Wydarzenia

Zapomniany bohater, ktory organizował ucieczki z Auschwitz. Jego plecy przeszyła seria z pistoletu maszynowego

W PRL-u był jednym z symboli wojennego ruchu oporu, dziś jest kompletnie zapomniany. Kto wie, kim był Konstanty Jagiełło?

Zasole to niewielka malownicza wieś w powiecie oświęcimskim, w gminie Brzeszcze, położona tuż nad brzegiem Soły. Niedługo minie 80 lat od wydarzeń, które sprawiły, że jej nazwa na trwałe zapisała się na kartach historii. Wydarzeń nieco już zapomnianych.

Tuż przy drodze prowadzącej w kierunku Wilamowic, w samym centrum Zasola, stoi tablica z charakterystycznym symbolem: dwa miecze i płonący znicz to znak, że jest tu miejsce pamięci i martyrologii narodu polskiego. Chodzi o symboliczną mogiłę Konstantego Jagiełły. By do niej dojść, trzeba skręcić w niewielką uliczkę stanowiącą dojście do zabudowań gospodarskich. Grób usytuowany jest na skraju pól uprawnych, tuż za płotem jednego z gospodarstw. Aby tam się dostać trzeba przejść przez otartą na stałe, chylącą się ze starości metalową bramę (również ona jest przyozdobiona martyrologicznym symbolem). Prowadzi od niej mocno zaniedbany chodnik. Mogiła usytuowana jest pod rozłożystą lipą. Umieszczono na niej kamienny obelisk z inskrypcją o treści: „Tu padł od kul zbirów hitlerowskich w walce o Wolność i Socjalizm Konstanty Jagiełło Kostek. Dowódca oddziału Bojowego Oświęcim”.

Apele pamięci i wiece

Z dużą dozą prawdopodobieństwa można przyjąć, że to właśnie źle kojarzące się słowo „socjalizm” sprawiło, iż teraz mało kto już pamięta o człowieku, który oddał życie za Polskę. Powojenne władze, pisząc od nowa historię II wojny światowej na potrzeby komunistycznej propagandy, przywłaszczyły sobie jego postać, pomijając innych, mniej wygodnych dla komunistów bohaterów walczących z niemieckim okupantem. Wielu z nich na długie lata zniknęło z podręczników historii. Natomiast „Kostek” przez wiele powojennych lat był jednym z głównych symboli ruchu oporu na terenie Oświęcimia i w okolicach. Przy jego symbolicznym grobie w czasach PRL-u organizowano wielkie patriotyczne wiece, harcerze składali tam przysięgi. Do Zasola przyjeżdżały wycieczki z całej Polski, aby zobaczyć miejsce, gdzie poległ bohaterski partyzant. Pobliska szkoła otrzymała jego imię, a w każdą rocznicę śmierci bohatera pod obeliskiem składano kwiaty, palono znicze i organizowano uroczyste apele.
Co z tego zostało? Okazuje się, że niewiele. Nie ma już apeli poległych, harcerskich zlotów czy patriotycznych uroczystości. Młodzież szkolna nie opiekuje się już tym miejscem, które sprzątane i koszone jest już tylko od wielkiego dzwonu. Okoliczni mieszkańcy mówią, że tylko z rzadka ktoś pojawi się przy grobie, aby rzucić okiem na „miejsce pamięci”, ale na ogół nie zagląda tam pies z kulawą nogą.

Można odnieść wrażenie, że Konstanty Jagiełło został wymazany z historii, może właśnie za to, że w „słusznie minionej epoce” oddawano mu takie hołdy. Ale nie powinno tak być, bo „Kostek” walczył z niemieckim okupantem ramię w ramię z żołnierzami Armii Krajowej.

