Po trwającej prawie miesiąc „okupacji” sejmowej mównicy sytuacja w polskim parlamencie zdaje się wracać do normy. W momencie gdy piszę te słowa właśnie zakończyło się blokowanie Sali Posiedzeń przez część posłów opozycji. Jak sami Państwo zapewne wiecie, w senacie, na szczęście, podobne zachowania nie miały miejsca.
Senat przyjął budżet państwa na 2017 rok bez poprawek. Z naszej strony była pełna wola dyskusji i porozumienia. Byliśmy skłonni przyjąć w senacie większość poprawek opozycji. Jednak nie było woli do takiego porozumienia. Źle się stało, że opozycja w ostatniej chwili zrezygnowała z porozumienia. Budżet na 2017 rok został uchwalony zgodnie z obowiązującym prawem i regulaminem Sejmu. Apelujemy do polityków PO i Nowoczesnej, żeby na potrzeby walk frakcyjnych nie wystawiać na szwank interesu Polski. Mówienie o tym, że możemy mieć problemy z emisją obligacji, albo pisanie scenariuszy, że budżet może posłużyć za pretekst do tego, aby do Polski nie popłynęły środki unijne i czerpanie z tego satysfakcji, ogłaszanie, że warto rozważyć czy ukarać rząd PiS odebraniem dotacji unijnych, jest czymś z pogranicza politycznego szaleństwa.
Rozumiem, że można zajmować odmienne stanowisko względem działań podejmowanych przez partię rządzącą. Czymś oczywistym jest posiadanie różnych pomysłów na reformę państwa. To wszystko jest w demokracji normalne i potrzebne; nie można wymagać od posłów jednomyślności. Po to istnieją partie polityczne, aby różne interesy rozmaitych grup społecznych mogły być artykułowane i realizowane. Problem tkwi w metodzie. Niestety, część opozycji postanowiła urządzić swego rodzaju spektakl w jednym z najważniejszych dla naszego państwa miejsc. Trudno jednoznacznie powiedzieć czym się kierowały i co – w dłuższej perspektywie – chciały osiągnąć osoby odpowiedzialne za „okupację”. Jedno jest pewne: poprzez splot różnych wydarzeń (obok blokady sejmowej sali posiedzeń mam tu na myśli podróż posła Ryszarda Petru z sejmową koleżanką do Portugalii, a także sprawę faktur wystawianych przez firmę Mateusza Kijowskiego dla Komitetu Obrony Demokracji) opozycja bardzo dużo straciła w oczach Polaków i stała się jeszcze bardziej podzielona niż była wcześniej. Pozostaje mieć nadzieję, iż posłowie PO i Nowoczesnej dołożą starań aby stać się naprawdę konstruktywną, a nie tylko głośną i efektowną opozycją.
Niestety, koniec 2016 roku to także zamach terrorystyczny w Berlinie, a także morderstwo 21-letniego Polaka w Ełku. Oba te wydarzenia – choć zupełnie innej skali i związane z innym motywem – wywołały w społeczeństwie wielką dyskusję na temat problemu uchodźców i emigracji, a także wyzwoliły duże pokłady agresji. Temat uchodźców to kwestia, wobec której istnieje duża polaryzacja pośród Polaków. Na pewno nie możemy zgadzać się z twierdzeniem jakoby Polska miała nie pomagać ludziom uchodzącym z terenów zajętych wojną i konfliktami. Naszym chrześcijańskim obowiązkiem jest pomoc ofiarom wojny i wszystkim innym osobom, które naszej pomocy potrzebują.
Niedopuszczalny jest język nienawiści, obelgi i odczłowieczanie innych ludzi z powodu ich wyznania, rasy czy pochodzenia etnicznego. Z drugiej strony nietrudno zauważyć absolutną porażkę polityki migracyjnej zachodnich państw. Ich zbytniego „otwarcia” na wszystkich, którzy zdążają do Europy, często nie tyle uciekając przed wojną, co po prostu szukając lepszego życia. Polityczna poprawność, liberalizacja prawa karnego, strach przed posądzeniem o rasizm – to wszystko sprawia, że napływające do Europy masy uchodźców i emigrantów nie tylko nie są odpowiednio sprawdzane (o czym niedawno w bardzo poruszającym wywiadzie mówił Abdo Haddad, syryjski chrześcijanin z Maluli), ale także owocuje zbytnim pobłażaniem w przypadku łamania prawa państwa przyjmującego. Na szczęście uchodźcom można dobrze i mądrze pomagać bez powielania błędów Zachodu. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych w zeszłym roku przekazało prawie 35 milionów złotych na pomoc syryjskim uchodźcom znajdującym się w obozach na Bliskim Wschodzie. My wszyscy możemy pomóc tym ludziom przekazując pieniądze na rzecz różnych organizacji, które zajmują się konkretną pomocą dla ofiar wojny i konfliktów. Mam nadzieję, że rok 2017 przyniesie koniec wojny w Syrii i kres „Państwa Islamskiego”. Do zobaczenia!
ANDRZEJ KAMIŃSKI