Wydarzenia Bielsko-Biała

Wielki bubel

Zapora wodna w Wilkowicach, wzniesiona w 2013 roku, okazała się jednym wielkim budowlanym bublem. Napełnienie zbiornika wodą mogłoby doprowadzić do niewyobrażalnej katastrofy. Dlatego tama od samego początku istnienia nie spiętrza wody. Tymczasem dotychczasowy jej właściciel – Śląski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Katowicach – cały czas ściemniał, że wszystko jest w porządku.

Tłumaczono, że zapora jest w dobrym stanie technicznym, a brak wody w zbiorniku wynika wyłącznie z chwilowych trudności. Prawda jest jednak zgoła inna. Potwierdza to nowy gospodarz wilkowickiej zapory – Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie. Sytuacja jest tak zła, że sprawdzane są już nawet plany na wypadek konieczności przeprowadzenia ewakuacji zabudowań położonych poniżej tamy!

TRZY FUNKCJE

Niewielką zaporę na potoku Wilkówka w Wilkowicach ukończono w 2013 roku. Wszyscy piali wtedy z zachwytu rozpływając się nad tym, jaka to wspaniała i potrzebna inwestycja. Podkreślano też, iż jest to pierwszy taki obiekt w okolicach Bielska-Białej, wybudowany po ponad 80 latach od oddania do użytku podobnej zapory w Dolinie Wapienicy.

Hydrotechniczny obiekt w Wilkowicach miał spełniać trzy funkcje. Po pierwsze, zbiornika retencyjnego, chroniącego położone niżej zabudowania przed falą powodziową (Wilkówka to co prawda niewielki potoczek, lecz w czasie gwałtownych opadów potrafi być groźna). Po drugie, rezerwuaru wody dla mieszkańców Wilkowic, a także zakładów przemysłowych działających w rozrastającej się szybko strefie ekonomicznej. Po trzecie, zbiornika przeciwpożarowego. Oczywiście trudno nie docenić także jego walorów krajobrazowych, choć liczący zaledwie 70 arów powierzchni zalew nigdy nie był przewidywany jako akwen rekreacyjny. Takie były plany, a co z nich wyszło?

ZBIORNIK WCIĄŻ PUSTY

Mimo upływu lat zbiornik wciąż jest pusty – nie licząc niewielkiej kałuży na dnie. Resztę porasta trawa. Co prawda zaraz po tym, jak ukończono prace budowlane, niecka o pojemności 30 tysięcy metrów sześciennych została napełniona po brzegi. Jednak po niespełna roku wodę spuszczono do zera. Wymagała tego – jak tłumaczono – procedura techniczna związana z koniecznością skontrolowania tego, jak konstrukcja zachowała się pod obciążeniem napierających na nią tysięcy ton wody. Ponownie już zbiornika nie napełniono, choć miało to nastąpić niebawem. Inwestor i zarazem ówczesny gospodarz obiektu ZMiUW w Katowicach wyjaśniał, że powodem tego stanu są problemy z wodą gruntową sączącą się z górskiego zbocza. – W trakcie eksploatacji zbiornika w 2015 roku zaobserwowano zjawiska, które mogły spowodować pogorszenie stanu technicznego korpusu zapory. Nie były to przecieki, lecz zawilgocenie skarpy odpowietrznej. Dlatego prowadzone są kolejne badania mające na celu poznanie przyczyn niepożądanych zjawisk – tłumaczono „Kronice” w 2016 roku podkreślając, że jeśli chodzi o samą zaporę to wszystko jest w porządku. ZMiUW w Katowicach powoływał się przy tym na opinię Ośrodka Technicznej Kontroli Zapór sprawującego nadzór nad tego typu obiektami. Ten – jak nam wtedy tłumaczono – nie stwierdził zagrożenia bezpieczeństwa, a jedynie zalecił utrzymywanie w zbiorniku minimalnego poziomu wody do czasu przeprowadzenia badań dotyczących powstawania zawilgoceń. Ekspertyzy wykluczyły bowiem – zapewniano – że to zapora przecieka, a jako winowajczynię wskazywano wodę gruntową, która spływa do tamy z górskiego zbocza, do którego konstrukcja jest zakotwiczona. Badania tego zjawiska były ponoć cały czas prowadzone, a ich celem miało być opracowanie metody, która uzdrowi sytuację. O ironio, wciskano przy tym kit, że zbiornik choć pusty, to jednak spełnia dwie z trzech funkcji, do których został stworzony, więc czepiać się nie ma o co. Tłumaczono bowiem, iż w razie czego tama może zatrzymać falę powodziową, a od biedy spełnia także rolę zbiornika przeciwpożarowego. Niewielka ilość wody, jaka zgromadzona jest na dnie zbiornika wystarczy przecież, aby napełnić samochody strażackie. Z kolei to, że nie spełnił on jeszcze roli rezerwuaru wody dla Wilkowic, do niedawna nie stanowiło większego problemu. Gdyby nawet gmina chciała, to i tak nie mogła pobierać z tego ujęcia wody. Wcześniej musiała bowiem wybudować nową stację jej uzdatniania. I to już nastąpiło. Stacja jest gotowa (obecnie obsługuje stare ujęcie na potoku Wilkówka) i nic – poza tym, że zbiornik jest pusty – nie stoi na przeszkodzie, aby mieszkańcy Wilkowic mogli czerpać wodę także z tego akwenu. Mieczysław Rączka wójt Wilkowic zapewnia, że na razie wody Wilkowicom nie brakuje, lecz prędzej czy później zbiornik będzie potrzebny. Gmina cały czas się rozwija, a co za tym idzie rośnie zapotrzebowanie na wodę. To oznacza, że w dalszej perspektywie ujęcie to będzie dla Wilkowic niezbędne. W Wilkowicach od dawna już spekulowano, że wzniesiona kosztem ponad 6 milionów złotych zapora jest felerna. Gospodarz obiektu – jak już wyjaśniliśmy – cały czas dementował te pogłoski, aż tu nagle gruchnęła szkokująca wieść.

