Ważą się losy osłon socjalnych dla pracowników kopalni Silesja. Bo los samej kopalni wydaje się przesądzony. Z informacji jakie docierają do mediów wyłania się bowiem bardzo nieciekawy obraz. Nie może dziwić, że załoga boi się o swoje miejsca pracy.
Problem w tym, że zwalniani pracownicy kopalń prywatnych nie są objęci systemem osłon (wynikającymi z umowy społecznej dla górnictwa), takim jaki przysługuje górnikom zatrudnionym w kopalniach należących do Skarbu Państwa.
To wielce niesprawiedliwe, bo wielu pracowników restrukturyzowanych kopalń, z dnia na dzień – choć nadal pracowali na tych samych stanowiskach – znalazło zatrudnienie (nie mając na to wpływu) w prywatnych firmach górniczych, tracąc tym samym wcześniejsze przywileje socjalne.
Kopalnia Silesja w Czechowicach-Dziedzicach została sprzedana przez Skarb Państwa w 2010 roku czeskiemu inwestorowi. Ten odsprzedał ją w 2021 roku kolejnej prywatnej spółce – Bumech.
Przedsiębiorstwo Górnicze Silesia (spółka zależna od Bumechu) znalazło się w bardzo trudnej sytuacji finansowej. Z końcem ubiegłego roku Sąd Rejonowy Katowice-Wschód, otworzył w tym przedsiębiorstwie postępowanie sanacyjne. Powołał też zarządcę, który przejął dotychczasowe obowiązki zarządu spółki. Widmo masowych zwolnień jest więc realne. Chodzi o to, aby wypracować takie rozwiązanie prawne, które w przypadku zagrożenia zwolnieniami z osłon socjalnych mogli skorzystać również pracownicy kopalni Silesja.
W tej sprawie odbyło się w miniony czwartek spotkanie w katowickiej siedzibie Ministerstwa Przemysłu. Wzięli w nim udział między innymi: minister przemysłu Marzena Czarnecka, przedstawiciele związków zawodowych, przedstawiciele właściciela kopalni oraz jej zarządca. Zebrania nie zaowocowało co prawda jakimiś konkretnymi ustaleniami w omawianej kwestii, lecz – jak wyjaśniali jego uczestnicy – rozmowy były konstruktywne i mają być kontynuowane. Kolejne spotkanie przewidziano na początek kwietnia.