Koszmarnie prezentuje się na początku sezonu oświęcimska Unia. Na inaugurację rozgrywek poległa w Jastrzębiu, a dziś na własnej tafli dostała tęgie lanie od KH GKS Katowice.
Oświęcimianie przystąpili do meczu już z Lukášem Říhą, ale jeszcze bez testowanego ostatnio Adama Rufera. I co prawda szybko stracili gola, ale zdołali jeszcze odrobić straty (trafił Patryk Malicki). Tyle, że to, co stało się na początku drugiej tercji woła o pomstę do nieba. I już nie chodzi nawet o bramkę straconą w 13 sekundzie, lecz o to, że w ciągu kolejnych niespełna pięciu minut Michał Fikrt jeszcze trzy razy wyciągał gumę z siatki. Potem co prawda gospodarzom gra nadal się nie kleiła, ale przynajmmniej nie tracili goli. Aż do ostatniej minuty spotkania.
Unia Oświęcim – KH GKS Katowice 1:6 (1:1, 0:4, 0:1)