Przez kilka ostatnich lat mieszkańcy Pogwizdowa drżeli o losy katolickiej świątyni. Kościół pękał i osiadał. Pęknięcia na murach obserwowano przez około 10 lat, a kiedy wyraźnie zaczęły się pogłębiać, podniesiony został alarm. We wsi nikt nie miał wątpliwości, że powodem tego stanu są szkody górnicze. Jedne były następstwem fedrowania w dawnej kopalni „Morcinek” w Kaczycach, a drugie pochodziły z wydobycia węgla w czeskich kopalniach, położnych przy granicznej Olzie w sąsiedztwie Pogwizdowa.
Decyzję o pilnej potrzebie ratowania kościoła przyspieszyło wydarzenie z początku stycznia 2012 roku, kiedy to po kolejnym silnym tąpnięciu, któremu akurat towarzyszyła wichura, ze ściany kaplicy wypadło okno z witrażem. Z pomocą przyszli miejscowi strażacy, którzy doraźnie załatali dziurę. Postanowiono wówczas wykonać ankrowanie, czyli wzmocnienie ścian śrubami i kotwami, a jednocześnie wymienić wszystkie okna, bo okazało się, że izolacja cieplna szyb łączonych ołowiem praktycznie nie istnieje. Kiedy ukończono te prace, pojawił się kolejny problem: pęknięcia na fundamencie.
– Zrobiliśmy wtedy odkrywkę i specjalista uznał, że pęknięcia nie są powierzchowne, ale idą jakieś półtora metra w głąb ziemi. Nie było innego wyjścia, jak zrobienie grubej żelbetonowej opaski wokół kościoła. Te prace rok po roku udało sie wykonać. Duża w tym zasługa parafian, którzy nie tylko poświęcali swój prywatny czas, ale też finansowo wspierali remont – mówi ks. Karol Mozor, proboszcz parafii rzymsko-katolickiej pw. św. Jana Nepomucena w Pogwizdowie.
Dzięki wspólnym wysiłkom świątynia nie zawaliła się, a wręcz przeciwnie: wypiękniała i odmłodniała. Stało się tak akurat w roku jubileuszu 200-lecia kościoła, który wybudowano w 1817 roku. – Tąpnięcia są dalej odczuwalne, ale ich siła nie jest duża. Kiedyś pojawiały się nawet kilka razy w miesiącu. Pamiętam, że jedno z nich w którąś niedzielę nad ranem było tak silne, że wyskoczyłem z łóżka. Obecne zabezpieczenie powinno uchronić kościół przed górniczymi wstrząsami – dodaje proboszcz.
W trakcie remontu uporządkowano strych świątyni, gdzie natrafiono na kilka figur, z których część przeszła już prace renowacyjne. Przed obchodami jubileuszu, które zaplanowano na jesień, do odrestaurowania trafiły ponadto cenne obrazy przedstawiające św. Franciszka (ufundowany w 1862 roku przez Franciszka Tomalę z Kaczyc), Matkę Boską Różańcową (namalowany przez Jana Wałacha w 1928 roku), Serce pana Jezusa (ufundowany w 1861 roku przez Józefa Węglarza z Kaczyc) i Matkę Bożą z Dzieciątkiem (autor i fundator nieznany). Ponadto odrestaurowano zabytkowe naczynia liturgiczne, pośród których są liczące ponad 100 lat kielichy i monstrancja. Świątynia zyskała nowe żyrandole, które wykonano na wzór wiedeński.