Spółka ZIAD sprzedała w końcu większość żółtych wagoników, będących pozostałością po poprzedniej kolejce linowej na Szyndzielnię. Przypomnijmy, że na przełomie tego i poprzedniego roku kolejka linowa został gruntownie zmodernizowana. W trakcie prac wymienione zostały prawie wszystkie podzespoły wyciągu (z wyjątkiem podpór i budynków stacji końcowych), w tym jego wagoniki. Stare były w całkiem dobrym stanie i spółka postanowiła je zbyć.
Łącznie 34 gondolek, w tym dwa wagoniki techniczne, jeden sanitarny oraz salonka dla VIP-ów. Pod koniec ubiegłego roku wystawiono je na widok publiczny obok dolnej stacji wyciągu kanapowego na Dębowiec (foto). Ten niecodzienny towar nie cieszył się jednak zbytnim zainteresowaniem, zwłaszcza że cena nie była zachęcająca. Za kompletny wagonik – z zawiesiem – żądano 10 tysięcy złotych (salonka kosztowała jeszcze więcej), a „goły” (bez elementu mocującego) wyceniono na 8 tysięcy. Sporo, choć – jak wtedy tłumaczyli szefowie spółki ZIAD – na Zachodzie podobne używane wagoniki oferowane są zazwyczaj za dwa razy wyższe kwoty. Dość szybko sprzedały się dwie gondole (w tym salonka), które trafiły – jako atrakcja turystyczna – do jednego z ośrodków narciarskich w Szczyrku. Później szło coraz gorzej. Zainteresowanie ofertą było marne. – W końcu udało się sprzedać jeszcze trzy gondole, a jedną przeznaczono na aukcję charytatywną – mówi Tomasz Pezda, kierownik kolejki linowej na Szyndzielnię. I gdy wydawało się, że reszta gondolek jeszcze długo będzie czekać na chętnych, pojawił się prywatny nabywca z branży reklamowej, który wziął partię 20 wagoników. Mają zostać wykorzystane najprawdopodobniej jako nietuzinkowe nośniki reklam. A sprzedano je znacznie taniej niż wcześniej zakładano, bo po około 3 tysiące za sztukę. Cenę trzeba było – jak nam tłumaczono – obniżyć z uwagi ma małe zainteresowanie ofertą, poza tym przy zakupie hurtowym stosuje się upusty. Transakcja ta była już najpewniej ostatnią, bo kilka gondolek ZIAD chce zachować. Niewykluczone, że jedna z nich już niedługo zawiśnie na „ekspozycyjnej” podporze, stojącej w pobliżu dolnej stacją kolejki. Jest już na niej prezentowany turystom wagonik wcześniejszej generacji (wykorzystywany do lat 90. ubiegłego wieku). Natomiast pozostałe mogą się przydać w przyszłości, chociażby do celów promocyjnych czy wystawienniczych. W ZIAD mają bowiem w pamięci perturbacje, jakie towarzyszyły – i jeszcze towarzyszą – próbom zgromadzenia kolekcji wszystkich modeli wagoników wykorzystywanych w przeszłości na Szyndzielni (jest ona prezentowana w budynku „starej” górnej stacji wyciągu).
Poszukiwania eksponatów prowadzono w całym kraju, aż w końcu dwa egzemplarze udało się znaleźć (i sprowadzić do Bielska-Białej) w Karpaczu oraz na Stożku w Wiśle. A i tak do tej pory nie udało się pozyskać pierwszego z użytkowanych (w latach 50. XX wieku) modeli. Poszukiwania takiego wagonika prowadzone są obecnie poza granicami kraju. Ostatnio pojawiła się szansa, że mogą zakończyć się powodzeniem. Poszukiwany egzemplarz może bowiem uda się zdobyć w… Słowenii.