Wydarzenia Cieszyn

Walczył w armii, pamiętał o ubogich. Z Simoradza jego ród

Fot. z archiwum Andrzeja Molina

Przedstawiciele Tradycyjnego Oddziału C. i K. Regimentu Artylerii Fortecznej No. 2. w Krakowie odwiedzili ostatnio nasz region i pojawili się w Simoradzu, by złożyć wieniec na jednym z grobów znajdujących się na cmentarzu ewangelickim przy kościele Zesłania Ducha Świętego.

Krakowskie stowarzyszenie historyczno-kulturalne pod pełną nazwą „Tradycyjny Oddział C. K. Regimentu Artylerii Fortecznej No. 2 barona Edwarda von Beschi – Twierdza Kraków”, świętujące w tym roku swoje 25-lecie, po-stawiło sobie za jeden z celów działalności kultywowanie pamięci polskich żołnierzy służących w armii austro-węgierskiej. Jednym z nich był pułkownik Jerzy Molin i to właśnie jego mogiłę ozdobiła wiązanka kwiatów.

Jerzy Molin urodził się w Simoradzu w 1855 roku, w szanowanej rodzinie Jana i Katarzyny z domu Kocjan. Jego ojciec w latach 1867-1873 był wójtem Simoradza. Tę funkcję w latach późniejszych pełnili także jego dwaj synowie, a jednocześnie bracia pułkownika, Paweł i Jan. Wnukiem tego ostatniego jest Andrzej Molin z Wisły, burmistrz perły Beskidów w latach 2006-2010, a obecnie radny Sejmiku Województwa Śląskiego, który udostępnił nam archiwalne zdjęcia i informacje na temat swojego przodka – żołnierza armii austro-węgierskiej z Simoradza.

Bracia Jan, Jerzy i Paweł Molinowie z rodziną. Fot. z archiwum Andrzeja Molina

Krótko po rozpoczęciu służby wojskowej w siłach zbrojnych monarchii austro-węgierskiej, przełożeni Jerzego Mo-lina dostrzegli jego niezwykłe zdolności i skierowali do szkoły oficerskiej. W 1896 roku simoradzanin awansował na stopień kapitana I klasy w 4. Regimencie Artylerii Fortecznej, a cztery lata później, w czasie służby w Puli, odbył dodatkowe kursy wojskowe. Od 1908 roku rozpoczął służbę w 3. Regimencie Artylerii Fortecznej w Przemyślu. Pułkownik Jerzy Molin w czasie I wojny światowej zajmował kilka ważnych stanowisk w czasie kampanii serbskiej. Był komendantem w Kotorze, położonym w obecnej Czarnogórze. Znajdowała się tam jedna z trzech głównych baz austro-węgierskiej marynarki wojennej i port macierzysty austriackiej Piątej Floty. Mieszkaniec naszego regionu był później także komendantem w Pertrovaradinie, na terenie dzisiejszej Serbii.

Pułkownik Jerzy Molin. Fot. z archiwum Andrzeja Molina

– Przed śmiercią pełnił służbę w Krakowie. Umarł nagle, 9 grudnia 1917 roku, z powodu zapalenia płuc. Ze względu na trudności w transporcie zwłok do rodzinnej miejscowości, został pochowany w Mauzoleum na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie. Dopiero po śmierci brata, Pawła Molina, przełożonego gminy Simoradz, zostało spełnione życzenie Jerzego Molina, by jego zwłoki spoczęły „w śląskiej ziemi, w ukochanym przez niego Simoradzu”. W notatce po śmierci pułkownika, „Ślązak” z 1918 roku w numerze 18., na stronie 5., donosił, że Jerzy Molin „każdego roku przesyłał do Simoradza znaczniejszą kwotę pieniędzy do rozdania między uboższą ludność” – zdradza fragment rodzinnej historii Andrzej Molin, dziękując Przemysławowi Jaskółowskiemu, szefowi krakowskiego stowarzyszenia, za pamięć o mieszkańcu Simoradza.

google_news