LKS Czaniec i MKS Lędziny zamykają ligową tabelę czwartej ligi, ale obie miały zupełnie inne cele na ten mecz. Gospodarze pomimo niemal pewnego spadku chcieli poprawić swój bilans punktowy, goście natomiast walczyli o zdobycie pierwszych punktów w tym sezonie.
Od początku spotkania piłkarze z Czańca ruszyli do przodu i mieli optyczną przewagę, jednak ich ataki były nieskuteczne. Większość akcji rozbijali dobrze dysponowani defensorzy przyjezdnych, a kiedy dochodziło do realnego zagrożenia to brakowało wykończenia. Strzały były niecelne albo na tyle przewidywalne, że spokojnie bronił je bramkarz MKS-u. Piłkarze z Lędzin ograniczyli się do kontrowania. Jeden z ich szybkich wypadów zakończył się upadkiem w polu karnym i wskazaniem przez arbitra wapna. Patryk Kierlin był blisko obrony, jednak strzał z 11 metrów był na tyle mocny, że pomimo iż golkiper LKS-u zdołał piłki dotknąć ta znalazł drogę do siatki. Chwilę później to gospodarze otrzymali rzut karny i zdawało się, że szybko dojdzie do wyrównania. Naprzeciwko bramkarza przyjezdnych stanął Oleksandr Apanchuk, ale jego intencje zostały doskonale wyczute.
Druga połowa to frontalne ataki gospodarzy, które nie przyniosły zmiany rezultatu. Kilka razy było blisko, jednak na drodze znów stawali obrońcy lub bramkarz. Goście starali się kontrować i zamknąć mecz, ale widać było, że bardziej niż na ofensywie skupieni byli na obronie. Wynik zdołali dowieźć i mogli cieszyć się z pierwszych punktów w sezonie, które rzecz jasna nie dadzą im utrzymania, ale na pewno sporo radości.
LKS Czaniec 0:1 MKS Lędziny
Czytaj także: Frontline – środki przeciw kleszczom i pchłom dla psów
Promocja