Pięć zastępów straży pożarnej i pogotowie energetyczne wysłano po otrzymaniu zgłoszenia pożaru przyłącza energetycznego w budynku jednorodzinnym przy ul. Do Boru w Wilkowicach.
Zgłoszenie zdarzenia wpłynęło z WCPR o godz. 21.05. – Po dojeździe na miejsce zgłoszenie potwierdziło się, ale nie było już oznak pożaru. Lokator budynku ugasił przyłącze energetyczne wodą, czego nie powinien robić. Gdy ekipa pogotowia energetycznego odłączyła energię elektryczną od budynku, to nasze działania polegały na wykonaniu niezbędnych prac rozbiórkowych w celu sprawdzenia, czy nie ma ewentualnych zarzewi ognia. Okolice przyłącza energetycznego zostały sprawdzone kamera termowizyjną i przelane – powiedział nam kpt. Artur Muzyk z JRG1 w Bielsku-Białej. Budynek został sprawdzony pod kątem stężania tlenku węgla, zagrożenia nie stwierdzono.
– Za oknem zobaczyłem snop iskier. Wyłączyłem bezpieczniki w domu i zacząłem gasić pożar. Chlusnąłem wodą trzy razy – tłumaczył lokator budynku. – Nie każdy jest elektrykiem i wie, czego może używać do gaszenia pożaru, a czego nie, zwłaszcza jak działa w sytuacji stresowej. W takim przypadku niekoniecznie myśli się racjonalnie – dodał mężczyzna.
– Warto mieć w domu gaśnicę proszkową, która w przypadku pożaru, może się przydać. W tym przypadku na szczęście nikomu nic się nie stało, ale lokator tego budynku miał wiele szczęścia, gdyż absolutnie przyłącza energetycznego nie należy gasić wodą – podkreślał strażak z wieloletnim stażem. W akcji uczestniczyły trzy zastępy straży pożarnej z JRG1, dwa z OSP Wilkowice i pogotowie energetyczne.
Odłączył zasilanie i zgasił pożar skutecznie. Gasił tym co miał pod ręką. Teraz tylko musi poczekać aż osuszy się przyłącze, dokonać naprawy i będzie O.K.
Hluśniem i uśniem.
Chociaż przyznał się że jest głupek
Huluśnął i zgasił jest ok 😄