Szok i przerażenie przeżyła dziś pracownica Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Makowie Podhalańskim. W placówce pojawił się uzbrojony w scyzoryk mężczyzna, który wprost oznajmił, że “słyszy głosy”, które nakazują mu kogoś zabić.
Chwile grozy rozegrały się około 10.00. Kobieta nieco uspokoiła się gdy usłyszała, że – jakby nie było uzbrojony petent – nie zamierza zabić żadnej kobiety. Po chwili mężczyzna wyszedł z budynku. Wówczas kobieta wezwała policjantów. Ci odnaleźli mężczyznę, który – jak się okazało – nie posiada stałego miejsca zamieszkania. Został odwieziony do szpitala w Suchej Beskidzkiej. Po stwierdzeniu u niego objawów choroby psychicznej przetransportowano go do szpitala w Andrychowie.
Pracownicy socjalni powinni mieć dostęp do szkoleń z zakresu samoobrony oraz posiadać broń.
Patol z Makowskiej Góry.
Komu tak odwaliło?
Masakra pracownicy socjalni mają okropnie niewdzięczny zawód i niebezpieczny, praca z całą tą ciemną stroną którą ktoś musi ogarniać, brawa za dobre zachowanie pracownika bo komuś mogła stać się krzywda.