W Żywieckiej Bibliotece Samorządowej uroczyście podsumowano konkurs literacki „Nie pisz do szuflady”. Pierwsze miejsce zajęła Alicja Baron, która dodatkowo otrzymała puchar i nagrody książkowe od naszego Wydawnictwa Prasa Beskidzka.
Była to już druga edycja tego konkursu literackiego. Podsumowanie odbyło się wczoraj (1 grudnia). Pierwsze miejsce w konkursie zajęła Alicja Baron za opowiadanie „Nic dwa razy się nie zdarza…”. Dodatkowo otrzymała puchar i nagrody książkowe od Wydawnictwa Prasa Beskidzka z rąk prezesa wydawnictwa Mirosława Galczaka. Drugie miejsce zajęła Weronika Fic. Wieczór konkursowego podsumowania uświetniło spotkanie autorskie z Mateuszem Kleinem, autorem debiutanckiej książki „Daniel”.
– Dodatkową atrakcją był muzyczno-wokalny akcent, tematycznie i klimatycznie nawiązujący do patronki tegorocznego konkursu, czyli noblistki Wisławy Szymborskiej, której rok właśnie obchodzimy – podkreśla Kornelia Gąsiorek, dyrektor Żywieckiej Biblioteki Samorządowej.
O muzyczny akcent zadbali Joanna Motyka (wokal) i Mateusz Klein (gitara).
***
Alicja Baron – NIC DWA RAZY SIĘ NIE ZDARZA…
Myśląc o tym wierszu, starsza kobieta ostatni raz założyła swoją ulubioną, liliową sukienkę do kolan. Myśląc o prawdzie, jaką niosą ze sobą te słowa, ostatni raz popatrzyła na swoje wnuki, spokojnie śpiące w ciepłym łóżku i niespodziewające się, że następnego dnia po przebudzeniu ich babcia nie zrobi im herbaty. Przetwarzając swoją decyzję, kobieta ostatni raz przeszła przez drzwi swojego domu, wiedząc, że więcej tam nie zawita. To bolało. Świadomość, że już więcej nie zobaczy osób, które kocha, ani nie odwiedzi miejsc, które były dla niej czymś więcej niż tylko starymi budynkami. Kobieta przeszła przez jezdnię i skierowała się w stronę lasu. Księżyc spoglądał na nią spokojnie, dając jej poczucie, że ktoś jej jednak towarzyszy. Oświetlał jej twarz słabym światłem i jakby szeptał : Idź dalej, nie spoglądaj za siebie. Wiesz, że to dobra decyzja, najlepsza dla ciebie. Nie bój się. Jestem tu z tobą. Kobieta coraz bardziej zagłębiała się w las, pozostawiając za sobą miasto i ludzi, od których już tak dawno chciała uciec. Ale dotąd nie wiedziała jak. Kobieta przystanęła przy krzaku na poboczu leśnej drogi. Ostatni raz zaciągnęła się słodkim zapachem świeżych kwiatów. Wiedziała, że rosa ostatni raz muska jej gołe stopy. Szelest gdzieś za drzewem nie wzbudził już w kobiecie niepokoju. Już nic nie czuła. Nie pamiętała, jak to jest, kiedy serce bije szybko, a ręce się pocą. Właśnie w tym momencie, kiedy nie wiedziała, gdzie jest, czy jeszcze żyje, czy już umarła, a może jest gdzieś pośrodku, kobieta zatęskniła za bólem. W świecie, gdzie wszystko można tak łatwo zdobyć, tak łatwo pokonać strach i cierpienie, krwawisz, żeby wiedzieć, że żyjesz. Kobieta chciała jeszcze raz poczuć gorącą łzę na policzku, chciała jeszcze raz poczuć ten strach, przez który nie można oddychać. Chciała żyć. Staruszka ruszyła dalej przez las, ostatni raz podziwiając gałęzie drzew, które wskazywały jej drogę. W końcu dotarła do małej polany, na której środku stało jedno, wysokie drzewo. Podeszła do mnie i usiadła na trawie.
– Czy to będzie bolało?– zapytała kobieta.
– Nie – odpowiedziałem– Nie musisz się bać.
– Ale skąd mam mieć pewność, że tam coś w ogóle jest? Co, jeśli po drugiej stronie nic nie ma. Co jeśli przez wieczność będę szła w stronę tego upragnionego światła, żeby się dowiedzieć, że nigdzie nigdy nie dojdę?
– Możesz zadawać sobie takie pytania w nieskończoność, ale prawda jest taka, że dopóki nie spróbujesz, nie dowiesz się.
Kobieta westchnęła, ale nie zadawała już więcej pytań. Podniosła jedną ze spróchniałych gałęzi i obejrzała ją. Moje liście po cichu szeleściły na wietrze, a mój pień zwiastował, że nie przetrwam kolejnej wichury.
– Jesteś gotowa? Możemy ruszać?– zapytałem staruszkę.
– Mam zostawić to wszystko? Wschody słońca, chmury, morza, letnie burze i zimowe poranki? Mam już nigdy nie czuć szczęścia albo smutku? Mam po tylu latach po prostu… odejść? Dać wszystkim o sobie zapomnieć? Boję się. Chcę żyć. Chcę jeszcze żyć, daj mi jeszcze trochę, błagam cię. Mogę żyć w bólu i cierpieniu, ale proszę, daj mi żyć.
– Nie mogę tego zrobić. Po prostu połóż się na trawie, a ja ci pokażę, jak tam będzie, dobrze?
Kobieta nieufnie położyła się i zamknęła oczy.
– Teraz zobaczysz, jak tam będzie. Tylko się nie bój– kobieta powoli traciła panowanie nad swoim ciałem, odpływając w sen.– I co widzisz? Jak tam jest?
Tak cicho i prawie niesłyszalnie kobieta wyszeptała:
– Tu… Jest pięknie.
Po tych słowach jej oczy zamknęły się na zawsze, a ciało bezwładnie leżało na zimnej trawie. Jednak po paru minutach nie było po niej śladu– w miejscu, w którym leżała, został tylko odgnieciony kształt jej sylwetki i… mała sadzonka. Tak mała, że prawie niedostrzegalna.
– Nic dwa razy się nie zdarza… Życie jest nieuchwytne. Potrafi prześlizgiwać się przez palce i chociaż nieważne, jak bardzo chcesz je złapać, prędzej umrzesz niż je dogonisz.