Zbuntowana Jumpownia zamknięta. „Po co 15 policjantów na 10 dzieci?”

Wczoraj, decyzją sanepidu, zakazano prowadzenia działalności Ninja Parku Jumpownia Bielsko-Biała. Jednocześnie policjanci interweniowali w budynku przy ulicy Partyzantów już po raz czwarty w tym roku.

13 kwietnia do Jumpowni zawitał sanepid i nazajutrz wydał decyzję zakazującą prowadzenia działalności. Wiadomość o tym została przekazana policji, która 14 kwietnia około 16.20 postanowiła sprawdzić, czy podmiot rzeczywiście przestrzega decyzji sanepidu. Potwierdzono, że w środku jest personel i najprawdopodobniej są tam klienci parku. Podjęto więc interwencję i wylegitymowano obecnych. Według mundurowych, wszystko przebiegało spokojnie. Postępowanie policji zakończy się na sporządzeniu dokumentacji i przekazaniu jej do sanepidu. Jednocześnie Komisariat II Policji sprawdzi, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa lub wykroczenia.

Jak usłyszeliśmy w parku trampolin, trudno zrozumieć, dlaczego rzucono tak duże policyjne siły do tego typu interwencji. – Po co aż piętnastu policjantów wchodzi do budynku, gdzie znajduje się dziesięcioro dzieci? Takie siły powinny być chyba używane do poważniejszych akcji – oceniają w Jumpowni. Policjanci z kolei wyjaśniają, że kierują optymalne siły, by nie dopuszczać do eskalacji niewłaściwych zachowań.

Jak ustaliliśmy, w tym roku policjanci kontrolowali obiekt sportowo-rekreacyjny aż cztery razy, a wcześniej 2 i 8 stycznia oraz 28 marca. Drugą kontrolę przeprowadzono z pracownikami sanepidu. Za każdym razem sporządzono stosowną dokumentację.

W Jumpowni zaprzeczają, jakoby sanepid miał nałożyć na firmę 30 tysięcy złotych kary. W sanepidzie też nie usłyszeliśmy, by miano zastosować taką formę kary.

Jarosław Rutkiewicz, państwowy powiatowy inspektor sanitarny tłumaczy, że do tego typu spraw podchodzi się indywidualnie. Że sanepid stawia przede wszystkim na spokojny dialog i zdrowy rozsądek, chcąc polubownie rozwiązać problem. Rozumie skrajnie trudną sytuację przedsiębiorców. Ma też sprawdzać, jak duże jest ryzyko transmisji wirusa w danym kontrolowanym przypadku. Z drugiej strony, są i przedsiębiorcy, którzy skarżą się na konkurencję i domagają się od sanepidu zdecydowanych działań.

Park prowadził swoją działalność, ogłaszając prowadzenie „warsztatów w ramach pozaszkolnej edukacji sportowej”. I uważa, że ma prawo to legalnie robić, choć ogłosił, że został „zmuszony do zamknięcia parku do 3 maja”. Ponadto poinformował o tym, że odwoła się od podjętej wobec niego decyzji.

– Po pierwszej kontroli postępowanie zostało umorzone. Mamy duży pozytywny odzew. Ludzie nas wspierają i oferują pomoc. Cieszą się, że byliśmy ostoją normalności, że pomogliśmy rozruszać i uszczęśliwić dzieci. Przecież już od roku nie można działać i żyć normalnie – stwierdza pracownik parku trampolin.

Bielska policja informuje, że tego typu postawa „jest na szczęście incydentalna”. Szef sanepidu potwierdza, że nie jest to jedyny podmiot, który doczekał się decyzji o zakazie prowadzenia działalności, choć są to jednostkowe przypadki.