Ile będzie kosztował remont linii kolejowej ze Skoczowa do Bielska-Białej? I kiedy ponownie przejedziemy tą trasą? Tego m.in. dowiedzieli się uczestnicy grudniowego spotkania w sali sesyjnej Urzędu Miejskiego w Skoczowie.
3 grudnia w skoczowskim urzędzie miejskim zjawili się przedstawiciele spółki PKP Polskie Linie Kolejowe oraz projektanci z firmy Koltech Infra. Specjaliści szczegółowo przedstawili zakres prac w gminie Skoczów. I tak uczestnicy spotkania dowiedzieli się, że w ramach planowanej inwestycji nie będzie żadnych robót na stacji w Skoczowie.
Tworzymy wąskie gardło
Przemysław Brych, znany w social mediach jako Konduktor Przemek, od lat zajmujący się promowaniem transportu kolejowego, działający m.in. na rzecz przebudowy i ponownego uruchomienia linii kolejowej nr 190 z Bielska-Białej do Skoczowa, dopytywał więc, czy PKP planuje budowę tzw. automatycznego posterunku odstępowego, który jego zdaniem w przyszłości znacząco poprawi przepustowość linii kolejowej z Bielska-Białej do Cieszyna.
– Jeżeli nie wprowadzimy takiego automatycznego przystanku odstępowego, zwyczajnie zniweczymy czas, jaki odzyskamy na odcinku z Bielska do Skoczowa. Bo pociąg w Skoczowie będzie musiał stać, dopóki inny skład nie dojedzie do Goleszowa – tłumaczył.
Odpowiadając Janusz Kanik, dyrektor kontraktu spółki PKP Polskie Linie Kolejowe, wyjaśniał, że w ramach planowanej inwestycji PKP nie przewiduje żadnych prac na odcinku ze Skoczowa do Goleszowa. – Wszystkie uwagi analizujemy, ale modernizacja linii do Wisły zakończyła się dwa lata temu, więc nie chcę podejmować dyskusji na ten temat – tłumaczył.
Przemysław Brych nie dawał jednak za wygraną. Jego zdaniem bez przystanku odstępowego w niwecz pójdzie skrócenie czasu jazdy między Bielskiem a Skoczowem, ponieważ pociąg będzie musiał odczekać pod Kaplicówką co najmniej 8 minut. – Skończy się tym, że zamiast 50 minut czas podróży z Cieszyna do Bielska wyniesie ponad godzinę. Dlatego trzeba się nad tym pochylić – argumentował.
Jego zdaniem nie wolno dopuścić, by po modernizacji czas podróży z Cieszyna do Bielska-Białej był nadal długi, a do tego brakowało skomunikowań pociągów w Skoczowie.
– „Wąskim gardłem” będzie odcinek Goleszów-Skoczów. Tym bardziej, że wedle mojej wiedzy po zakończeniu modernizacji Katowickiego Węzła Kolejowego spółka Koleje Ślaskie chce jeździć do Wisły i Cieszyna co dwie godziny, czyli co godzinę na przemian będzie pociąg do Wisły albo Cieszyna. Ale w którymś momencie to wszystko się przykorkuje, zwłaszcza w przypadku jakichkolwiek opóźnień – mówił i dodał, że w trakcie przebudowy linii do Wisły i Cieszyna nie uwzględniono ruchu pociągów towarowych. – W efekcie, gdy składy towarowe jeżdżą ku granicy objazdem przez Skoczów i Cieszyn, każdy taki kurs musi być uzgodniony, ponieważ po drodze tory mijankowe są za krótkie i pociągi towarowe nie mogą się minąć. A teraz siłą rzeczy zaczną jeździć przez Skoczów i Cieszyn, bo mamy przecież inwestycję na kierunku do Zebrzydowic – mówił Przemysław Brych. – Rozwiążmy więc ten problem „tu i teraz”, a nie w przyszłości, kiedy po tej linii zaczną kursować pociągi i będzie na to zwyczajnie za późno – apelował.
