Jaki jest stan gospodarki wodnej? Jak reagować na niedobory wody? Jakich błędów nie popełniać? Co może zrobić każdy z nas? Jak robią to pionierzy?
Ostatnie dni – brak deszczu i niski poziom wody w rzekach – pokazują, że z wodą w Polsce rzeczywiście jest duży problem. Według danych Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie w marcu padało najmniej w ciągu ostatnich 30 lat. Sytuacja pogarsza się z roku na rok. Już na początku maja br. 140 gmin zaapelowało o ograniczenia zużycia wody (dla porównania – w całym ubiegłym roku było ich prawie 400).
Na problem z opadami nakłada się niski poziom zasobów wodnych w Polsce. Należą one do jednych z najniższych w Unii Europejskiej. Obecnie w Polsce na jednego mieszkańca przypada ok 1600 m³/rok wody, a w okresach suszy wskaźnik ten spada nawet poniżej 1000 m³/rok/osobę, podczas gdy dla porównania, na jednego mieszkańca Europy przypada średnio w ciągu roku ok. 4500 m³.
Powtarzające się susze sprawiają, że o wyczerpywaniu się zasobów wody trzeba zacząć myśleć, jak o kolejnym problemie środowiskowym, równie istotnym co ocieplanie się klimatu czy – zwłaszcza w polskich warunkach – niskiej jakości powietrza. Jeśli nie podejmiemy żadnych działań, grozi nam katastrofa, również w wymiarze ekonomicznym. Woda jest nam niezbędna nie tylko do picia i potrzeb bytowych, ale też w produkcji żywności i w ogóle w przemyśle. Według analityków BNP Paribas plony w tym roku będą o ok. 40% niższe niż zakładano. Zmiany muszą być wprowadzane na wszystkich poziomach – zarówno przez zwykłych obywateli, w obrębie miast, jak i przez przemysł i rolnictwo. W pierwszej kolejności powinny się sprowadzać do bardziej racjonalnego i odpowiedzialnego wykorzystywania wody – przede wszystkim pitnej. Każdy z nas może pomóc w walce z brakiem wody. Wystarczy pomyśleć o prostych czynnościach z życia codziennego – uszczelnieniu kranów, zakręcaniu ich podczas mycia zębów czy wybierania prysznica zamiast kąpieli. – Woda pitna to cenny zasób i powinna być postrzegana w kategorii towaru luksusowego. Wykorzystywanie jej do zmywania ulic lub podlewania miejskiej zieleni jest zwykłym marnotrawstwem. Do tych celów spokojnie mogłaby posłużyć woda pochodząca z oczyszczania ścieków lub kanalizacji deszczowej. Kolejnymi krokami powinno być dalsze zwiększanie efektywności instalacji wodociągowych ograniczające wycieki, a także zamykanie obiegów przemysłowych – mówi Marek Przytulski, dyrektor ds. rozwoju Linii Biznesowej Woda w Veolii.
Problemem w polskich warunkach są też niewielkie możliwości retencji wody. Wynikają one z braku świadomości i zmiany przyzwyczajeń. Przez dostępność wody z sieci, wiele gospodarstw domowych porzuciło zbieranie deszczówki do beczek, co kiedyś było powszechne. – Ważne jest zatrzymywanie deszczu tam, gdzie on spadnie. Przez lata zabetonowano miasta, place wyłożono kostką, przez co powstają wyspy ciepła, a woda odparowuje lub wpada do kanalizacji zamiast zostać w glebie. Problem nasilił się, gdy w efekcie zmian klimatu opady stały są bardziej gwałtowne, a mniej regularne. Jednak sytuację można poprawić, zarówno małymi działaniami, na przykład zakładając ogrody deszczowe, jak i na większą skalę, choćby budując zbiorniki retencyjne pod parkingami, pozwalające zbierającej się w nich wodzie na wsiąkanie w ziemię – mówi Klara Ramm z firmy ClaraEnvironment, ekspert Izby Gospodarczej „Wodociągi Polskie”.
Zwiększenie możliwości w zakresie retencji i wykorzystanie wody szarej oraz deszczówki to rozwiązania „na już”. Obok nich funkcjonują technologie, które znajdują zastosowanie w szczególnych warunkach – na przykład odsalanie wody czy produkcja jej ze ścieków. Wśród firm, które wdrażają te rozwiązania w skali międzynarodowej, jest Veolia. Ma ona prawie 170-letnie doświadczenie w branży wodnej, obejmujące nie tylko zarządzanie sieciami wodno-kanalizacyjnymi, ale i budowę oczyszczalni oraz wdrażanie rozwiązań dla przemysłu i rolnictwa.
Veolia prowadzi działalność w Polsce od ponad 20 lat, gdzie w obszarze zarządzania gospodarką wodną – zajmuje się produkcją, zakupem, przesyłaniem i sprzedażą wody na potrzeby odbiorców indywidualnych, zbiorowych i przemysłowych na terenie gmin Tarnowskie Góry, Miasteczko Śląskie i Woźniki oraz odbiorem i oczyszczaniem ścieków i wód opadowych.
Praktycznie co się robi w gminach? Prawie nic, nie widać programów