Po porażce z Wólczanką Wólka Pełkińska sytuacja trzecioligowej oświęcimskiej Soły zrobiła się nie do pozazdroszczenia. Stąd w wyjazdowym starciu z równie mizernie spisującymi się Wiślanami Jaśkowice celem były wyłącznie trzy punkty.
Gospodarze meczu, którzy swoje domowe spotkania rozgrywają w Skawinie, przystępowali do niego podbudowani wyjazdową wygraną z Avią. I to oni pierwsi przeprowadzili groźny atak. Potem do głosu doszli podopieczni Wojciecha Skrzypka, którzy imponowali zadziornością, ale przede wszystkim szybkością rozgrywania ataków. A już te oskrzydlające sprawiały, że ręce same składały się do oklasków, a miejscowi kibice drżeli o wynik. I mieli rację. Bo jednej z szybkich kontrataków Solarze wywalczyli rzut rożny. Piłka trafiła po nim do zupełnie pozbawionego krycia Marcina Szymczaka. Jego uderzenie bramkarz zdołał obronić, ale dobitka Adriana Wójcika była już zabójcza.
Prowadzenie uśpiło czujność przyjezdnych, którzy co prawda dalej parli do przodu, ale zarazem zaczęli popełniać błędy w obronie. W 34 min. obrońcy zostawili za dużo swobody Mateuszowi Stankowi , a ten strzałem z woleja, wcale nie mocnym, ale precyzyjnym posłał piłkę do siatki. Już po zmianie stron bezpośrednim strzałem z rzutu wolnego Wiślan na prowadzenie wyprowadził Piotr Morawski.
Wiślanie Jaśkowice – Soła Oświęcim 2:1 (1:1)
Soła: Mioduszewski, Szewczyk, Skrzypniak, Wójcik, Duda, Rogala, Szela, Szymczak, Ceglarz, Chowaniec, Kowalczyk oraz Al.-Ani, Pilch, Stankiewicz, Nowak, Gaudyn, Kuczak
Autorem fotoreportażu jest Wojciech Ciomborowski