Z dnia na dzień jest coraz gorzej. W Żywcu trwa wręcz batalia o wolne miejsce do parkowania. A kierowcy stawiają samochody gdzie popadnie – na chodnikach czy zielonych skwerach. W mieście zapanował chaos. Czy i kiedy uda się w miarę normalnie i bezstresowo zaparkować samochód w okolicach centrum?
Około 8.30 z parkowaniem w centrum Żywca jeszcze nie jest aż tak źle. Problem zaczyna się w dni powszednie po 9.00 i trwa nawet do 16.00. Wtedy obstawione są praktycznie wszystkie wolne miejsca, włącznie z placem postojowym przy galerii handlowej Lider. Oczywiście chodzi o parkingi, na których nie trzeba płacić, bo z miejscami płatnymi problemu nie ma. Najgorzej jest w środy, co wynika z wieloletniej tradycji przyjazdu mieszkańców Żywiecczyzny do stolicy powiatu na targowisko. Dochodzi nawet do tego, że właściciele sklepów i straganów nielegalnie blokują miejsca parkingowe.
– Aby zarezerwować je na czas, gdy dowieziony zostanie towar, kładą tam kosze, skrzynki. To nielegalne, bo te miejsca są publiczne, a nie prywatne. Dlatego nasze służby praktycznie co rano podjeżdżają i zbierają te skrzynki – mówi burmistrz Żywca Antoni Szlagor.
Policjanci potwierdzają, że ustawianie różnych przedmiotów na jezdni jest nielegalne. Ale i na to jest sposób. Wystarczy postawić kubeł na kółkach lub coś innego posiadającego koła, na przykład rower.
– Wtedy można mówić, że stoi tam pojazd dwukołowy – przyznają mundurowi.
Coraz częściej przy supermarketach, do których należą place postojowe, pojawia się informacja, że pierwsza godzina parkowania jest bezpłatna. Potem trzeba zapłacić, i to słono, od 10 do nawet 150 zł za godzinę! W ten sposób część supermarketów broni się przed „najazdem” parkujących, którzy nie mają zamiaru robić zakupów w ich sklepie.
TO JAKIEŚ SZALEŃSTWO!
Sposób parkowania wielu kierowców przyprawia o zgrozę między innymi wiceprzewodniczącego Rady Miejskiej w Żywcu Mariana Kastelika.
– Samochody stoją tak, że nie można przejść chodnikiem. A co co ma powiedzieć matka, która idzie z wózkiem dziecięcym? Nieprawidłowo parkowane pojazdy niszczą na dodatek krawężniki, kostkę brukową i tereny zielone. To jakieś szaleństwo! – mówi.
Kilka lat temu zaproponował, aby w Żywcu pozdejmować znaki z zakazem postoju i zatrzymywania się, skoro kierowcy i tak nie przestrzegają przepisów, a policja i straż miejska nie podejmują interwencji. Niedawno, podczas sesji Rady Miejskiej, przypomniał to podinspektorowi Michałowi Łukasikowi, komendantowi powiatowemu policji.
– Nie zgodzę się z tym, że nic nie robimy. Bardzo często podejmujemy interwencje dotyczące źle zaparkowanych aut. Robimy zdjęcia pojazdów i potem wzywamy właścicieli, karząc ich mandatami. Jeśli ktoś widzi źle zaparkowane samochody, bardzo prosimy o taką informację. Będziemy momentalnie reagować. Coraz częściej zdarza się też, że mieszkańcy przysyłają nam e-maile ze zdjęciami źle zaparkowanych pojazdów. Niestety, mamy tylu policjantów ilu mamy. Nie da się być jednocześnie we wszystkich miejscach – podkreśla komendant.
A POJAZDÓW PRZYBYWA…
Co zatem robić? Kiedyś burmistrz Antoni Szlagor mówił o planach budowy parkingu podziemnego. Jednak skończyło się tylko na snuciu planów i wizualizacjach – przeszkodą okazał się brak pieniędzy. Od kilku lat mowa jest o płatnych strefach parkingowych, które – zdaniem burmistrza – miałyby rozwiązać problem. Ale zapowiadane strefy nie zostały wprowadzone i wydaje się, że włodarz raczej nie zrobi tego przed przyszłorocznymi wyborami samorządowymi. Może zatem stworzyć dodatkowe miejsca parkingowe?
– Cały czas to przerabiamy. Kilka miesięcy temu stworzyliśmy nowy parking przy żywieckiej konkatedrze, a niedawno powstał kolejny przy osiedlu Parkowym. Ale takie działanie to coś w rodzaju pracy syzyfowej, bo nowo zarejestrowanych pojazdów przybywa jeszcze szybciej – mówi szef ratusza.
Jego przeciwnicy przyznają, że powstało kilka nowych miejsc parkingowych, ale zwracają też uwagę, iż nieco ich ubyło.
– Mniej jest płatnych miejsc na Rynku po jego zamknięciu dla ruchu samochodowego. Przy alei Piłsudskiego zlikwidowano kilka miejsc po stworzeniu przystanku autobusowego – wyliczają.
Antoni Szlagor zapewnia, że sprawa parkowania cały czas spędza mu sen z powiek.
– Co rusz przychodzą mi do głowy różne rozwiązania. Jedno z nich zakłada, aby przy amfiteatrze udostępnić bezpłatnie parking dla osób dojeżdżających z gmin Świnna, Jeleśnia i Koszarawa. Mogliby tam zostawić auto na cały dzień. Wtedy uruchomilibyśmy specjalny autobus miejski, który dowoziłby ich do centrum miasta. Koszt biletu byłby o wiele mniejszy niż koszt parkowania w mieście, a centrum Żywca nieco by się zluzowało. Jeśli nie chcieliby jeździć autobusem, mogliby przejść przez kładkę na rzece Koszarawie i dojść do centrum krótkim spacerkiem przez park. Ale pewnie znajdą się tacy, którym to się nie spodoba, bo niektórzy ludzie muszą podjechać autem pod drzwi sklepu czy biura – mówi burmistrz.
Jednak nie konkretyzuje, kiedy miałby wprowadzić swój pomysł w życie.