Pięć zastępów straży pożarnej z JRG1 i OSP Lipnik oraz patrol operacyjny z KMP wysłano po otrzymaniu zgłoszenia pożaru budynku jednorodzinnego w Lipniku. Na miejsce przyjechał także patrol z agencji ochrony. Strażacy uratowali mienie znacznej wartości. W pożarze zginęły dwa koty.
– Akurat jechaliśmy w odwiedziny do mamy, było widać, że jest jasno. Przez sekundę miałem nadzieję, że to może jakieś światełka świąteczne. Wyglądało to z daleka jako ognisko, ale to mi nie pasowało, bo na terenie posesji nigdy nie paliliśmy ognisk. Okazało się, że się pali. Pożar rozprzestrzeniał się błyskawicznie, praktycznie na naszych oczach. Nie mieliśmy go czym gasić, a poza tym w budynku gaz… za duże ryzyko, żeby podchodzić. Czekaliśmy na strażaków. Pożar w tym czasie zwiększył się kilkukrotnie – relacjonował nam pan Marcin.
Zgłoszenie pożaru wpłynęło z WCPR o godz. 19.44. Ze zgłoszenia wynikało, że pali się dom jednorodzinny. – Po dojeździe na miejsce okazało się, że ogniem objęty jest dom, garaż i łącznik pomiędzy nimi. Lokatorka domu wyszła w bezpieczne miejsce przyjazdem straży pożarnej. Na miejscu była już ekipa pogotowia energetycznego. Nasze działania polegały na podaniu trzech prądów wody – powiedział nam mł. bryg. Paweł Krzowski z JRG1 w Bielsku-Białej. – Ratownicy w aparatach ochronnych górnych dróg oddechowych weszli do wnętrza domu. W pomieszczeniach budynku znaleźliśmy dwa koty, nie dawały oznak życia. Próbowaliśmy je uratować, niestety nie udało się – dodał nasz rozmówca.
Po ugaszeniu pożaru budynek oddymiono i sprawdzono pod kątem stężenia tlenku węgla. Miejsca objęte pożarem sprawdzono kamerą termowizyjną. Strażacy rozebrali część spalonej konstrukcji dachu. Wskutek pożaru spłonęła więźba dachowa na łączniku pomiędzy domem a garażem oraz więźba na budynku mieszkalnym. Udało się uratować budynek garażu i pokoju gościnnego, znajdującego się nad garażem.
– Trudno powiedzieć w tym momencie jak duże będą straty, dom jest ubezpieczony, ale to okres przedświąteczny. Najbardziej żal dwóch ukochanych kotków (Rudzik i Punio — red.), które się zaczadziły. Mądre, dobre kotki, były tu od nastu lat. Dziękujemy strażakom z PSP i OSP, którzy przybyli błyskawicznie oraz sąsiadom za wsparcie dobrym słowem. Teraz ten pożar jeszcze nie dociera do nas, ale na pewno będziemy go przeżywać. Na szczęście mamie nic się nie stało. Mam nadzieję, że ubezpieczalnia zadziała i jakoś się z tego wygrzebiemy. Najbardziej żal kotów… – podkreślał pan Marcin.
W akcji uczestniczyły trzy zastępy straży pożarnej z JRG1, dwa z OSP Lipnik, patrol operacyjny z KMP oraz pogotowie gazowe. Najprawdopodobniej w nocy miejsce zdarzenia sprawdzą jeszcze raz strażacy. Przyczynę pożaru ustala policja.