Sport Żywiec

Tymek w drodze do Formuły

Tymek Kucharczyk ma zaledwie 12 lat, a w kartingu odniósł już tyle sukcesów, że często bywa określany jako następca Roberta Kubicy.

– Większość wielkich kierowców Formuły 1 zaczynała od kartingu – mówi Tymek. 12-latek mieszka w Łodygowicach z mamą Magdaleną, tatą Maciejem oraz 8-letnim bratem Antonim. Kartingowego bakcyla złapał, kiedy miał zaledwie 4 lata. – Razem z tatą i wujkiem (rajdowi wice wicemistrzowie Polski – przyp. red.) wybraliśmy się na zamknięty tor kartingowy do Tychów. Przejechałem się – i tak już zostało – opowiada.

Na początku ścigał się w Czechach. Tam w kategorii Easykart50 wywalczył tytuł drugiego wicemistrza Republiki Czeskiej. Potem na rok przeniósł się do Polski, a następnie zaczął jeździć we Włoszech, które słyną z najsilniejszej ligi kartingowej na świecie. Ściga się tam w teamie AV Racing w kategorii Mini 60. W międzyczasie kolekcja jego sukcesów znacznie się powiększyła. Doszedł do niej tytuł wicemistrza Włoch oraz puchar Rok Cup Italia. Niebawem młody kierowca znów chciałby wystartować w mistrzostwach Włoch – już w wyższej klasie Junior – oraz w światowym finale Rok Cup, który również odbywa się we Włoszech. Jeżeli chodzi o plany na bardziej odległą przyszłość, jego marzeniem jest zostać kierowcą Formuły 1. – W Niemczech w wieku piętnastu lat można zacząć jeździć w Formule 4. Potem jest Formuła 3, 2 i wreszcie „jedynka”, królowa motosportów – mówi.

Gokart rozpędza się do 106 kilometrów na godzinę, a nie ma dachu ani pasów. Tymek: – Kraksę zaliczyłem dwa razy. Raz jeszcze w Polsce poleciałem prosto i wjechałem w bandę. Drugi raz, we Włoszech, zawodnika przede mną obróciło i najechałem na niego. Ale spokojnie, nic mi się nie stało. Gokart nie jest ciężki i łatwo się spod niego wydostać.

Fakt, że 12-latek mieszka w Łodygowicach, a startuje we Włoszech, to spore wyzwanie logistyczne. – Czasami zdarza się, że trzeba jechać na zawody co tydzień, a to ponad tysiąc kilometrów w jedną stronę. Ostatnio taki napięty grafik miałem w marcu. A w zeszłym roku, na początku sezonu, miałem aż osiem cotygodniowych wyjazdów z rzędu – opowiada Tymek. – Syn jeździ na zawody z mężem. Wjeżdżają w środę wieczorem, jadą w nocy, rano są na miejscu. Treningi przed zawodami zaczynają się już w czwartek rano, więc Tymek praktycznie od razu przesiada się na gokart. Zawody kończą się w niedzielę późnym popołudniem, zatem znów trzeba się spakować, wsiadać do auta i jechać z powrotem – bo w poniedziałek czeka szkoła. A w środę – nierzadko – kolejny wyjazd – opowiada Magdalena Kucharczyk.

Kiedy nastolatek jest w domu, stara się trenować. Robi to na otwartym torze w czeskim Trzyńcu. – Czeka tam na mnie mój własny gokart. Poza tym, w pokoju mam symulator i chodzę na siłownię na ogólnorozwojowe treningi – przybliża. Młody łodygowiczanin jest uczniem piątej klasy szkoły podstawowej. Mimo że sporą część jego czasu pochłania karting, z nauką większych problemów nie ma. – Bardzo tego pilnujemy, Tymek również. Nawet ostatnio na półrocze miał najlepszą średnią w klasie – mówi z dumą mama.

Trudno uwierzyć, że przy tym nawale zajęć chłopak znajduje jeszcze czas na inne aktywności. – Kiedyś była gitara, ale teraz chodzę na lekcje fortepianu. Dawniej grałem w tenisa, ale teraz raczej będę skakał na nartach. Raz już próbowałem, na igelicie, kiedy miałem osiem lat. Poza tym, uczę się angielskiego i włoskiego – zdradza. Umiejętności językowe są bardzo ważne, gdyż młody kartingowiec obraca się w towarzystwie międzynarodowym. Do tego, za każdym razem kiedy stanie na „pudle”, udziela krótkiego wywiadu, najczęściej po angielsku. Aby móc uprawiać karting, potrzebny jest też odpowiedni charakter. – Konkurencja jest ogromna, więc trzeba pokazywać ducha walki i chęć wygrania, żeby uzyskać dobry wynik i odnieść sukces – mówi Tymek.

Niezwykle ważne są też pieniądze. – Pasję syna finansujemy sami, mieliśmy też sponsora. Niestety, ten rok jest ciężki, kwestie finansowe bardzo nam się skomplikowały i z tego względu musieliśmy ograniczyć jego starty. Niestety, karting to bardzo drogi sport. Młodemu Polakowi, który jeździ za własne pieniądze – mimo wyraźnej smykałki oraz wyrobionej marki – bardzo trudno się przebić i utrzymać – mówi Magdalena Kucharczyk. Rodzice mają jednak nadzieję, że sprawy przybiorą korzystny obrót i marzenie syna o Formule 1 zostanie spełnione.

google_news
Sport Żywiec

Tymek w drodze do Formuły

Tymek Kucharczyk ma zaledwie 12 lat, a w kartingu odniósł już tyle sukcesów, że często bywa określany jako następca Roberta Kubicy.

– Większość wielkich kierowców Formuły 1 zaczynała od kartingu – mówi Tymek. 12-latek mieszka w Łodygowicach z mamą Magdaleną, tatą Maciejem oraz 8-letnim bratem Antonim. Kartingowego bakcyla złapał, kiedy miał zaledwie 4 lata…

Więcej na ten temat w najnowszym wydaniu “Żywieckiej kroniki Beskidzkiej” – od dzisiaj w kioskach.

E-wydanie jest dostępne tutaj.

 

google_news