Zamiast „Bajerek” „Skoczów Kuźnia”?
Janusz Kanik podziękował za „wnikliwą analizę sytuacji ruchowej” i zmienił temat. – Proszę, byśmy skoncentrowali się nad prezentowanym projektem, bo pewnych rzeczy już nie „odkręcimy” – stwierdził.
– Ale jeżeli nie będziemy traktowali trasy z Bielska do granicy z Czechami jako jednej linii, to później będziemy ją etapami łatać. Już nieraz w historii PKP zdarzało się, że mijanki pomijano, po czym ponownie zamykano linie, żeby je dorobić. Rozumiem, że to są dodatkowe koszty, ale jeśli my nie wydamy teraz tych pieniędzy, pociągi w przyszłości nie będą jeździły normalnie – przekonywał Przemysław Brych.
– Rozumiem więc, że to postulat z dzisiejszego spotkania – zakończył dyskusję na ten temat Janusz Kanik, a głos otrzymali projektanci, którzy zapowiedzieli, że w ramach inwestycji przejazdy kolejowe na ulicach Góreckiej i Bielskiej zostaną zabezpieczone rogatkami. Dodatkowo w pobliżu ul. Góreckiej wyrośnie nowy przystanek roboczo nazywany „Bajerki II”.
– W przyszłości w tym miejscu będzie możliwość przesiadki z linii 190 do Bielska na linię 157 do Chybia i dalej do Katowic – mówiła Izabela Kurowska, koordynator projektu z firmy Koltech Infra.
Tamtejszy peron – podobnie jak wszystkie inne na trasie kolejowej do Belska-Białej – będzie dostosowany do potrzeb osób niepełnosprawnych. Z kolei nazwa przystanku zostanie zmieniona. – Pojawił się bowiem pomysł nazwania go „Skoczów Kuźnia” i być może w przyszłości tak właśnie będzie brzmiała jego nazwa – wyjaśnili kolejarze.
Nie oszczędzajmy na mijankach
Projektanci zapowiedzieli natomiast, że do rozbiórki zaplanowano kolejowy mostek na Bajerce na granicy Skoczowa z Pogórzem. W jego miejsce powstanie zupełnie nowy obiekt. Z kolei w Pogórzu przy ul. Stary Młyn nic się nie zmieni. Początkowo miał tam powstać nowy przystanek, ale plany zmieniono i pogórski przystanek kolejowy pozostanie w dotychczasowym miejscu. Pozostanie tam również tzw. kolejowa mijanka.
– Zgodnie z projektem na odcinku od Bielska-Białej Głównej do Skoczowa będą funkcjonowały dwie mijanki. Jedna w Pogórzu, a druga na stacji Wapienica. Analizę ruchu przeprowadził Urząd Marszałkowski i to on wskazał, że optymalnym rozwiązaniem będzie budowa tych mijanek właśnie w tych lokalizacjach – tłumaczyła Izabela Kurowska.
Zareagował na to Przemysław Brych, który przypomniał, że początkowo planowano tylko jedną mijankę w Jasienicy. – Czy ona jest brana w przyszłości pod uwagę? – dopytywał. – Bo jeśli ją pominiemy, później będziemy zdziwieni, że trzeba ją wybudować. Wskazuję na ruch towarowy, który na linii ze Skoczowa do Bielska także może się pojawić. Zwłaszcza, jeśli coś się wydarzy między Bielskiem a Czechowicami. Wówczas cały ruch towarowy zostanie skierowany przez Skoczów – mówił Przemysław Brych.
Projektanci zapowiedzieli jednak, że mijanki w Jaworzu Jasienicy nie będzie. – Doskonale pana rozumiem, również w kwestii odcinka Skoczów-Goleszów. Zaprojektować można wszystko, ale pan oczekuje mercedesa – stwierdziła Izabela Kurowska. – Nie, po prostu nie chcę, by ta linia została zrobiona byle jak, bo wiem, jaki będzie społeczny odbiór – wszedł jej w słowo Przemysław Brych.