W konspiracji i w Auschwitz

Urodził się w 1916 roku we wsi Wola Żelechowska (obecnie województwo mazowieckie). Był synem robotnika rolnego. W czasie I wojny światowej jego rodzina w poszukiwaniu pracy przeniosła się do Warszawy. Zamieszkali na Powiślu. Młody Kostek ukończył szkołę powszechną, lecz z uwagi na trudną sytuację materialną rodziny nie był w stanie podjąć dalszej nauki. Zatrudnił się jako goniec w Zarządzie Głównym Związku Zawodowego Robotników Rolnych Rzeczpospolitej Polskiej. Od młodych lat trenował boks w klubach robotniczych, w tym związanym z PPS Robotniczym Klubie Sportowym Skra Warszawa. To wtedy – pod wpływem brata i siostry – związał się z ruchem socjalistycznym. Wstąpił do tak zwanego Czerwonego Harcerstwa, przedwojennej lewicowej organizacji młodzieżowej działającej według wzorów i metod przejętych od harcerstwa. Był członkiem 21 Gromady na Żoliborzu.

Za działalność polityczną był dwukrotnie aresztowany przez władze sanacyjne. Po raz pierwszy w 1935 roku za organizowanie bojkotu wyborów parlamentarnych, a trzy lata później za agitowanie na rzecz Polskiej Partii Socjalistycznej w wyborach samorządowych w Warszawie. Szybko awansował w strukturach Czerwonego Harcerstwa. Przed wybuchem wojny wszedł nawet do Rady Głównej. W tym czasie zaczął też współpracować ze Stanisławem Dubois, znanym przedwojennym publicystą i politykiem (był działaczem socjalistycznym, powstańcem śląskim, posłem na Sejm, a potem więźniem skazanym w procesie brzeskim przez władze sanacyjne).

Podczas kampanii wrześniowej Kostek służył jako sanitariusz. W październiku 1939 roku wraz ze Stanisławem Dubois rozpoczął działalność konspiracyjną, powołując do życia grupę bojową działającą pod nazwą „Barykada wolności”. W jej ramach miał nawiązać współpracę ze Związkiem Walki Zbrojnej (przekształconym później w Armie Krajową), organizacją wojskową państwa podziemnego podległą rządowi na emigracji.

Działalność Konstantego Jagiełły w konspiracji nie trwała jednak długo. W sierpniu 1940 roku zatrzymało go gestapo. Wpadł przypadkowo, gdy przenosił przechowywany w mieszkaniu matki karabin. Na Pawiaku został poddany brutalnym przesłuchaniom i torturom, oprawcy wybili mu wszystkie zęby, dlatego później używał również pseudonimu „Bezzębny”. We wrześniu 1940 roku został wysłany w jednym z pierwszych transportów do Auschwitz. Otrzymał tam numer obozowy 4507. W niewoli znowu spotkał Stanisława Dubois i znowu zaangażował się w działalność konspiracyjną. Byli jednymi z pierwszych członków organizowanego w Auschwitz-Birkenau przez podporucznika (potem rotmistrza) Witolda Pileckiego Związku Organizacji Wojskowych.

Przypomnijmy, że Pilecki został w 1940 roku skierowany przez władze ZWZ do tworzonego przez Niemców obozu w Oświęcimiu w celu jego rozpoznania. Później jego zadaniem było stworzenie zbrojnej organizacji konspiracyjnej, która docelowo miała opanować od środka obóz i uwolnić znajdujących się w nim więźniów. W jej szeregach znaleźli się więźniowie mający doświadczenie i przeszkolenie wojskowe. W 1942 roku organizacja liczyła już ponad 800 zaprzysiężonych członków, rekrutowanych spośród więźniów. Do zbrojnego wystąpienia i wyzwolenia obozu jednak jak wiadomo nie doszło, bo w okolicach Oświęcimia działały zbyt szczupłe siły partyzanckie podległe władzom państwa podziemnego, które mogłyby przyjść z pomocą powstańcom, a później „zaopiekować” się uwolnionymi więźniami. W praktyce na tym terenie operował tylko jeden oddział partyzancki AK – „Sosienki” kapitana Jana Wawrzyczka.

