Wydarzenia Bielsko-Biała

Upychanie maluchów

1 września w prowadzonych przez gminę przedszkolach rok szkolny rozpocznie w Bielsku-Białej ponad 5 tysięcy przedszkolaków. To rekordowa liczba w porównaniu z ostatnimi laty. W roku szkolnym 2016/17 do gminnych przedszkoli uczęszczało o ponad pięćset maluchów mniej. Aby teraz zapewnić wszystkim miejsce, gmina w ciągu najbliższych kilku tygodni musi wydać cztery miliony złotych.

Chodzi o remonty i przystosowanie pomieszczeń w już istniejących placówkach (w tym także budynkach szkolnych) na przyjęcie dodatkowych dzieci. Pieniądze na ten cel już się w miejskim budżecie znalazły. To jednak nie koniec wydatków. Przygotowanie miejsc to jedno, a ich późniejsze utrzymanie i zapewnienie maluchom opieki to drugie. Trzeba przecież przyjąć dodatkowy personel, zapłacić za media itp. Zwłaszcza że 500 dodatkowych dzieci oznacza potrzebę utworzenia w przedszkolach ponad 20 nowych oddziałów (grup). Ile to będzie gminę kosztowało? Tego jeszcze do końca nie wiadomo. Na razie w miejskiej kasie nie ma na to pieniędzy, jednak będą się one musiały znaleźć, bo zapewnienie odpowiedniej liczby miejsc w przedszkolach jest obowiązkiem samorządu. Co prawda częściowo refundowanym przez państwo, lecz słowo „częściowo” ma tu ogromne znaczenie. Do prowadzonych przez siebie szkół i przedszkoli bielski samorząd dopłaca rocznie z własnego budżetu grubo ponad 100 milionów złotych. Subwencja oświatowa przekazywana gminom przez rząd jest bowiem niewystarczająca, aby pokryć wszystkie koszty utrzymania placówek oświatowych.

Tak duży wzrost liczby przedszkolaków w porównaniu z rokiem ubiegłym należy wiązać z tym, że od 1 września zmieniły się zasady, na jakich przyjmowane są do przedszkoli dzieci 3-letnie. Wcześniej rocznik ten był przyjmowany wyłącznie w miarę wolnych miejsc w istniejących placówkach – w myśl zasady, że gmina mogła, lecz nie musiała zapewnić 3-latkowi miejsca w przedszkolu. Teraz, jeśli rodzic wyrazi taką chęć, maluch musi być przyjęty (dotychczas zasada ta obowiązywała tylko w przypadku starszych roczników). Z możliwości tej skorzystało podczas ostatniej rekrutacji ponad 1000 rodzin, które zapisały swoje pociechy do bielskich przedszkoli (w poprzednim roku szkolnym 3-letnich dzieci uczęszczających do gminnych placówek było około 500).

To że gmina musi zapewnić miejsce, nie oznacza, że dziecko ma być przyjęte do tego przedszkola, które wskaże rodzic. Nie zawsze jest to możliwe i w nadchodzącym roku ponad 70 dzieci pójdzie nie tam, gdzie by chcieli ich rodzice, lecz tam, gdzie były wolne miejsca. W istniejących placówkach udało się „zmieścić” wszystkie maluchy, zatem w najbliższym czasie gmina nie będzie musiała podjąć się takich inwestycji. Jednak w przyszłości trzeba będzie postawić w stolicy Podbeskidzia trzy dodatkowe przedszkola i rozbudować niektóre z już istniejących. To oznacza kolejne milionowe wydatki. Po co to wszystko? Otóż z danych wynika, że obecnie 90 procent dzieci w wieku przedszkolnym uczęszcza w Bielsku-Białej do przedszkoli – 75 procent do gminnych, reszta do niepublicznych. Wniosek z tego taki, że jeśli rodzice, którzy teraz posyłają pociechy do prywatnych placówek, zechcieliby skorzystać z oferty publicznej, gmina będzie potrzebować dodatkowo około 700 miejsc w publicznych placówkach. W istniejących więcej dzieci już raczej „upchnąć” się nie uda, trzeba więc będzie wybudować nowe. Oczywiście nie ma pewności, czy rodzice zaczną gremialnie rezygnować z prywatnej oferty, lecz gdyby tak się stało, gmina ma przecież obowiązek… Poza tym, tendencja taka już się powoli rysuje, a zachętą do tego, aby zamiast prywatnego wybierać gminne przedszkola, są nieporównywalnie mniejsze koszty, jakie musi ponieść rodzic, umieszczając pociechę w przedszkolu prowadzonym przez samorząd.

 

google_news