Sąd apelacyjny wydał prawomocny wyrok w sprawie tragicznego wypadku, do którego doszło na basenie w Andrychowie w 2010 roku. Mężczyzna, który po skoku do wody został sparaliżowany, ma otrzymać odszkodowanie i dożywotnią rentę.
W lipcu 2010 roku na odkrytym basenie kąpielowym w Andrychowie doszło do makabrycznego wypadku. 22-letni wtedy mieszkaniec Piotrowic skoczył do wody ze słupka startowego i uderzył głową o dno basenu. Doszło do przerwania rdzenia kręgowego i całkowitego paraliżu od obręczy barkowej w dół. Młody mężczyzna był obiecującym piłkarzem Unii Oświęcim…
Kilka miesięcy trwały zmagania o to, by mógł samodzielnie oddychać, jeść i poruszać rękami. Od tamtej pory jeździ na wózku inwalidzkim. Nie poddał się, zaczął jeździć na rowerze trójkołowym z napędem ręcznym. Startował w mistrzostwach Polski w parakolarstwie, potem został trenerem.
Przez lata toczyła się sprawa w sądzie. W czerwcu zapadł prawomocny wyrok sądu apelacyjnego. Zakład Gospodarki Komunalnej w Andrychowie, który jest administratorem basenu, ma wypłacić poszkodowanemu jednorazowe odszkodowanie w wysokości około 600 tys. zł, a także dożywotnią rentę w kwocie 5,6 tys. złotych miesięcznie.
Dla ZGK to ogromne obciążenie finansowe. Spółka od lat zmaga się z problemami związanymi z utrzymaniem basenu, który jest nierentowny i przynosi straty. Straty dotychczas były pokrywane z zysków generowanych przez inne działalności spółki – przede wszystkim gospodarkę odpadami, utrzymanie zieleni i prace budowlane. Spółka co roku płaci gminie za basen blisko ćwierć miliona złotych podatku od nieruchomości. Roczny koszt utrzymania basenu to od 1,5 do niemal 2 mln zł. Wpływy ze sprzedaży biletów pokrywają tylko połowę z tego.
– Gdybyśmy przełożyli te pieniądze na śmieciarki, koparki to można sobie wyobrazić, ile tego sprzętu można byłoby kupić. Od początku działalności basenu wydaliśmy około 18 mln zł. To są ogromne pieniądze dla takiej spółki komunalnej – przyznaje w rozmowie z KRONIKĄ Szymon Smreczyński, który prezesem ZGK został ledwie kilka miesięcy temu. Konieczność wypłaty 600 tys. zł odszkodowania za wypadek sprzed 15 lat to dla ZGK ogromny cios.
– Nie ukrywam, że stawia nas to w bardzo trudnej sytuacji. To są niemałe pieniądze w zakładzie, który ma problemy finansowe. Utrzymanie basenu generuje poważne straty, co powoduje, że brakuje środków na inwestycje, modernizacje, a także na szkolenia i podnoszenie kwalifikacji wśród kadry – mówi prezes Smreczyński. – Prowadzimy rozmowy z pełnomocnikami poszkodowanego, by rozłożyć wypłatę odszkodowania na raty. Liczymy też na wsparcie ze strony Gminy Andrychów, bo sytuacja finansowa spółki po tym wyroku będzie bardzo trudna.
Pojawiło się realne ryzyko utraty płynności finansowej, a nawet upadłości ZGK. Jak mówi nam prezes Smreczyński, tego typu obiekty w gminach są zwykle prowadzone w postaci jednostek budżetowych. To powoduje, że deficyt przychodów może być pokrywany bezpośrednio z budżetu gminy. – Chcielibyśmy, żeby gmina wzięła większą odpowiedzialność za obiekt, który budowany był przecież wspólnymi staraniami. Nie każda gmina może się pochwalić takim obiektem. Służy wszystkim mieszkańcom i cieszy się ich zainteresowaniem. Patrząc tylko na względy finansowe, najlepiej byłoby basen zamknąć. Na pewno nie zostanie zamknięty w tym sezonie, bo ponieśliśmy już koszty związane z jego przygotowaniem. Koszty społeczne też jednak trzeba rozważyć. Basen poszerza ofertę spędzania wolnego czasu w Andrychowie. Wkrótce niestety też będzie wymagał modernizacji i potrzebne będą na to środki – mówi Smreczyński.
Władze ZGK i Gminy Andrychów stoją więc teraz przed bardzo trudnymi decyzjami. – Czekamy na uzasadnienie wyroku, nie chcę z nim dyskutować. Jest to opinia sądu apelacyjnego poprzedzona z pewnością dogłębnymi analizami. Większość pracowników już nawet nie pamięta, jak to dokładnie wtedy się wydarzyło. Nieckę musiał projektować odpowiedni projektant, ale skoro młody człowiek skoczył ze słupka i złamał kręgosłup, to znaczy, że najwidoczniej nie była odpowiednia. Słupki zdemontowano i nie można już w ten sposób skakać – tłumaczy prezes spółki. Przy okazji apeluje do użytkowników basenu, aby przestrzegali wskazówek ratowników oraz stosowali się do regulaminu.