SS-mani zamiast uciekinierów

Kostek Jagiełło w obozie pracował jako dekarz, więc nie tylko mógł poruszać się po terenie całego obozu, lecz także wychodzić do pracy poza „druty”. W czerwcu 1944 roku na polecenie władz PPS wraz ze swoim kolegą Tomaszem Sobańskim uciekł z niewoli. Mieli dostarczyć do Krakowa grypsy, plany obozu oraz szkice z zaznaczonym rozmieszczeniem sił SS. Po ucieczce Jagiełło przebywał w Krakowie, a następnie ukrywał się w puszczy niepołomickiej.

Nie zamierzał jednak bezczynnie czekać końca wojny. Wiedział przecież, co dzieje się w Auschwitz. Powrócił do działalności konspiracyjnej w terenie. Znalazł się ponownie w okolicach Oświęcimia, objął dowództwo niewielkiej komórki konspiracyjnej PPS, która działała w okolicach Brzeszcz i organizowała ucieczki więźniów. Współpracowała w tym zakresie z „Sosienkami”.

Jedną z większych akcji wyznaczono na 27 października 1944 roku. Przekupiony SS-man, rumuński volksdeutsch Johann Roth miał wywieźć z obozu kilku więźniów samochodem jadącym z brudną bielizną do pralni w Białej. Niestety Roth okazał się prowokatorem, który zdradził plany ucieczki swoim przełożonym. Wszyscy niedoszli uciekinierzy zostali zatrzymani (dwaj z nich popełnili samobójstwo, a pozostałych wkrótce zamordowano), a zamiast nich w samochodzie ukryty na pace wyjechał z obozu oddział SS. Plan zakładał, iż Kostek Jagiełło wraz z kilkoma członkami swojego oddziału odbierze więźniów i odstawi ich w bezpieczne miejsce. Na samochód czekali w Zasolu, do przejęcia więźniów miało dojść w karczmie Jana Dusika. Jej ceglany budynek wciąż stoi przy drodze prowadzącej z Łęk do Zasola. Samochód pojawił się około 10.30. Z pojazdu zamiast oczekiwanych uciekinierów wyskoczyli uzbrojeni po zęby SS-mani. Siły były nierówne, partyzanci mieli do dyspozycji tylko dwa pistolety, doszło do krótkiej wymiany ognia. Kostkowi udało się przedostać na tyły budynku, po przeskoczeniu drewnianego płotu zaczął uciekać polami w kierunku pobliskich zabudowań gospodarczych. Kule dosięgły go, gdy do nich dobiegał. Jego plecy przeszyła seria z pistoletu maszynowego. Zanim skonał zdążył jeszcze odwrócić się i oddać kilka strzałów w kierunku napastników. W strzelaninie zginęła też przypadkowa ofiara, pracująca w ogrodzie 70-letnia kobieta. Była głucha, więc nie usłyszała strzelaniny i w porę się nie ukryła.
Ciało Konstantego Jagiełły Niemcy zabrali do obozu Auschwitz i spalili w piecu krematoryjnym. W miejscu, gdzie zginął, trzy lata po wojnie odsłonięto pamiątkową tablicę na symbolicznej mogile. Za swoje bohaterstwo został pośmiertnie odznaczony Orderem Krzyża Grunwaldu III klasy, Srebrnym Krzyżem Orderu Virtuti Militari oraz Medalem Zwycięstwa i Wolności. Jego imieniem nazwano kilka szkół i ulic. Między innymi patronuje jednej z ważniejszych ulic w Zasolu oraz tamtejszej szkole. Jednak – co ciekawe – dziś na oficjalnych pieczątkach placówka nie używa jego imienia. Uczniowie szkoły nie opiekują się już pomnikiem. Obowiązek ten wzięła na siebie gmina. Trudno mówić, aby teren wokół obelisku był zaniedbany, ale nie wygląda też zbyt reprezentacyjnie. Co roku w rocznicę śmierci Konstantego Jagiełły uczniowie szkoły i przedstawiciele lokalnych organizacji kombatanckich oraz samorządu składają pod pomnikiem kwiaty i palą znicze. Dziś,  27 października, mija okrągła 80. rocznica śmierci zapomnianego bohatera.

google_news