– Doskonale to rozumiem, natomiast my przygotowujemy projekt na podstawie przedstawionych nam założeń. Po analizach wiemy, że istnieje potrzeba zastosowania co najmniej dwóch mijanek i to robimy. Wiem, że trzy czy cztery mijanki poprawią komfort jazdy i zabezpieczą nas na każdą sytuację, ale równocześnie radykalnie podniosą koszty realizacji projektu. A jak zostało to już powiedziane, im ten projekt będzie droższy, tym trudniej będzie go zrealizować – mówiła Izabela Kurowska.
– Apeluję jednak, byśmy myśleli przyszłościowo, bo jeśli będziemy myśleli „tu i teraz”, to później pojawi się problem. Wiem, że to kosztuje, ale zróbmy wszystko, by publiczne pieniądze nie poszły na marne. Nie chcę, by w przyszłości ta linia straciła na przepustowości i żeby mieszkańcy się dziwili, że pociągi nie jeżdżą szybciej. Chcę, by ludzie wiedzieli, na co idą publiczne pieniądze – mówił Przemysław Brych.
– Możemy zrobić i cztery mijanki. Wszystko jest możliwe, tylko musimy brać pod uwagę, że to nie jest pełna modernizacja linii kolejowej. My chcemy przywrócić na niej ruch w możliwie najlepszych parametrach – odparł Janusz Kanik.
Poinformował jednocześnie, że początkowo zakładano, iż modernizacja linii kolejowej ze Skoczowa do Bielska-Białej będzie kosztowała 350 mln złotych. – Dziś jednak kwota ta urosła do 500 milionów. A dokładnie będziemy wiedzieli, ile wszystko kosztuje, gdy zakończymy projektowanie. Wtedy uzyskamy kosztorys i na jego podstawie będziemy mogli ogłosić przetarg. O ile oczywiście będziemy mieli zabezpieczone źródło finansowania – zaznaczył. – Ta trasa nie będzie mercedesem. To nie będzie Centralna Magistrala Kolejowa, ale zapewniam, że będzie to przyzwoita linia – przekonywał Janusz Kanik.
Stacja będzie straszyć?
Mieszkańców Pogórza nadal jednak interesowała przyszłość dworca kolejowego w Pogórzu. Obecnie obiekt znajduje się w ruinie, do tego jest systematycznie dewastowany i rozkradany. Emil Borski pytał wiec, czy za kilka lat z okien nowoczesnych pociągów jeżdżących do Bielska-Białej będziemy oglądali ruiny dworców kolejowych, które jeszcze kilkanaście lat normalnie funkcjonowały? Innych interesowało z kolei, czy w Pogórzu zostaną stworzone miejsca parkingowe dla tych, którzy będą tam chcieli wsiąść do pociągów.
Przedstawiciele spółki PKP Polskie Linie Kolejowe poinformowali jednak, że projekt nie przewiduje ani budowy ani rozbiórki żadnych obiektów (ponieważ są one własnością spółki PKP Nieruchomości). Wiceburmistrz Skoczowa Piotr Hanzel przypomniał zaś, że gmina dołoży się do inwestycji.
– I w naszym budżecie będzie to poważna kwota. Na razie więc nie ma szans na dyskusję o przebudowie stacji w Pogórzu. Zwłaszcza że dobrze wiemy, iż jest jeszcze stacja w Skoczowie, która musi być zrewitalizowana w pierwszej kolejności. Poza tym przed nami estakada, która będzie dla samorządu ogromnym finansowym problemem. W rezultacie dziś nikt nie podejmie jakichkolwiek zobowiązań co budynku dawnej stacji kolejowej w Pogórzu – stwierdził Piotr Hanzel.