Wszystkie strony złożyły już apelację od wyroku w sprawie katastrofy w Szczyrku, która zabrała życie ośmiorgu członkom jednej rodziny. Prokuratura domaga się wyższych kar więzienia, a obrońcy oskarżonych – uniewinnienia.
4 grudnia 2019 roku o 18.27 dom przy ulicy Leszczynowej w Szczyrku w jednej chwili zamienił się w gruzowisko, pod którym zginęło czworo dorosłych i czworo dzieci – niemal cała trzypokoleniowa rodzina. Siedem minut wcześniej gazociąg przewiercili Marcin S. i Józef D. – pracownicy bielskiej firmy Aqua System, specjalizującej się w przewiertach podziemnych i wykonujący to zlecenie na rzecz firmy Elmaro z Godziszki, której właścicielem jest Roman D. Prace miały na celu doprowadzenie podziemnego kabla energetycznego do nowo budowanych budynków firmy AK Inwestycje przy ulicy Myśliwskiej. Prokuratura wytknęła, że inwestycja była prowadzona metodą przewiertu podziemnego, przy użyciu wiertnicy, a zatem niezgodnie m.in. z decyzją starosty bielskiego, projektem budowlano-wykonawczym i decyzjami burmistrza Szczyrku, które nakazywały prowadzenie tego rodzaju inwestycji metodą wykopu otwartego.
Nieprawomocny wyrok w tej sprawie zapadł 10 maja w Sądzie Okręgowym w Bielsku-Białej. Odczytał go Paweł Kudelski, przewodniczący składu sędziowskiego. Żaden z sześciorga oskarżonych nie okazał skruchy. Wszyscy bowiem wnosili o uniewinnienie, a podczas trwającego niemal trzy lata procesu przerzucali się odpowiedzialnością i wskazywali palcem te instytucje, które w całym procesie inwestycyjnym miały pośredni udział.
Roman D., którego firma zleciła przewiert, usłyszał najsurowszy wyrok – 6 lat pozbawienia wolności. – Nie mając zamiaru popełnienia czynu zabronionego, jednak mogąc przewidzieć możliwość jego popełnienia, nie zachował ostrożności i sprowadził zdarzenie zagrażającego życiu i zdrowiu wielu osób oraz mieniu w wielkich rozmiarach – czytał przewodniczący. To samo usłyszeli pracownicy Aqua System, czyli operator wiertnicy Marcin S. i jego pomocnik Józef D. Pierwszego skazano na cztery, a drugiego na trzy lata więzienia. Z kolei Jakub K., Ewa K., Marcin K., którzy – w ramach działalności firmy Góral-Gaz z Międzybrodzia Bialskiego – odpowiadali za położenie gazociągu w październiku 2019 roku, usłyszeli wyroki czterech lat i dwóch miesięcy więzienia. Mieli nieumyślnie i pośrednio przyczynić się do katastrofy.
Przypomnijmy, że prokuratura domagała się 10 lat więzienia dla Romana D., 8 dla Marcina S., 6 dla Józefa D. oraz od 5 lat i 2 miesięcy do 5,5 roku dla Jakuba K., Ewy K. i Marcina K. Wyrok nie spełniał więc jej oczekiwań. – Wszyscy oskarżeni zostali uznani za winnych. Natomiast sąd dokonał modyfikacji opisu i kwalifikacji czynu. Wnioskowane kary były zdecydowanie wyższe i nie jesteśmy usatysfakcjonowani – komentowała Lucyna Stebelska, prokurator Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej tuż po ogłoszeniu wyroku w pierwszej instancji.
W ślad za tym, po zapoznaniu się z pisemnym uzasadnieniem wyroku, poszła apelacja prokuratury. – Sąd, tak samo jak my, nie miał wątpliwości co do winy wszystkich oskarżonych. Jednak kary orzeczone w stosunku do oskarżonych nie realizują wniosków prokuratury. Apelację złożyliśmy w więc zakresie orzeczenia o wysokości kar, których nie możemy zaakceptować – mówi prokurator Paweł Nikiel, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Bielsku-Białej.
