Bielsko-Biała Sport

W blasku czołówek i sportowej pasji. Nocna Pętla zdobyła serca biegaczy

Zdjęcia: BBOSiR

Dębowiec Nocna Pętla wyrasta na jedną z najciekawszych imprez biegowych w Bielsku-Białej. Prawie 300 uczestników biegu i marszu nordic walking oraz tyle samo uśmiechów, a przeszkodzą w dobrej zabawie nie są ani chłód, ani mrok.

W sobotni wieczór Bielsko-Bialski Ośrodek Sportu i Rekreacji oraz Fundacja Strefa Kobiet zaprosili mieszkańców na drugą edycję biegu Dębowiec Nocna Pętla. Wydarzenie to honorowym patronatem objął prezydent Bielska-Białej Jarosław Klimaszewski. Przed 19.00 na terenie dolnej stacji kolei linowej na Dębowiec stawiło się niemal 200 biegaczy i 100 zawodników nordic walking. Liczba biegaczy była aż trzy razy większa, aniżeli przed rokiem i bez problemu osiągnięto limit zgłoszeń.

Temperatura była zaledwie o kilka kresek powyżej zera, ale we znaki dawał się przenikliwie zimny wiatr. Mimo to uczestnicy szybko się rozgrzali i wprawili w wyśmienity humor. Imprezę uroczyście rozpoczęli Tomasz Szlaga, zastępca dyrektora BBOSiR-u oraz Agnieszka Nowak, prezes Fundacji Strefa Kobiet. Karina Radecka z FitActiv zorganizowała taneczną rozgrzewkę, a prowadząca Marta Stanienda zadbała o dobre nastawienie zawodników.

Wrażenie zrobił udział w wydarzeniu gościa specjalnego, jednego z najlepszych biegaczy górskich na świecie – Marcina Kubicy. Bielszczanin, aktualnie 5. zawodnik na świecie w kategorii short trail (42km i 3 700 przewyższenia) tuż przed startem podzielił się z uczestnikami cennymi wskazówkami. Na linii startu stanęła też Zuzanna Wołąkiewicz, zwyciężczyni Biegu KoBBiet, która ponownie była w ścisłej czołówce na mecie.

8-kilometrowa trasa prowadziła spod dolnej stacji na szczyt Dębowca, po czym popularnym wśród mieszkańców szlakiem do Doliny Wapienicy. Tam biegacze zawracali, a metę przekraczali tuż obok gospody Dębowiec 520, w której po chwili można się było posilić pyszną fasolką oraz rozgrzać zimową herbatą. Pod gospodą stanęło podium, gdzie nagradzano i wyróżniano najlepszych w poszczególnych kategoriach. Co ciekawe, właściciel Dębowca 520 Marek Gałuszka nie dość, że pełnił rolę dobrego gospodarza, to sam – z dobrym czasem – przebiegł całą trasę.

Zwycięzcą okazał się Piotr Wołąkiewicz z czasem 32:16. Druga na mecie była świetna skialpinistka Iwona Januszyk (33:33) a trzecie miejsce na podium w kat. open zajął Artem Miagkyj (33:40).

Szczególne słowa uznania należą się Barbarze Kuzdrowskiej i Renacie Jakubowskiej, które reprezentowały kategorie K60 i K70 oraz Zbigniewowi Radomskiemu, Grzegorzowi Kazimierskiemu i Jerzemu Drachowi, którzy wypełnili podium w najstarszej kategorii wśród mężczyzn 70+.

– Wzrósł poziom zawodów – czas, który przed rokiem dał zwycięstwo (34:23), w tym roku gwarantowałby piątą lokatę. Na starcie nie zabrakło znanych i cenionych w regionie i kraju zawodników. Ale choć rywalizacja sportowa była ważna, to nie zabrakło również tego, co ujęło zawodników w pierwszej edycji – znakomitej atmosfery, świetnej zabawy i pysznego posiłku w gospodzie Dębowiec 520. Bieg ma też znakomity walor integracyjny. W naszych górach wiele osób biega indywidualnie, jest też kilka grup zorganizowanych. Tu wszyscy mogli spotkać się razem na trasie, którą większość bardzo dobrze zna i lubi. Jako że bieg ma nietypową długość, postawiliśmy na to, by był intensywny i ciekawy – z ostrym podbiegiem na początek – relacjonuje Marcin Zarębski, kierownik działu organizacji imprez BBOSiR-u.

Ważny tego dnia był cel charytatywny. Podobnie jak przy okazji Biegu KoBBiet, zbierano pieniądze na rzecz Bielskiego Centrum Onkologii oraz na terapię Ani Ryby, walczącej z nowotworem. Ten cel wciąż można wesprzeć – TUTAJ.

Swojego reprezentanta w Nocnej Pętli miało Wydawnictwo Prasa Beskidzka. – Dziękuję dyrektorowi BBOSiR-u Sebastianowi Wyszyńskiemu za zmobilizowanie do tej próby i zaproszenie. Nie biegam w zawodach, tylko indywidualnie, ale tą imprezą byłem zachwycony. Atmosfera była rewelacyjna, wszyscy byli przyjaźni i uśmiechnięci. Widać, jak wielką radość ludziom sprawiają takie wydarzenia i samo bieganie. Trasa była znakomicie oznaczona i zabezpieczona, a w newralgicznych miejscach nawet oświetlona. Pagórkowata, taka jak lubię, ale szybka, umożliwiająca wyprzedzanie i przyjemna. Trzeba było tylko nie spalić się na pierwszym podbiegu, by mieć siły na ten ostatni. Wspólne świętowanie na terenie Dębowca 520 było taką wisienką na torcie – opowiada Marcin Kałuski. – Nie mogę się już doczekać trzeciej edycji – dodaje.

Szczegółowe wyniki dostępne są TUTAJ.

google_news