradia, a w nim Karolina Korwin-Piotrowska o niej mówiła. To fantastyczna reklama dla naszego miasta.
– W jakim materiale ją tworzysz?
– Tworzę rzeźby w brązie. Brąz to najszlachetniejsza, a zarazem najtrwalsza technologia. Jest droga, ale z drugiej strony przetrwa wszystko, nie rdzewieje, przy dobrym odlewie nie wymaga konserwacji. Poza tym jestem szczęśliwa, że w tym mieście nie tworzy się ławeczek ku czci kogoś. Jest jakaś moda w całej Polsce na takie rzeźby, które w większości przypadków są koszmarkami. Takie powielenie tandetnego pomysłu, by kogoś uhonorować. Stawia się ławeczkę z nim, bez względu na to, czy za życia miał chęć choć raz usiąść na ławce. Chociaż przyznaję – jedną sama zrobiłam, ale sądzę, że nie jest taka zła, bo jej podmiotem jest żywy człowiek. Myślę, że ludzie lubią robić sobie w jej okolicach zdjęcia. Znajomi wysyłają mi je czasami z pozdrowieniami. A amorek na ławce zakochanych pod Teatrem Polskim w Bielsku-Białej wygląda jak braciszek tego z fontanny.
– Gdzie jeszcze można odnaleźć Twoje prace?
– Jestem rzeźbiarzem kameralnym. Czasami podejmuję się zlecenia, które wychodzi poza ten format, dotyczy to rzeźb umieszczonych w przestrzeni miejskiej. Moje Muzyczne Anioły można odnaleźć przy fontannie w Czeladzi, a św. Barbarę w Strumieniu. Wyrzeźbiłam także jedyny w Polsce pomnik Alfreda Nobla, który znajduje się w Bieruniu. Co to był za interesujący człowiek! Zanim przystąpiłam do pracy, przeczytałam o nim niemal wszystko. Miał niesa-mowity życiorys. Wszyscy wiedzą, że był Szwedem i wynalazł dynamit, ale mało kto jest świadomy, że jako dziecko był bardzo chorowity. W dorosłym życiu był raczej nieśmiały i wycofany. Przetrwało jedynie kilka jego zdjęć. Doszu-kałam się jednej anegdoty na jego temat. Kiedyś zgubił ulubione rękawiczki i ogłosił, że temu, kto je odnajdzie, da nagrodę. Ogrodnik, który tego dokonał, chwalił się potem, że był pierwszym laureatem nagrody Nobla. Wyrzeźbiłam te rękawiczki pod nogami fotela, na którym siedzi Nobel i wiem, że zaintrygowani ludzie często pytają o to, gdzie się właściwie znajdują, dowiadując się przy okazji czegoś więcej o słynnym fundatorze nagrody. Staram się, aby w każdej rzeźbie ukazać jakąś historię, aby był w niej jakiś klucz do przemyśleń, do chwili refleksji.
– Czy masz niezrealizowane marzenie dotyczące Bielska-Białej? Marzenie rzeźbiarki.
– Uważam, że rzeźby są dla miasta tym, czym dla kobiety jest biżuteria. One upiększają przestrzeń. Zachwyciły mnie ostatnio Kielce. Miasto, choć nie ma wielu zabytków, to jednak teraz świetnie sobie poradziło. Jest tam piękny deptak, park w centrum miasta z kilkudziesięcioma postumentami, na których są umieszczone popiersia znakomitych osób ze świata sztuki i kultury. Wspaniały pomysł i estetyczne wykonanie. Ładnych parę lat temu zaprojektowałam i wykonałam odlewy rzeźb, których inspiracją były żaby ze słynnej secesyjnej kamienicy. Tych projektów wykonałam kilka, moje ulubione to „Komedianci”. Chciałam, aby stanęły koło teatru. Na początku dostałam zielone światło, aby je zrealizować. Później usłyszałam, że żabi szlak doprowadzi do konfliktu z ewangelikami. Myślę, że tak by się nie stało, a miasto zyskałoby dodatkową atrakcję turystyczną. Nie muszą być to rzeźby duże. Wystarczy je postawić na postumencie w ładnym kadrze. Każdy mógłby sobie na ich tle zrobić zdjęcie. Być może kiedyś ta koncepcja powróci, jak już skończy się to wszystko, co jest związane z epidemią. Na razie inne rzeczy są priorytetem.
– Nie powinno się chyba jednak zapominać o sztuce.
– Sztuka uszlachetnia człowieka. Zależy mi na tym, aby każda moja praca miała duszę. Poprzez rzeźby, które ro-bię, mówię o sobie. Czasami tworzę też coś dla kościoła. Ostatnio ksiądz proboszcz z Hałcnowa, gdzie mieszkam, w trakcie kolędy zaproponował, abym zrobiła rzeźby do parku różanego, który zamierza stworzyć. Każda miałaby przedstawiać scenę związane z Matką Boską Bolesną. Podjęłam się wykonania Piety. Co to za fantastyczne wyzwanie, aby się zmierzyć z Michałem Aniołem i innymi wspaniałymi twórcami. Praca renesansowego twórcy pod względem rzeźbiarskim i artystycznym jest doskonała, ale nie był on jednak matką, która straciła syna. Zaczęłam myśleć, co można zrobić inaczej. Nawet wzięłam swojego dorosłego syna i posadziłam go na kolanach. Zadałam sobie pytanie, jakbym się czuła jako matka, która żegna się ze swoim dzieckiem, wchodząc empatycznie w rolę Matki Boskiej, która musiała przeżyć kaźń swojego syna. Na pewno jedną ręką podtrzymywałabym jego głowę, a ostatnie spojrzenie skie-rowałabym na twarz. Drugą ręką trzymałabym jego dłoń w ostatnim uścisku. Wykonałam projekt i może uda się go kiedyś zrealizować.
– Wiem, że swoich aniołów nie tworzysz przy dźwiękach chorałów gregoriańskich, jak mogłoby się wydawać.
– Muzyka to emocje. Muzyka towarzyszy mi na co dzień i nie ukrywam, że słucham progresywne-go rocka, metalu a jeszcze chętniej death metalu. Ostatnio słucham Opeth, Haken, Decapitated, Immolation i – z ciekawostek – świetnego Nervecella z Emiratów Arabskich. A poza tym lubię stare przedmioty i nimi się otaczam. To takie podanie ręki wcześniejszym pokoleniom.
Super są te postacie bajkowe. Dzieci są bardzo zadowolone, robimy z nimi zdjęcia. Świetny pomysł. A może uda się Pani zrobić perełkę naszego miasta “TRAMWAJ” np na makiecie Bielsko-Biała.(To tylko mój pomysł ale może…….)
Jak to pogodzić: Pieta i death metal?
Nie demonizujmy muzyki metalowej.
super
Piękne. Podziwiam:)