To była lekcja empatii wręcz o brutalnym charakterze. Jednak te dwie godziny w teatrze, podczas których kobiecy dramat widzom mógł sprawić ból niemal fizyczny, stanowią impuls do prawdziwych zmian. To przykład, gdy sztuka może uczynić nas bardziej cywilizowanymi.
W piątek, 28 marca, w Teatrze im. A. Mickiewicza w Cieszynie rozpoczęły się 28. Dni Teatru. Rozpoczęły spektaklem, po którym widzów – zanim wstali z miejsc zachwyceni kunsztem Marii Seweryn – wręcz zamurowało. Szczelnie wypełnili piękne wnętrze zabytkowego teatru, obserwując tylko tę jedną aktorkę w pierwszym w jej życiu monodramie. W osobliwy sposób partnerował jej jedynie znakomity… perkusista jazzowy Marcin Jahr. Oboje na scenie stworzyli jeden organizm, a muzyka – czy to grzmiąc, czy emanując nieznośną słodyczą – uwypuklała moc przekazu.
Sztuka Suzie Miller „Na pierwszy rzut oka” to przewrotna opowieść o przebojowej adwokat, która – brawurowo broniąc w sądzie sprawców gwałtów – sama pada ofiarą takiej zbrodni. I zastanawia się, czy warto pozwolić się zgwałcić – tym razem przez system prawny – aby mieć choć cień szansy na pociągnięcie oprawcy do odpowiedzialności. Bo wszystko, co ofiara przeżywa w kontaktach z organami ścigania i wymiarem sprawiedliwości, to właśnie kolejna trauma, wręcz kolejny gwałt na ciele i duszy. Dla wielu – dzięki monodramowi – zrozumienie tego, co przeżywa zgwałcona kobieta może być wstrząsem. Spektakl pokazał, z jaką samotnością, strachem, bólem i bezradnością się to wiąże. Ale opowieść pozwala nam też wniknąć w sposób rozumowania reprezentantów prawa oraz – w pewnej mierze – w sposób myślenia gwałciciela. Pierwsi, mimo że przelatuje czasem przez ich myśli cień wątpliwości – wmawiają sobie, że ich zadaniem jest li tylko wypełnianie swojej roli w systemie. Drudzy potrafią nawet sami siebie oszukać, że są niewinni. „Między nami wszystko ok?” – słyszą ich ofiary.
Monodram stał się przebojem i na West Endzie, i na Broadwayu. Mimo że teatralny tekst jest dobrze skonstruowany, to siła przekazu zależy od aktorskiego rzemiosła. W polskiej wersji Maria Seweryn pokazała swoje wyżyny, a widz przez dwie godziny nie spuszcza z niej oka. Mrozi nas jej spojrzenie zimnej pani adwokat, pognębia jej zagubienie w roli ofiary, porusza jej walka o sprawiedliwość i szukanie w sobie resztek sił. Szczególne są momenty, gdy przestaje być sobą, a odtwarza postaci, które jej „partnerują na scenie”. To właśnie wtedy aktorski kunszt najbardziej uwypukla to, jak okrutny świat skonstruowaliśmy ofiarom. I sprawia, że chcemy ten świat zmienić.
Przypomnijmy, że Těšínské Divadlo z powodu remontu od kilku miesięcy nie może grać na macierzystej scenie. Ta organizacyjna niedogodność stała się dla obydwu teatrów działających nad Olzą pretekstem do podniesienia współpracy na niespotykany dotąd poziom. Zaczęło się u progu sezonu pierwszą w historii wspólną premierą (czesko-polski Romeo i Julia w reżyserii Konrada Dworakowskiego na inaugurację Festiwalu „Bez Granic”), później artyści Sceny Polskiej wielokrotnie prezentowali w „Mickiewiczu” swoje spektakle, aż wreszcie pod koniec marca oba teatry po raz pierwszy wspólnie świętują Międzynarodowy Dzień Teatru.