– Prawdopodobnie będziemy zmuszeni przekazać halę gminie – mówi z żalem prezes RKS Cukrownik Chybie, Jarosław Czerwonka. Kłopoty sportowców zaczęły się na początku tego roku. To wówczas, o czym informowaliśmy, jak grom z jasnego nieba na klub spadły wyniki strażackiej kontroli obiektu. Sęk w tym, że ani sportowców, ani gminy nie stać na konieczny remont. Co będzie dalej?
Co dwa lata funkcjonariusze straży pożarnej kontrolują część hotelową obiektu pod kątem bezpieczeństwa przeciwpożarowego. Do tej pory większych nieprawidłowości w budynku nie było. Znalezione uchybienia niemal „od ręki” były usuwane. Tym razem jednak tak łatwo nie poszło. 10 lutego komendant powiatowy Państwowej Straży Pożarnej w Cieszynie wydał negatywną opinię o spełnieniu wymagań ochrony przeciwpożarowej. I tak, klub nie mógł już gościć u siebie na obozach czy koloniach dzieci oraz młodzieży, choć sportowcy nadal mogą trenować w budynku hali.
– Nasza baza noclegowa nie spełniła wymagań straży pożarnej. Została wydana opinia negatywna. Wszystko przez zmianę przepisów, które zadziałały na naszą niekorzyść. Według straży obiekt zagraża bezpieczeństwu. W związku z tym zostały wydane decyzje z różnym terminem realizacji. Jedną z nich wykonaliśmy, kolejne musimy wykonać do końca roku oraz do końca lutego 2022 roku. Do czasu jednak kiedy nie spełnimy wszystkich wymagań, nie możemy przyjmować na wypoczynek młodych – mówi Jarosław Czerwonka. Sukcesywnie klub, na miarę swoich możliwości, starał się realizować nałożone obowiązki. Udało się m.in. naprawić zamek w drzwiach ewakuacyjnych, opracować instrukcję bezpieczeństwa pożarowego dla budynku. Klub zlecił także rzeczoznawcy ds. zabezpieczeń przeciwpożarowych z Bielska-Białej inwentaryzację architektoniczną budynku oraz opracowanie ekspertyzy technicznej.
– O ile pierwsze decyzje, można powiedzieć, były sprawami „kosmetycznymi”, to kolejne już takimi nie są. Obawiamy się, że zmiany pochłoną dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy złotych. Klubu jednak nie stać na usunięcie tych mankamentów w obiekcie – mówi wprost Jarosław Czerwonka.
Decyzję o tym, co dalej, podejmie walne zgromadzenie członków klubu. Członkowie będą mieli twardy orzech do zgryzienia. – Konieczne będzie zdecydowanie, czy chcemy nadal utrzymać obiekt, czy raczej będziemy starać się, aby to gmina za symboliczną „złotówkę” przejęła od nas halę. To będzie wyjątkowo trudna decyzja, jak wyjść z obecnego impasu, jak i czy ratować halę – zaznacza Jarosław Czerwonka i dodaje: – Z uwagi na to, że od 13 lat zajmuję się halą, to moje serce sprzeciwia się oddaniu obiektu. Włożyliśmy ze wszystkimi członkami klubu tutaj dużo swojego czasu, energii, pracy i serca. Jednak rozum podpowiada, że klub nie będzie w stanie utrzymać hali jedynie z prowadzonych w niej zajęć. To jest duży obiekt. Klub jest w dobrej sytuacji finansowej i nie chciałbym, abyśmy za rok popadli w długi z powodu ogromnych kosztów bieżących związanych z utrzymaniem budynku. A przecież do tego dochodzą koszty modernizacji. Z drugiej strony, klub to około 150 osób, które muszą gdzieś trenować – uważa Jarosław Czerwonka.
Problemy z halą już odbijają się na sportowcach. – Otrzymujemy z gminy dotację na zajęcia z młodzieżą. Z wynajmu hali utrzymywaliśmy piłkę nożną oraz tenis stołowy w pierwszej lidze. Obecnie nie było nas stać na utrzymanie drużyny w okręgówce, dlatego jesteśmy w klasie B. Słabsza jest już także drużyna w tenisie stołowym. Problemy z halą uderzyły w nas jak grom z jasnego nieba – przyznaje prezes Cukrownika Chybie. Przekazanie obiektu gminie wydaje się więc rozsądnym wyjściem z sytuacji.
Sęk w tym, że nie jest to proste. Po pierwsze, walne zgromadzenie klubu musi wyrazić na taki krok zgodę. Po drugie, gmina musi się zgodzić przyjąć nieruchomość. W połowie września na spotkaniu z prezydium zarządu klubu władze Chybia wyraziły taką wolę, jednak przedstawiły swoje warunki. Oprócz standardowych dokumentów, niezbędnych do spisania umowy notarialnej (wypisu z ewidencji gruntów i budynków, mapy ewidencyjnej, odpisu z księgi wieczystej, wypisu z planu zagospodarowania przestrzennego), chodzi o inwentaryzację obiektu i kluczowy, celem spełnienia wymagań przeciwpożarowych, dokument w postaci ekspertyzy technicznej rzeczoznawcy ds. zabezpieczeń przeciwpożarowych oraz rzeczoznawcy budowlanego wraz z uzyskaniem postanowień uzgadniających śląskiego komendanta wojewódzkiego PSP dla budynku hali. Z tego dokumentu wyniknie bowiem, najkrócej mówiąc, co i jakim kosztem konieczne będzie do wykonania w obiekcie, aby spełniał on obecne przepisy. Taka ekspertyza miała być gotowa końcem sierpnia, ale władze klubu wciąż na nią czekają.
Zielone światło dla nabycia nieruchomości musi także dać Rada Gminy Chybie. Podjęcie uchwały z pewnością poprzedzone zostanie głęboką analizą sytuacji klubu, stanu hali i koniecznych do poniesienia kosztów w związku z jej dostosowaniem do wymogów przeciwpożarowych, a także dyskusją na temat wykorzystania jej w przyszłości. A już władze gminy nie pozostawiają wątpliwości, że przejęcie hali nie będzie równoznaczne z rozpoczęciem jej modernizacji. Z uwagi na obecną sytuację finansową samorządu, prace modernizacyjne będą mogły być prowadzone i finansowane ze środków zewnętrznych, o które gmina zamierza aplikować do przyszłych programów dofinansowań. A co, jeśli ich nie otrzyma? Czy obiekt będzie świecił pustkami? I czy sportowcy będą mieli gdzie trenować? Te pytania dziś pozostają bez odpowiedzi…
Najlepiej wyburzyć ten obiekt i nie będzie wtedy kulą u nogi ani klubu,ani gminy.
Teraz się podszyłeś pod nick Jurka? Jestem zazdrosna.
Co 13 jeśli chcesz rekordów. Nie wymiguj się mocodawcą a sięgnij do własnej kieszeni a nie tylko gratuluj, z tego nie ma nic.
Nie respektować wyników kontroli i zaleceń strażaków, mamy doświadczenia jak to robić.