W dniu ogłoszenia wyroku obrońcy oskarżonych mniej lub bardziej zdecydowanie zapowiadali apelację. Adwokat Marek Krupski, broniący Marcina S., zwrócił uwagę na to, że – wbrew żądaniom prokuratora – sąd nie uznał przestępstw za spowodowane umyślnie. – Jednak, przy naszych wnioskach o uniewinnienie, nie można uznać wyroku za korzystny. Nie ukrywam, że ustne motywy, które sąd wygłosił, nie przekonały mnie do tego, że takiego uniewinnienia nie powinno być. Mój klient jest niewinny, bo nie mógł wiedzieć, że jego działania doprowadzą do przerwania gazociągu. Bo sąd nie wspomniał o tym, że fakt zagazowania tego rurociągu nie był odnotowany na mapach – mówił adwokat Marcina S. – Z tym wyrokiem nie możemy się zgodzić i z całą pewnością ten wyrok będzie musiał zostać zaskarżony – zapowiadał w maju Andrzej Herman, adwokat Romana D.
Andrzej Herman potwierdził teraz wniesienie apelacji. Została złożona 31 października, a 4 listopada została przyjęta przez Sąd Okręgowy. Jak pozostałe, trafi teraz do Sądu Apelacyjnego w Katowicach. – Chcę i muszę być konsekwentny. Wprawdzie sąd zmienił zamiar z umyślnego na nieumyślny, jednak – moim zdaniem – mojemu klientowi nie można przypisać winy nawet w zakresie nieumyślności. Stąd wnoszę o jego uniewinnienie – informuje Andrzej Herman.
– Sąd nie zamiecie tego pod dywan! Żadnych tych wątków sąd nie zostawi. Uzasadnienie będzie bardzo obszerne i te rzeczy się pojawią, bo muszą się pojawić – mówił zdecydowanie, podczas ogłaszania wyroku, przewodniczący składu sędziowskiego i zapowiedział zwrócenie się do organów kontrolnych, w tym do Najwyższej Izby Kontroli. Wyjaśnił, że wszelkie wykryte niejako przy okazji nieprawidłowości nie mogły być teraz przez sąd rozliczone, bowiem nie zawierały się w akcie oskarżenia. Przypomnijmy, że podczas ustnego uzasadnienia sędzia wskazywał palcem szereg firm i instytucji, w tym szczyrkowski ratusz, firmę z Międzybrodzia i Polską Spółkę Gazownictwa, o czym pisaliśmy po finale procesu. Obszerne, prawie 200-stronicowe uzasadnienie, także zawiera te wątki.
Ten ostatni aspekt jest istotny dla obrony. – Uzasadnienie zawiera treści dotyczące nie tylko mojego klienta i pozostałych oskarżonych, ale jest też obrazem tego, co sędzia mówił publicznie o rażących nieprawidłowościach w działaniu instytucji publicznych, dostawców mediów, pracowników administracyjnych itd. W tym zakresie sędzia szczegółowo przelał to na papier. To istotne, bo nie zawsze ten element sygnalizacyjny pojawia się w orzeczeniach karnych. Pod tym względem uzasadnienie jest więc nieszablonowe. Jednak sąd w uzasadnieniu nie może iść dalej. Może zwrócić się za to inną drogą do odpowiednich instytucji, by – wedle swoich kompetencji – zajęły się zauważonymi nieprawidłowościami. Jednak już samo uzasadnienie powinno wywołać teraz reakcję prokuratury. Stanowi o tym wprost artykuł 19. Kodeksu postępowania karnego. Obrona od początku mówiła, że ława oskarżonych jest zbyt krótka – mówi Andrzej Herman.
Wedle bielskiej prokuratury, grono osób na ławie oskarżonych jest jednak kompletne. Jeśli nawet przedstawiciele jakichś wymienionych przez sędziego instytucji usłyszą kiedyś zarzuty, będą one dotyczyć już innej sprawy. Do tego mogłoby ewentualnie dojść po apelacji, ale dziś to wróżenie z fusów i nie ma informacji, by śledczy mieli badać inne wątki.
Można spodziewać się, że do końca roku Sąd Apelacyjny w Katowicach nada bieg sprawie. Termin pierwszej rozprawy mógłby wtedy zostać wyznaczony w pierwszym kwartale przyszłego roku. Nie wiadomo, czy postępowanie zakończy się już w pierwszym terminie. Obrońcy mogą składać wnioski dowodowe, a sąd może chcieć uzupełniać postępowanie dowodowe. Niewykluczone więc, że proces w drugiej instancji może potrwać w sumie około roku.