Niektórzy zarządcy budynków w centrum Bielska-Białej skarżą się, że – chcąc uniknąć tragedii – biorą się za usuwanie śnieżnych i lodowych nawisów z dachów tak szybko, jak to możliwe. Tymczasem grozi im się mandatami za zajmowanie pasa drogowego. W zarządzie dróg informują, że procedura jest i szybka, i prosta.
Z redakcją skontaktował się zarządca, który odpowiada za szereg budynków m.in. w centrum Bielska-Białej. Jak opisuje, niedawno wysłał ekipę ze zwyżką do śródmieścia. Ważny był czas, bowiem po intensywnych opadach śnieg mógłby nagle spaść na chodnik i ulicę, powodując śmiertelne zagrożenie. – Żeby nie utrudniać ruchu, ekipa zaczęła pracę około 23.00. Zajęła dosłownie mały fragment drogi i zabezpieczyła teren. Wystarczyłoby jej parę chwil, by usunąć zagrożenie – opowiada zarządca. Tymczasem – jak dodaje – na miejscu pojawiła się straż miejska, a funkcjonariusze wytłumaczyli pracownikowi, że zajęcie pasa drogowego bez stosownej zgody może zostać ukarane mandatem. – Nie odśnieżamy – źle, odśnieżamy – też źle. Czy to jest normalne? Przecież ja muszę od razu usunąć zagrożenie, bo gdy coś się stanie, to od razu wyląduję u prokuratora. Niech nam miasto pozwoli zrzucać ten śnieg, zamiast straszyć nas mandatami – apeluje administrator. Zwraca też uwagę na to, że uzyskanie zgody na zajęcie pasa kosztuje, a już samo wynajęcie firmy do odśnieżania dachów jest bardzo dużym obciążeniem.
W straży miejskiej tłumaczą, że jeśli otrzymają wezwanie, to muszą zareagować, bo przepisy są jednoznaczne. Wskazują przy tym, że informacja o zajęciu pasa drogowego – szczególnie w takich warunkach jak obecnie – jest ważna, by nie stwarzać dodatkowego zagrożenia dla kierowców i pieszych.
– Wszyscy gramy do jednej bramki. A celem jest bezpieczeństwo. Dlatego sami zwracamy szczególną uwagę na stan dachów budynków, by jak najszybciej usuwać ewentualne zagrożenia – mówi Krystian Kowalczyk, zastępca komendanta Komendy Straży Miejskiej w Bielsku-Białej.
W Miejskim Zarządzie Dróg usłyszeliśmy z kolei, że wyjątkowo wyrozumiale podchodzi się tam do trudnego okresu dla zarządów budynków i ostatnie, o czym się myśli, to o ich karaniu. Bo priorytetem ma być bezpieczeństwo mieszkańców. Dlatego też MZD przygotował skróconą procedurę, która – przekonują pracownicy – jest prosta i stosowny dokument można złożyć w pięć minut. Trzeba tylko pobrać ze strony MZD druk pn. „Zawiadomienie o awaryjnym zajęciu pasa drogowego” i przesłać. W zarządzie dróg zapewniają, że jest rozpatrywany jak najszybciej, a zawsze tego samego dnia. Wedle MZD, koszty zajęcia pasa drogowego nie są odstraszające, bowiem zajęcie pasa przy średniej wielkości budynku na cały dzień kosztuje ok. 50 zł.
Wspomniany wniosek można pobrać TUTAJ.
Czy spadający śnieg i sople z dachu wyślą do MZD zawiadomienie że będą spadać?
Niestety. ta biurokracja zabija dziś, urzędnik nie musi myśleć jak pomóc obywatelowi, a myśli jak tu zabezpieczyć się aby nie doczepiono się do niego. Nie szanuje się czasu petenta zupełnie, czas petenta jest bez wartości. I nie ma się gdzie odwołać, tylko sąd robi wrażenie, lecz daj Boże się sądzić, wie ten co był zmuszony przejąć wielomiesięczną jak ma szczęście – celebrę.
nie daj Boże, przejść
Według jakiego algorytmu wyliczyć procentowość zajętości. Czy ustalony algorytm musi podać: nazwa, kod, miejscowość, ulica, nr domu, telefon, faks, mail i nr.butów.
……………………………………………………………………………………………..……..
Dlaczego płacić za zajęcie pasa drogi w takiej sytuacji? To jest prawdziwa wyrozumiałość aby zwolnić z opłaty kiedy jest trudna sytuacja ze śniegiem.