Oczy całego świata zwrócone były na Oświęcim. W mieście nad Sołą obchodzono 75. rocznicę wyzwolenia utworzonego w nim przez niemieckiego okupanta obozu koncentracyjnego i zagłady Auschwitz-Birkenau.
Zgodnie z zapowiedziami dyrektora dzisiejszego Państwowego Muzeum Auschwitz tymi, których słuchano nie było koronowane głowy, prezydenci i premierzy, ministrowie i dyplomaci. Tymi, którym oddano głos to byli więźniowie obozu oraz osoby, które przeżyły holokaust.
Gości powitał Prezydent RP Andrzej Duda, który objął obchody rocznicowe swoim honorowym patronatem. – Strażnikiem pamięci Auschwitz jest każdy z Państwa, ocalonych z obozu, z piekła nienawiści i przemocy. Jesteście Państwo najważniejszymi uczestnikami dzisiejszej uroczystości. Bycie strażnikiem pamięci o Auschwitz nie obejmuje tylko pamięci o samej zbrodni, ale i refleksję o jej źródłach, tkwiących w ludziach, w narodach, w ideologiach i w polityce państw. To pamięć o totalitaryzmach, o ksenofobii, o antysemityzmie leżących u fundamentów XX-wiecznej katastrofy naszej cywilizacji. Strażnikami tej tragicznej pamięci w szczególny sposób są Polacy, bo to wobec okupowanej Polski dwa totalitaryzmy zaczęły realizować ludobójczy plan w tym samym czasie – powitał tych, którzy przeżyli piekło na ziemi.
Najważniejsze słowa w dniu rocznicy wygłosili byli więźniowie obozu: Batszewa Dagan, Elza Baker, Marian Turski oraz Stanisław Zalewski. Batszewa Dagan, urodziła się w 1925 roku w Łodzi jako Izabella Rubinstein. – Stoję tutaj i nie wiem, czy to jest prawda, czy sen, że jestem z wami 75 lat po mojej wielkiej eskapadzie cierpienia w tym miejscu. Byłam Schutzhaeftling nr 45554 – mówiła była więźniarka, wspominając swoją pracę w obozowych magazynach, gdzie sortowano mienie pomordowanych. – Trzymałam w rękach węgierskie ubrania. Na początku płakałam, a potem musiałam się przyzwyczaić, że to ma być moja robota. Na tych wielkich górach ubrań całego świata znalazłam fotografię moich nauczycieli z Łodzi – wspominała.
– Chciałabym podziękować Polakom za zachowanie tego miejsca oraz za przekształcenie go w słynne na całym świecie miejsce pamięci i muzeum, jakim jest dziś W Auschwitz doświadczyłam masowego ludobójstwa. Przed takimi elementami zbrodniczej infrastruktury, jak komory gazowe czy krematoria usytuowane w niewielkiej odległości od utrzymywanego pod napięciem obozowego ogrodzenia, stały długie kolejki więźniów. Słyszeliśmy rozdzierające krzyki. Nie przestrzegano zakazu opuszczania zamkniętych na klucz baraków. Widzieliśmy przepastny teren, a na nim otwarty ogień. Ja, ośmioletnia dziewczynka, słyszałam, jak dorośli rozmawiali, że musiał się im skończyć gaz, skoro palili ludzi żywcem. Ci, którzy zostali zamordowani oraz ci, którzy przeżyli, nigdy nie mogą popaść w zapomnienie – powiedziała Elza Baker.
Marian Turski, którego do Auschwitz przywieziono z getta Litzmannstadt, zwrócił się we wstępie do pokolenia swojej córki i wnuków. – Kiedy dzisiaj spotykam się z młodymi, zdaję sobie sprawę z tego, że po 70, po 75 latach wydaje się ich troszeczkę nużyć, są troszeczkę znużeni tym tematem. Wojna, Holokaust, ludobójstwo… I ja ich rozumiem. Dlatego obiecuję Wam, młodzi, że nie będę opowiadał Wam o moich cierpieniach, nie będę opowiadał Wam o moich przeżyciach, o moich dwóch marszach śmierci, o tym, jak kończyłem wojnę ważąc 32 kg na skraju życia, wyczerpania. Nie będę opowiadał o tym, co jest najgorsze: o tragedii pożegnania, o tragedii rozstania z najbliższymi, kiedy widzisz po selekcji, przeczuwasz, co ich czeka. Nie, nie będę o tym mówił – przemawiał. – Nie bądźcie obojętnie, kiedy jakakolwiek mniejszość jest dyskryminowana, bo demokracja na tym polega, że prawa mniejszości muszą być chronione jednocześnie. Bądźcie wierni przykazaniu. 11 przykazanie: nie bądź obojętny. Bo jeżeli nie, to się nawet nie obejrzycie, jak na was, na waszych potomków, jakieś Auschwitz nagle spadnie z nieba – podkreślił Marian Turski.
Stanisław Zalewski z Warszawy opowiedział o swoich doświadczeniach z Auschwitz: – Pamiętam wożenie żyjących nagich kobiet samochodami ciężarowymi z baraku do komory gazowej. Ich krzyki słyszę w mojej podświadomości, kiedy wracam myślami do tych wydarzeń. Pamiętam idących bez oznak niepokoju i obawy dobrze ubranych ludzi noszących opaski z gwiazdą Dawida. Bardzo dużą grupę tych ludzi prowadził tylko jeden żołnierz formacji SS. Prowadził ich w kierunku krematorium. Ale o tym wiedziałem tylko ja i kilku stojących obok mnie więźniów. Byłem „obiektem” okresowych selekcji więźniów z mojego baraku po powrocie z pracy. Po wydaniu wieczornej racji żywnościowej wyznaczonych więźniów odprowadzano do krematorium. Obecnie w wielu regionach świata ludzie opanowani fanatyzmem dominacji politycznej, rasowej czy religijnej, a nawet osobistej dopuszczają się zbrojnych aktów przemocy dla osiągnięcia własnych celów. Te akty przemocy pochłaniają tysiące ludzkich istnień i to nadaje im znamiona ludobójstwa. Czyżby historia zatoczyła koło? Koło napędzane przez ludzi bez poszanowania godności drugiego człowieka – powiedział.
Wszystkim zebranym za ich obecność w tym szczególnym dniu dziękował dyrektor Miejsca Pamięci Auschwitz dr Piotr M.A. Cywiński, który w swoim wystąpieniu zawarł także swoje rocznicowe przesłanie. – Świat miał przecież wyglądać inaczej. Organizacja Narodów Zjednoczonych miała być gwarantem pokoju. Zbrodnie przeciwko ludzkości miały być ścigane bez końca. Współpraca i współzależność międzynarodowa miały oddalać konflikty. Ekumenizm miał zbliżać ludzi wiary. Tymczasem dziś, z każdej niemalże strony widać odradzanie się dawnych upiorów. Nasilają się antysemityzm, rasizm, ksenofobia. W mroku odradzającego się populizmu i demagogii wzmacniają się ideologie pogardy i nienawiści A my stajemy się coraz bardziej obojętni. Zamknięci w sobie. Apatyczni. Bierni. Nie widzimy i nie chcemy widzieć. Nie mówimy i nie chcemy mówić. Większość milczała, gdy tonęli Syryjczycy, w ciszy odwróciliśmy się od Kongijczyków, nie wydusiliśmy z siebie niemalże słowa, gdy dwa lata temu mordowano Rohindża, ciszą dziś okrywamy tragiczny los Ujgurów – powiedział.