W Kętach zatrzymano 27-letniego mieszkańca powiatu bielskiego, który przez internet miał przesyłać pornograficzne treści 11-letniej dziewczynce i nakłaniać ją do spotkania. Żadnej dziewczynki jednak nie było, bo mieliśmy do czynienia z prowokacją tzw. łowców pedofilów, którzy dokonali obywatelskiego ujęcia mężczyzny (prawdopodobnie niepełnosprawnego) i zrobili z tego show, prowadząc w sieci transmisję na żywo. To kolejny przykład, gdy działalność łowców z jednej strony może budzić uznanie, a – z drugiej – wywołuje ogromne kontrowersje.
12 sierpnia rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Oświęcimiu poinformowała o zatrzymaniu 27-latka. – Mieszkaniec powiatu bielskiego za pośrednictwem popularnego komunikatora internetowego przesyłał treści pornograficzne, jak sądził, 11-letniej dziewczynce, a także usiłował nakłonić ją do spotkania. W tej sprawie na ślad sprawcy trafiła grupa osób zajmujących się wyszukiwaniem pedofili w internecie – wyjaśnia Małgorzata Jurecka z KPP.
Rzecz się działa w piątek, 9 sierpnia. Po południu dyżurny Komisariatu Policji w Kętach otrzymał zgłoszenie od przedstawicieli grupy osób zajmujących się wyszukiwaniem pedofili w internecie. – Policjanci natychmiast pojechali w rejon ulicy Kościuszki w Kętach, gdzie doszło do obywatelskiego ujęcia sprawcy. Na miejscu funkcjonariusze zastali trzech zgłaszających. Wskazali oni mężczyznę, którego zlokalizowali jako podejrzanego. Po ustaleniu okoliczności sprawy funkcjonariusze zatrzymali 27-latka. Mężczyzna trafił do kęckiego komisariatu. W związku z podejrzeniem popełnienia przestępstwa policjanci przeszukali jego mieszkanie, w którym zabezpieczyli sprzęt komputerowy, dyski oraz płyty CD. Przedmioty te zostaną poddane ekspertyzie przez biegłych – informuje oficer prasowy oświęcimskiej komendy.
Policjanci ustalili, że podejrzewany od około roku za pośrednictwem popularnego komunikatora internetowego prowadził korespondencję z internautką podającą się 11-latkę. – Pomimo tego, że internautka kilkukrotnie informowała mężczyznę, że ma 11 lat, jego propozycje nie ustawały. Ponadto mężczyzna miał przesyłać swoje nagie zdjęcia. Kiedy, jak mu się wydawało, zdobył zaufanie dziewczynki, podjął próbę namówienia jej na spotkanie, do którego miało dojść w Kętach – wyjaśnia policja.
Funkcjonariusze przypominają, że sprawcy, który za pośrednictwem systemu teleinformatycznego lub sieci telekomunikacyjnej osobie małoletniej poniżej lat 15 składa propozycję nawiązania kontaktu w celach seksualnych, grozi kara do dwóch lat pozbawienia wolności. Taka sama kara grozi za prezentowanie treści pornograficznych osobie małoletniej poniżej 15. roku życia. – W tym przypadku sprawca korespondował z osobą dorosłą podającą się za małoletnią – zaznacza rzecznik KPP. Policjanci apelują mimo to do rodziców o czujność oraz uświadamianie dzieci i młodzieży o zagrożeniach czyhających w internecie. – Należy ze swoim dzieckiem rozmawiać na temat zagrożeń, z jakimi może zetknąć się w internecie, należy sprawdzić, z jakich stron internetowych korzysta, a także z kim prowadzi korespondencję, jakie treści otrzymuje i jakie przesyła – radzi Małgorzata Jurecka.
Grupa tzw. łowców pedofilów, która dokonała obywatelskiego ujęcia 27-latka, zrobiła z tego show w internecie, transmitując na żywo i zatrzymanie, i swoiste przesłuchanie mężczyzny. Zanim w ogóle policja dojechała na miejsce, „relację live” obejrzały tysiące osób. W tym przypadku jednak nie pokazano twarzy podejrzanego, co niektórzy łowcy nagminnie robili. Jednak aktywiści przyznali podczas relacji, że zależy im na tym, by o sprawkach mężczyzny było głośno w jego okolicy. Chcą, by mieszkańcy wiedzieli, że dzieci powinny trzymać się od niego z daleka. Dlatego podano też jego imię i pierwszą literę nazwiska.
Członkowie antypedofilskiej grupy tłumaczą, że te środki są usprawiedliwone wyjątkowo obrzydliwym sposobem działania mieszkańca powiatu bielskiego. „Pisał za pomocą aplikacji Messenger z 10-letnią dziewczynką od 18 października 2023 do 9 lipca 2024 roku. W trakcie korespondencji wielokrotnie prosił dziewczynkę o nagie zdjęcia lub pokazanie się nago przed kamerką. Kilkukrotnie prosił dziecko o „głosówki” lub nagranie filmików jak dziewczynka oddaje mocz. Kiedy jego prośby nie były wykonywane przez dziewczynkę, nieraz groził jej, że „w takim razie idzie się pociąć”, a następnie wysyłał jej obrazki z nożem. Bardzo dużo wysyłał zdjęć swojego penisa, a nawet nagie zdjęcia swojej byłej dziewczyny” – piszą łowcy na Facebooku.
