Dobiega końca rozpoczęta wczoraj (22 kwietnia) akcja kajakowego sprzątania Skawy i Wisły w powiecie wadowickim. Uczestnicy jak zwykle dopisali. Nie zniechęciła ich niska temperatura powietrza, ani nawet deszcz, który przestał padać dopiero przed samym końcem wczorajszych wodnych porządków.
Akcja organizowana jest już od sześciu lat przez Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Tomickiej, wspierane przez wadowicką wypożyczalnię sprzętu kajakowego, lokalne samorządy i organizacje pozarządowe. W czasie pierwszych czterech edycji uczestnicy sprzątali wyłącznie odcinki Skawy, a w ubiegłym roku po raz pierwszy wyruszyli też z nurtem Wisły. Kajakarze zbierają nie tylko śmieci znajdujące się w wodzie i zaczepione na zwieszających się nad nią krzewach, ale również te zalegające na brzegach. Wczorajsza część akcji objęła odcinek Skawy od wadowickiej Wenecji do boiska piłkarskiego w Woźnikach. W Witanowicach do sprzątających dołączyły „siły lądowe” – druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej w Tomicach oraz członkowie witanowickiego Stowarzyszenia Blisko Skawy, którzy oczyszczali z odpadów ścieżki i zarośla nad rzeką.
Dziś (23 kwietnia) kajakarze wystartowali w Spytkowicach i sprzątali Wisłę oraz kanał Łączany-Skawina, by na zakończenie zebrać się przy starej poczcie w Brzeźnicy, gdzie zostanie odsłonięty tak zwany znak wodny, wyznaczający odległość do źródeł rzeki oraz do Bałtyku. To nagroda, którą Stowarzyszenie Przyjaciół Ziemi Tomickiej zdobyło za ubiegłoroczną akcję sprzątania w konkursie „Zaadoptuj rzekę”, organizowanym przez Klub Gaja. Od wczoraj podobna tablica stoi również w Woźnikach, na brzegu Skawy.
– W tym roku znaleźliśmy dużo mniej śmieci niż w poprzednich latach. Zawsze było tak, że gdy dopływaliśmy do Witanowic, mieliśmy dość odpadów, by zapełnić ciężarówkę. Tym razem nie napotkaliśmy telewizorów, części samochodowych i ciągnikowych. Dominowały opakowania po napojach, kosmetykach i żywności, było też kilka opon – mówi wadowiczanin Jan Białowąs, który w sprzątaniu Skawy bierze udział co roku, od pierwszej edycji akcji. Zresztą większość uczestników to nie nowicjusze. Nawet najmłodszy z nich, sześcioletni Bartosz Fryc ze Spytkowic, już po raz trzeci uczestniczył w wodnych porządkach. Łatwo policzyć, ze zaczynał jako trzylatek! Oczywiście nie sam, lecz pod opieką taty. – Dzięki tym akcjom stał się bardzo wrażliwy na piękno przyrody i czuje potrzebę dbania o środowisko. Nawet gdy płyniemy gdzieś stricte rekreacyjne, to chce zbierać wszystkie śmieci, które zobaczymy – śmieje się tata Bartka, Janusz Fryc.
Autorką fotoreportażu jest Edyta Łepkowska.