Wzięła dwuletnie dziecko w góry. Gdy oboje opadli z sił, interweniować musieli słowaccy ratownicy górscy.
Rzecz się działa wczoraj po południu. Jak informują ratownicy górscy z HZS, 35-letnia polska turystka wezwała ich na pomoc, gdy wraz z dwuletnim dzieckiem utknęła w rejonie Wielkiej Raczy. Oboje nie mieli sił na dalszą wędrówkę, tym bardziej, że warunki pogodowe były wyjątkowo trudne – padał śnieg, silnie wiało, a na dodatek widoczność utrudniała mgła.
Słowaccy ratownicy dotarli do kobiety i jej pociechy skuterami śnieżnymi. Oboje byli przemarznięci. Gdy się ogrzali, zostali przewiezieni pod stację kolei linowej, którą zjechali pod parking, gdzie kobieta miała samochód.
to typowy przykład człowieka KOD i opozycji, co mi nie wolno? ja mogę wszystko! typowy
A mogłeś się nie odzywać, miałeś ku temu okazję…przynajmniej nie wyszedłbyś na głupka, a tak …sam widzisz.
Tak działa tylko trzoda pisowska!
Tego typu anty turyści powinni za akcję ratowniczom płacić z własnej kieszeni i co miesiąc po zdarzeniu płacić podatek od głupoty!!
nic sie nie martw zaplaci HZS nie jest darmowa
Nieodpowiedzialnosc i głupota na takiej pogodzie Dziecko brać
Na pewno biedna kobieta chciala na msze i ryzykowala zycie swoje i dziecka.
Dobrze,że tylko tak się skończyło.Niech się cieszy,że jej nie wystawili rachunku za akcję.