Gdy łowcy „przesłuchiwali” 27-latka, ten – po ich pytaniach – przyznał, że jest osobą niepełnosprawną w stopniu umiarkowanym. „Nie jestem może tak zdolny jak wszyscy” – powiedział, dodając, że od małego jeździ od szpitala do szpitala. I że bawi się klockami i innymi zabawkami. Wyglądał na niezadbanego, mówił wolno. Łowcy ironizowali, że wygląda całkiem zdrowo i radzi sobie, skoro potrafi „w jednej ręce trzymać <<kiełbasę>>, a drugą strzelać fotki”.
Działania łowców pedofilów i przeprowadzanie przez nich publicznego linczu to od lat przedmiot debat, skarg i kontrowersji. Odnotowano przypadki, gdy zatrzymani, których wizerunek opublikowano w sieci, popełniali samobójstwa.
Po licznych skargach, swego czasu interweniował Rzecznik Praw Obywatelskich. Jego wątpliwości budziło m.in. niezgodne z prawem transmitowanie na żywo akcji z zatrzymań i ujawnianie wizerunku. Tak jak same akcje zatrzymywania, bowiem nie przyłapywano nikogo na gorącym uczynku, a podejrzewany miał się dopuszczać tylko tzw. sprawstwa nieudolnego. Rzecznik pytał też komendanta głównego policji o to, czy funkcjonariusze współpracują z łowcami i na jakiej podstawie oraz czy są uwrażliwiani na to, że nagrywanie i upowszechnianie wizerunku podejrzewanych może być niezgodne z prawem. Prowadzono też jedno śledztwo dotyczące rzekomej a budzącej wątpliwości współpracy jednej z komend z łowcami, ale nie doszukano się żadnych nieprawidłowości.
Przytoczone wyżej tzw. nieudolne usiłowanie polega na tym, że sprawca nie wie, że dokonanie przez niego nielegalnego czynu jest niemożliwe, bowiem żadna małoletnia nie istnieje, gdyż rozmawiał z prowokatorem. Były przypadki, że sądy nie godziły się na tymczasowe aresztowanie podejrzanych i stosowały środki wolnościowe.
Niektórzy łowcy pedofilów, często poprzebierani na wzór antyterrorystów, sami mają sporo za uszami. Przypomnijmy sprawę zatrzymania przez śląską policję mężczyzny, który działał jako łowca. A sam namawiał małoletnich do obcowania płciowego, w swoim mieszkaniu mając na dodatek pornografię dziecięcą. Media co jakiś czas obiegają informację o tym, że członek którejś z grup okazał się przestępcą lub też o konfliktach pomiędzy poszczególnymi grupami łowców. „Niebezpiecznik” opisał historię mężczyzny, którego wyciągnięto z pociągu na odludziu i „zatrzymano”. Przez przypadek. Łowcy pomylili osoby. Dziennikarze opisują też kulisy prowokacji, gdy łowca sam miał przesyłać pornograficzne zdjęcia, aby uwiarygodnić się w oczach domniemanego pedofila. Jeden z najsłynniejszych łowców w Polsce, którego działania opisywaliśmy, został skazany za niezgodne z prawem publiczne oskarżenie niewinnej osoby o pedofilię i ujawnienie jej wizerunku.
Ci, którzy mają uwagi co do niezgodnego z prawem zachowania łowców pedofilów, od razu narażają się na ostre zarzuty, że bronią pedofilów. Łowcy mają za sobą rzeszę aprobujących ich działania osób, wręcz fanów, którzy popierają walkę z wszelkimi przejawami pedofilii. Wszelkimi środkami. Nie żałują sprawców czy domniemanych sprawców, tylko wskazują na potrzebę ochrony dzieci i na to, że łowcy wyręczają policjantów i wyłapują niebezpiecznych typów, którzy mogą kogoś skrzywdzić.
Co do zasady jednak, to państwo ma środki i uprawnienia, aby karać i ewentualnie piętnować pedofilów. Prawnicy wskazują, że łapanie przestępców to zadanie służb, a nie cywilów, a ich karanie – sądów. I że wyłapywanie przestępców, nawet odpowiedzialnych za tak ohydne i zbrodnicze zachowania, ma być domeną państwa i nie może się odbywać z naruszaniem prawa. Upublicznienie wizerunku zatrzymywanych i przesłuchiwanych osób to jaskrawe działanie wbrew zasadzie domniemania niewinności. Łowcy dopuszczają się prowokacji, a działają zupełnie poza kontrolą systemu. Już nawet ochroniarze czy detektywi muszą mieć odpowiednie licencje. Łowcy mają za to licencję na publiczny poklask, pieniądze od fanów i gigantyczną ilość odsłon swoich materiałów w internecie.