Wydarzenia Bielsko-Biała

Wrócić do zdrowia, mieć psy i konie… Lek dla Marzeny

Pani Marzena walczy o życie.

Można w zasadzie powiedzieć, że jest wybrańcem. Trafić bowiem do grona 200 osób na całym świecie, które dotknęła akurat ta choroba, to jak wygrać w totka. Tylko że tym przypadku oznacza to walkę o życie. Marzena Olma z Bielska-Białej ma jednak nadzieję na wyzdrowienie. Okazało się, że na jej raka jest lek.

– Lekarze początkowo mówili, że może to być błahostka. Po badaniach, które miałam wykonane w Beskidzkim Centrum Onkologii, okazało się, że sprawa jest znacznie poważniejsza – wspomina pani Marzena. – Gdy lekarz dotknął mojego ramienia i powiedział, że bardzo mu przykro, wiedziałam, że jest źle. Świat wtedy stanął dla mnie w miejscu – dodaje.

Usłyszała wtedy, że choruje na złośliwy nowotwór tkanek miękkich – mięsiak pęcherzykowy z przerzutami do płuc, kości i głowy. Bardzo rzadki, tak bardzo, że leczą go tylko w jednym ośrodku na terenie kraju. Lekarze z Bielska-Białej zorganizowali przejazd do szpitala w Warszawie, gdzie rozpoczęła leczenie.

– Miałam wtedy 24 lata i mnóstwo marzeń. Kocham jeździectwo, a musiałam wtedy sprzedać konia. Lubię podróżować, a nagle mój świat zmniejszył się do trasy Bielsko-Biała – Warszawa – mówi ze smutkiem.

Leczenie przyniosło efekty. Doustna chemioterapia powstrzymała tymczasowo rozwój choroby. Jednak pół roku temu stan bielszczanki zaczął się pogarszać. Lek przestał działać. Jedynym ratunkiem pozostało leczenie immunologiczne, którego koszt znacznie przekracza jej możliwości finansowe. Aby terapia była skuteczna – musi wziąć 18 wlewów w odstępie 3 tygodni. Każdy kosztuje 10 800 zł. Jest możliwość refundacji leku, ale za każdym razem należy pisać prośbę do Narodowego Funduszu Zdrowia. Jedna zgoda oznacza pokrycie kosztów czterech seansów. Czas zaś upływa, a nie można przerywać kuracji, a jeśli się tak stanie, jak to miało miejsce w lutym, to należy na nowo rozpocząć procedurę.

– Tutaj potrzebna jest regularność, a ministerstwo ma swoje procedury, których trzeba się trzymać. Dlatego zdecydowałam się prosić o wsparcie. Tak bardzo chcę żyć. Dla moich bliskich, którzy mnie wspierają i podtrzymują na duchu. Wciąż powtarzają, że jestem silna i na pewno wygram z rakiem. Nie chcę ich zawieść. Dzięki ich wsparciu uzbierałam środki na dwa kolejne wlewy, ale na myśl o uciekającym czasie drżę ze strachu, bo wiem, że sama nie dam już sobie rady – apeluje do ludzi dobrej woli.

W jaki sposób można pomóc? Fundacja Onkologiczna Nadzieja, której jest podopieczną, złożyła wszystkie niezbędne dokumenty medyczne oraz kosztorys leczenia i rozpoczęła zbiórkę za pośrednictwem portalu Siepomaga.pl. Każdy może wpłacić przysłowiową złotówkę i pomóc tym samym Marzenie w powrocie do zdrowia. Wystarczy wejść tutaj.

– Jestem w stanie znieść cierpienie, aby tylko powrócić do dawnych sił. W przyszłości chciałabym zajmować się końmi, które miały zostać wywiezione do rzezi. Tak być znów zdrową, mieć psy, konie, wciągnąć powietrze do płuc z całych swoich sił i oddychać pełnią życia – marzy nasza rozmówczyni.

google_news