SZOKUJĄCA OPINIA

– Zdaniem PGW Wody Polskie obiekt nie pełni żadnej z funkcji, do których był zaprojektowany. Mało tego, z uwagi na potwierdzone przez Ośrodek Technicznej Kontroli Zapór z siedzibą w Katowicach nieprawidłowości, od 2015 roku korpus zapory pozostaje w złym stanie technicznym, a obiekt w stanie zagrażającym bezpieczeństwu użytkowania, zwłaszcza w czasie ulewnych deszczy – przyznała wprost Linda Hofman, rzecznik prasowa Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie Regionalny Zarząd Gospodarki Wodnej w Gliwicach. Szydło wyszło z worka w styczniu tego roku, gdy PGW WP RZGW w Gliwicach przejęło od będącego obecnie w likwidacji ŚZMiUW w Katowicach wilkowicką zaporę (było to związane z reorganizacją sposobu zarządzania krajowymi zasobami wodnymi i powołaniem w tym celu do życia PGW WP).

– Od momentu formalnego przejęcia obiektu, a następnie sukcesywnej analizy przekazywanej dokumentacji Wody Polskie ujawniły szereg nieprawidłowości związanych z tą inwestycją – wyjaśnia Linda Hofman dodając, że przeprowadzone oceny stanu technicznego i stanu bezpieczeństwa ujawniły, iż od 2015 roku budowla nie może bezpiecznie piętrzyć wody, zaś zbiornik, wypełniając się samoczynnie w czasie intensywnych opadów atmosferycznych, może spowodować sytuację kryzysową! Z jej wyjaśnień wynika także, iż z uwagi na nieokreślone do dzisiaj skutki kilkuletniego oddziaływania „destruktywnych przepływów w korpusie zapory”, oraz na „nieustalone przyczyny ucieczek wody z czaszy zbiornika” sytuacja jest naprawdę poważna, a w grę wchodzi bezpieczeństwo okolicznych mieszkańców.

JEST SIĘ CZEGO BAĆ

Dlatego 15 czerwca miała miejsce w Wilkowicach wizja w terenie z udziałem między innymi specjalistów z Ośrodka Technicznej Kontroli Zapór, władz samorządowych, Państwowej Straży Pożarnej, Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach, podczas której służbom wojewody przedstawiono raport o stanie technicznym zbiornika. – W czasie spotkania przyjęto także warianty postępowania, dotyczące najbliższej jego przyszłości. Służby wojewody postulowały o niezwłoczne ułożenie przypory z worków z piaskiem, zabezpieczającej zaporę czołową zbiornika w czasie nawalnych lub długotrwałych opadów. Z kolei Wody Polskie, mając na względzie przede wszystkim bezpieczeństwo bezzwłocznie przystąpiły do pozyskania dokumentacji dla wykonania awaryjnego upustu bezpieczeństwa w przelewie wieżowym. Ponadto służby wojewody były zainteresowane skutecznością procedur związanych z ewentualnym wprowadzeniem planu ewakuacji ludzi i mienia na wypadek zagrożenia katastrofą obiektu hydrotechnicznego zbiornika wodnego „Wilkówka” – przyznaje wprost Linda Hofman, a to może oznaczać, że jest się czego bać! Rzecznik wyjaśnia również, iż Wody Polskie, mając na względzie zaistniałą sytuację i związane z nią kilkuletnie zaniedbania, zawiadomiły już prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa, polegającego na niedopełnieniu obowiązków przy budowie i użytkowaniu zbiornika. Oznacza to – co podkreśla obecny gospodarz obiektu – że ze względów bezpieczeństwa, które obecnie są dla niego bezwzględnym priorytetem, piętrzenie wody i użytkowanie zbiornika jest wykluczone. Przy czym – konkluzja może być taka – że trzeba się jednocześnie modlić, aby tama się nie rozpadła, gdyby przypadkiem w czasie powodzi w gwałtowny sposób zbiornik napełnił się wodą. Co dalej z wilkowicką zaporą? Tego się nie dowiedzieliśmy, lecz mając na względzie przytoczone powyżej fakty, można spekulować, że jednym racjonalnym rozwiązaniem problemu może się okazać zburzenie tej i ewentualnie wybudowanie w tym miejscu nowej tamy. A miało być tak pięknie…

 

google_news
3 komentarzy
najnowszy
najstarszy oceniany
Inline Feedbacks
View all comments
Czesław
Czesław
5 lat temu

Odpowiedzialni za ten stan zapory i stworzenie zagrożenia życia ludzkiego oraz zniszczenia zapory POWINNI BYĆ NATYCHMIAST ARESZTOWANI DO ODPOWIEDZIALNOŚCI KARNEJ !!!

Hanys
Hanys
5 lat temu

Przypomnicie mi kto wtedy rządził w Polsce, czy nie czasem koalicja PO-PSL? Jenak to co POwiedział sienkiewicz “Polska jest państwem teoretyczny,” znowu się POtwierdziło.

Seb
Seb
5 lat temu
Reply to  Hanys

Szczerze? Złodzieje znajdują się po każdej stronie!